
Od 6 stycznia 2021 roku wchodzi w życie uchwała porządkująca miejską przestrzeń. Po nowym roku gmina Starachowice będzie weryfikować przestrzeganie wprowadzonych przez Radę Miejską przepisów. Określają one m.in. wielkość, standardy jakościowe oraz rodzaje materiałów, z jakich mogą być wykonane szyldy reklamowe. Dla łamiących miejskie prawo przewidziane są kary.
Zgodnie z uchwałą miasto podzielone zostało na dwie strefy: A, w której znajdują się: Rynek wraz z przyległymi ulicami, Szlakowisko i Park Miejski, teren wokół zbiorników wodnych "Lubianka" i "Pasternik", tereny Wielkiego Pieca, tereny centrum, położone między al. Armii Krajowej a ul. Staszica; oraz B - pozostałą część miasta.
Na terenie strefy A zabrania się stosowania tablic i urządzeń reklamowych za wyjątkiem stojaków typu "menu" bądź typu "potykacze" (tzw. koziołki reklamowe) w czasie otwarcia lokalu. Zakazuje się również reklam w formie banerów na budynkach i umieszczania reklam na ogrodzeniach. Natomiast zezwala się na umieszczanie szyldów, a więc tablic i urządzeń reklamowych informujących o działalności prowadzonej w nieruchomości, na której ta tablica reklamowa lub urządzenie reklamowe się znajdują. Mogą być one umieszczane na budynku równolegle bądź prostopadle do ściany frontowej.
W strefie B zakazuje się umieszczenia reklam na m.in.: ogrodzeniach, terenach cmentarzy, mostach i wiaduktach, drzewach i w zasięgu ich koron, budowlach infrastruktury technicznej, takich jak latarnie czy słupy.
Po co to wszystko?
- Zależy nam, aby reklamy, które są mocno zniszczone i przestały spełniać swoją funkcję zniknęły z terenu miasta, a te które będą się pojawiać były umieszczane w miejscach do tego przeznaczonych, były estetyczne, wykonane z materiałów trwałych i zgodnie z wymogami określonymi w projekcie uchwały - mówi Szymon Jarosz, kierownik Referatu Urbanistyki i Planowania Przestrzennego Urzędu Miejskiego w Starachowicach.
- Dotychczas kwestia ta nie była uregulowana w naszym mieście. Przestrzeń publiczna jest szpecona przez reklamy nieestetyczne, niedostosowane gabarytami do otoczenia, stylu i kolorystyki budynków. Są one nacechowane przypadkowością, brakiem estetyki i niejasnością. Wszystko to skutkuje chaosem i niską jakością przestrzeni miejskiej. Uchwała ma poprawić estetykę i wizerunek miasta.
Jakie konsekwencje?Właściciele terenów i obiektów, na których będą zlokalizowane reklamy, które nie spełniają wymogów tzw. uchwały reklamowej otrzymają wezwania do ich usunięcia.
- Jeżeli w wyznaczonym terminie reklamy nie zostaną usunięte, niestety będziemy zmuszeni naliczyć, określone w ustawie, kary finansowe. Wysokość i sposób naliczania kar definiują dwie ustawy tj: Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych - mówi Iwona Tamiołło, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Starachowicach.
- Ponieważ Rada Miejska w Starachowicach nie określiła wysokości stawek części zmiennej i stałej opłaty reklamowej, podstawą do naliczenia kar będą stawki zawarte w art. 19 Ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, tj. stawka części stałej opłaty reklamowej 2,59 zł dziennie, stawka części zmiennej opłaty reklamowej 0,23 zł od 1 m2 pola powierzchni tablicy reklamowej lub urządzenia reklamowego służących ekspozycji reklamy dziennie - dodaje apelując do właścicieli nieruchomości, o dostosowanie reklam do zapisów uchwały RM.
To na pogrzebie...
Prowadzący w rynku działalność handlową i usługową są zaniepokojeni nowymi przepisami.
- Dosyć, że jest trudna sytuacja, to jeszcze chcą ją pogorszyć. Rozumiem, że te banery, szyldy czy jakieś stare reklamy, które wiszą na ogrodzeniach i płotach należy uprzątnąć. Bo nieładne i w zasadzie już niczego nie reklamują, bo najczęściej tej działalności już nie ma. Ale my musimy mieć jakiś szyld. Skąd ludzie będą wiedzieć, co się w danym miejscu mieści. A żeby teraz ujednolicać i dostosowywać się do jakiś wymogów, to są koszty. Skąd na to brać? Miasto nam da? Pandemia robi swoje, klientów brak, ciężko na opłaty wyrobić, podatki płacić, ale z czego - pyta pani Anna, która od 13 lat handluje w rynku.
- Reklama dźwignią handlu, bez reklamy nie ma klienta. Kto chce zarobić na nowych reklamach i szyldach? Nie dość, że jest coraz gorzej, to jeszcze takie utrudnienia. Czy ktoś się zastanowił? - dodaje.
- Uchwała podjęta, ale ja jestem zdecydowanie przeciw, czy ktoś nas w ogóle pytał o zadanie. Z czego będziemy żyć? Ludzie widzą szyld, to przychodzą. Kiedy zmieniłam punkt to po tych beczkach, witaczach i potykaczach do mnie trafili. Nie wyobrażam sobie, by tego mi zakazali. Kolejne kłody pod nogi, jakby było mało tego, co się wokół dzieje. Te małe sklepy sobie na pewno nie poradzą - uważa kobieta, która od 20 lat prowadzi działalność wielobranżową.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie