
- Jeśli komuś wydaje się, że wzięcie dziecka do adopcji czy stworzenie rodziny zastępczej to ratowanie biednego porzuconego dziecka, to jest w ogromnym błędzie. Dajemy tym dzieciom dom i chcemy z nimi tworzyć rodzinę, by po przejściach, których doświadczyły mogły kiedyś normalnie żyć - mówi Daria Sobaś, która z mężem prowadzi Rodzinny Dom Dziecka dla siedmiorga dzieci. - To praca na pełnym etacie...
Gaja i neuroblastoma
Panią Darię poznaliśmy kilka lat temu, za sprawą córki, dziś 9-letniej Gai, która jako malutkie dziecko zmagała się z potworną chorobą. Przełom 2014/2015 roku "należał" z pewnością do małej Wojowniczki, bo tak mówiono o Gai Janczyk, która "zasłynęła" z powodu choroby nowotworowej. Diagnoza o podstępnej neuroblastomie spadła na rodziców niespełna rocznego dziecka jak grom z jasnego nieba. W jednym momencie zawalił się świat a Gaja trafiła pod opiekę lekarzy z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Ruszyła wówczas nieopisana lawina pomocy i wsparcia na leczenie. Organizowane wtedy akcje i zbiórki charytatywne przeszły najśmielsze oczekiwania rodziców. Gaja została zabezpieczona finansowo, choć kosztowne leczenie zagranicą nie było potrzebne.
- Dziś wspominamy to jak zły sen, Gaja pokonała neurobalstomę, ale jest pod stałą opieką lekarzy i regularne badania przysparzają ogromnie dużo stresu - mówi Daria Sobaś, mama Gai.
Zło dobrem zwyciężaj
Ten trudny czas choroby dziecka, zaowocował czymś dobrym. Życie pracującej w bankowości pani Darii diametralnie się zmieniło, podobnie jak życie jej męża, który był dyrektorem banku.
- To, czym dziś się zajmujemy wyszło tak naprawdę od Gai. Ten ruch społeczny i to, że otoczyło nas w jej chorobie tylu wartościowych ludzi, spowodowało m.in., że trafiłam do Szlachetnej Paczki, gdzie poznaliśmy lidera grupy Romana Kęszczyka. On wspólnie z żoną prowadzi Rodzinny Dom Dziecka. Niejako zainspirowali nas do tego, by zająć się dziećmi, które tego potrzebują. W zasadzie to mój maż Piotr wyszedł z taką inicjatywą. Sam poszedł do ośrodka pieczy zastępczej, by dowiedzieć się, jakie formalności trzeba spełnić, jakie szkolenia musimy przejść, by powierzono nam opiekę nad dziećmi niespokrewnionymi - opowiada.
I tak się zaczęło, pod koniec sierpnia 2019 roku trafiły pod dach Państwa Sobasiów pierwsze dzieci. Początkowo byli Zawodową Rodziną Zastępczą pełniącą funkcję Pogotowia Rodzinnego, które z czasem zostało przekształcone w Rodzinny Dom Dziecka. Dziś wychowują siedmioro dzieci. Każde traktują tak samo: biologiczne, adoptowane czy w pieczy zastępczej. Dla tej uroczej gromadki, która spowodowała prawdziwą rewolucję w ich życiu zrezygnowali z dobrze płatnej pracy na etacie, ale - jak twierdzą - choć niektórzy pukali się w głowę patrząc na to, co robią - nie żałują tej decyzji.
Z różnych światów
"Najmłodszy adaptowany syn Kubuś ma 3 lata. Kacperek i Maksio mają po 4 latka, Igorek - 6 Mikołaj - 7,5 roku. Najstarsze są dziewczynki : Gaja 9 lat i Paulinka lat 13.
Paulinka z wielką pasją wykonuje robótki ręczne, czy stroiki. Interesuje się też sztuką japońską.
Gaja jest uzdolniona artystycznie, uczennica szkoły muzycznej, gra na fortepianie, uwielbia teatr i grę aktorską, jak i prace plastyczne.
Mikołaj, choć "odbiera" i "widzi" świat inaczej, radzi sobie bardzo dobrze. Kocha Spider-Mana. Marzy o tym, by powstał film, w którym wystąpi cała rodzina, ze Spider-Manem oczywiście.
Igorek lubi klocki i samochodziki. Chce zostać piłkarzem.
Maksio - lubi się przytulać i lubi przytulanki.
4-letni Kacperek interesuje się głównie dinozaurami. Lepi je z plasteliny, składa, a nawet ogląda filmy przyrodnicze na ten temat.
Kubuś jest mistrzem majsterkowania. Rozkręca wszystko, a później próbuje składać.
Daria i Piotr na rzecz rodziny zrezygnowali z pracy zawodowej, kariery, stanowisk... Dzieci wypełniają ich przestrzeń po brzegi. Rodzina zastępcza to też rodzina i choć dzieci pochodzą z różnych światów, w domu Darii i Piotra, tworzą spójną całość.
Rodzicom pomagają także babcie i wolontariusze.
Rodzina zastępcza to też rodzina i to bardzo wyjątkowa - czytamy na stronie projektu Stowarzyszenia Sztuka Łączenia pn. "Rodzina jak, to, jest?", którego partnerami są Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, Politechnika Świętokrzyska, na co finansowe wsparcie dało Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej.
Ogrom pracy i miłości
- W naszym domu mieszkają podwójne rodzeństwa, które mogą pozostać z nami na pewno do pełnoletności. A co potem? Czas pokaże. Póki co chcemy być dla nich rodziną i tak też staramy się żyć, choć trudności jest bardzo dużo. Jeśli komuś wydaje się, że wzięcie dziecka do adopcji czy stworzenie rodziny zastępczej to ratowanie biednego, porzuconego dziecka, to jest w ogromnym błędzie. Dzieci, które potrzebują zastępczych rodziców z różnych powodów straciły rodziców biologicznych lub mają z nimi ograniczony kontakt. Już przez samo to są doświadczone przez los, mają też różne dysfunkcje, czy niepełnosprawności. My staramy się stworzyć im rodzinę, normalny dom, by kiedyś one mogły normalnie zafunkcjonować w społeczeństwie - mówi pani Daria, na której spoczywają obowiązki domowe, ale również te związane z nauką dzieci czy opieką medyczną. Pan Piotr z kolei "ogarnia" sprawy urzędowe, formalno-prawne, ale nie stroni od domowych obowiązków czy gotowania. - Obowiązki dzielimy po równo, bardzo pomagają nam babcie, ale one za bardzo rozpieszczają dzieci i po kontakcie z babciami potrzebna jest dodatkowa "dyscyplina", żeby okiełznać taką gromadkę - dodaje pani Daria. - Czasem jest bardzo ciężko, bo niektóre dzieci nie wymagają jedynie pomocy w odrabianiu lekcji, potrzebują wręcz specjalistycznej opieki, co wynika z ich przejść lub niepełnosprawności. Wszystkie dzieci chodzą na terapię, mają wsparcie psychologiczne. My również cały czas uczymy się czegoś nowego i dowiadujemy o sobie nowych rzeczy. Ale każdy dzień wygląda - myślę podobnie - jak w innych rodzinach, gdzie panuje zamieszanie, rozgardiasz. U nas jest może to w większym natężeniu, bo liczba domowników jest większa.
Formalności pomagają
Jak mówią rodzice zastępczy, warunkiem stworzenia pieczy zastępczej jest przejście 3-miesięcznego szkolenia, niekaralność, pozytywne testy psychologiczne, dobre zdrowie, brak uzależnień (brak leczenia psychiatrycznego obecnie i wcześniej) oraz odpowiednie warunki lokalowe. Formalne procedury są być może długotrwałe, ale na pewno bardzo potrzebne.
- Tam ludzie uczą się i doświadczają tego, z czym przyjdzie im się mierzyć na co dzień. To nie chęć ratowania biednego dziecka, ale chęć posiadania rodziny powinna być dla nas priorytetem. My tak podeszliśmy do tego od początku. To nie jest tak, że my tylko jesteśmy dla dzieci, my bardzo dużo czerpiemy od nich. One potrafią być bardzo wdzięczne. Na pewno nie żałujemy tej decyzji, którą podjęliśmy cztery lata temu. To co robimy jest nie tylko bardzo satysfakcjonujące, ale przede wszystkim pożyteczne i bardzo potrzebne - dodaje pani Daria.
Rodzicielstwo zastępcze w powiecie starachowickim
Na terenie powiatu starachowickiego działa trzy Rodzinne Domy Dziecka, jedna Rodzina Zawodowa pełniąca funkcję Pogotowia Rodzinnego, dwie Rodziny Zawodowe Zastępcze, jedna Rodzina Zawodowa Zastępcza Specjalistyczna.
Osoby zainteresowane objęciem pieczy zastępczej nad dziećmi mogą kontaktować się z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Starachowicach, ul. Złota 6, tel. 41 275-48-89 wew. 22 - Zespół ds Rodzinnej Pieczy Zastępczej.
Ewelina Jamka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie