
W mediach społecznościowych pojawiły się głosy zdziwienia, że do i tak kosztownej już rewitalizacji Parku Miejskiego (12,3 mln zł) prezydent chce dołożyć jeszcze 600 tys. zł na prace dodatkowe, których nie było w projekcie, a pojawiły się po nawalnych deszczach. Czy radni miejscy podzielą zdanie włodarza Starachowic?
O przekazaniu dodatkowych 600 tysięcy złotych na zagospodarowanie Parku Miejskiego w Starachowicach na wniosek Marka Materka, prezydenta Starachowic, ma zdecydować Rada Miejska w Starachowicach na poniedziałkowej sesji (31 sierpnia). Zdaniem prezydenta, po nawalnych deszczach, które przeszły przez Starachowice, okazało się, że jest potrzeba wykonania dodatkowych prac w ramach rewitalizacji parku. Skąd na to pieniądze?
Urząd Miejski tłumaczy: - Prowadzona Rewitalizacja Parku Miejskiego w Starachowicach otrzymała dofinansowanie z dwóch programów: rewitalizacja i bioróżnorodność - łączna kwota dofinansowania wynosi ponad 6,7 mln zł. W związku ze zbliżającym się zakończeniem projektu wykonawca prac dokonuje jego ostatecznego rozliczenia z podziałem na wymienione dwa źródła finansowania (rewitalizacja i bioróżnorodność).
W ramach programu: rewitalizacja, wartość robót, z których zrezygnowała gmina to ok. 600 tys. zł i dotyczy ulic zlokalizowanych w sąsiedztwie parku (ul. Chopina i fragment Pileckiego - przyp. red.). O fundusze, które będą przeznaczone na ich remonty gmina zamierza aplikować do innych programów.
Natomiast w ramach programu bioróżnorodność kwota wynikająca z ostatecznych rozliczeń, w ramach kontraktu zawartego z wykonawcą, jest wyższa o kwotę ok. 600 tys. zł.
Ponieważ na chwilę obecną nie mamy zakontraktowanych wszystkich zadań w programie rewitalizacji, byłoby niecelowym zmniejszenie wartości tego projektu, dlatego też, zwiększa się środki na projekcie bioróżnorodność, aby ostatecznie rozliczyć tę część zadania.
Ostatecznie w rozrachunku wartość zadania zapisana w umowie z wykonawcą inwestycji ulegnie zmniejszeniu.
Jak zapewniają służby gminne, w ostatecznym rozrachunku wykonawca nie otrzyma ani złotówki więcej niż zostało to zakontraktowane w umowie - tj. 12.299 tys zł.
Jak czytamy w uzasadnieniu do projektu uchwały Rady Miejskiej, zmian dokonuje się w związku z potrzebą zapewnienia wystarczających funduszy na opłatę zobowiązań wobec wykonawcy robót budowlanych, za wykonanie I etapu prac modernizacyjnych Parku Miejskiego. Ich niedobór wynika z realizacji szeregu robót zabezpieczających, jakie wynikły ze szkód spowodowanych nieprzewidzianą sytuacją - nawalnymi opadami deszczu, niezrekompensowanych przez ubezpieczyciela. Różnice w sensie rzeczowym i ilościowym oraz w wymiarze finansowym, udokumentowane są w "protokołach konieczności", stanowiących podstawę aneksowania umowy wykonawczej - pisze w uzasadnieniu.
- Mieliśmy dwukrotnie nawalne deszcze, które bardzo dużo szkód spowodowały w Parku Miejskim. Ubezpieczyciel nie uznał tych szkód i musimy pokryć część strat - uważa prezydent Marek Materek. - Poza tym w trakcie realizacji inwestycji wyszły prace, które nie były uwzględnione, a uznaliśmy, że warto, a nawet trzeba je wykonać dodatkowo. Jeśli tego nie zrobimy będzie to miało konsekwencje w późniejszym użytkowaniu. Nawalny deszcz zrujnował część terenu, zostały wykonane betonowe ochrony, których nie było w projekcie, bo nie było takiej konieczności. Trzeba ten teren ochronić dodatkowo.
- Działam w interesie gminy - mówi M. Materek dodając, że ten wydatek jest uzasadniony.
- Budując dom zabezpieczamy go na etapie realizacji, ale trudno przewidzieć to, że deszcz zmyje nam połowę domu. Żaden wykonawca nie byłby w stanie przewidzieć tego, co się stało w parku. Staramy się być elastyczni. Wiedząc, że te prace są uzasadnione, chcemy je wykonać.
- Skoro ubezpieczyciel nie uznał szkód, dlaczego koszty dodatkowych prac bierze na siebie gmina? - pytają internauci. - Czy w tym przypadku nie powinien rozstrzygnąć sąd?
- W sprawach spornych, które budzą wątpliwości rozstrzyga sąd (jak to było np. w przypadku strzelnicy), ale tu nie ma potrzeby angażowania sądu, gdyż to tylko niepotrzebnie wydłużyłoby realizację inwestycji i spowodowałoby dodatkowe koszty, gdyby wykonawca zszedł z budowy i trzeba byłoby szukać zastępczego wykonawcy - odpowiada prezydent.
- A co jeśli radni nie podzielą zdania prezydenta i nie zgodzą się na przesunięcie?
- Wtedy wykonawca pójdzie do sądu, a tego wolelibyśmy uniknąć, bo jak już mówiłem niepotrzebnie wydłuży zakończenie prac - dodaje M. Materek.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie