
Gdybym jeszcze raz miał w to wejść, to raczej bym się nie zdecydował - mówi z przekonaniem pan Sławomir. - Oczekiwania były duże, na pewno większe niż realia: mniej biurokracji a więcej wsparcia, nawet nie finansowego. Chodzi o większą stabilizację cen. Ponieważ wahania cen są tak duże, rodzi to niepewność jutra. Cały proces to jedna wielka niewiadoma. Oprócz czynnika rynkowego jest ryzyko produkcyjne. Zwierzę w każdej chwili może zachorować, trzeba tego pilnować, powziąć w tym kierunku wszelkie środki ostrożności. Ponieważ od 25 lat zajmuję się przetwórstwem mięsnym, znam tę branżę od podszewki i wiem, że rolnik w tym całym łańcuchu jest w najtrudniejszej sytuacji. Tylko dzięki wsparciu unijnemu, można równoważyć stale rosnące koszty produkcji. Inaczej ziemia leżałaby odłogiem.
Mimo że praca w rolnictwie jest niezbędna i wszyscy z tego korzystamy, nastawienie społeczne też pozostawia wiele do życzenia - uważa pani Jolanta. - Sąsiedztwo jest negatywnie nastawione do hodowli, chociaż była tu prowadzona od lat. Przecież gdzieś te zwierzęta muszą żyć. Każdy by chciał, by jak najdalej od niego a przecież wieś rządzi się swoimi prawami.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie