Interwencja mieszkańca ul. Kanałowej w sprawie uciążliwości budowy wiaduktu w Starachowicach Zachodnich: ciężarówki niszczą okolicę, mieszkańcy narażeni na niebezpieczeństwo.

Brodzą w błocie lub narażają życie idąc torami. Domy, w których mieszkają drżą w posadach, tynki się sypią a szklanki trzęsą na stole. Wyjazd z ulicy autem też jest ryzykowny z uwagi na możliwość przebicia opony lub zerwania zawieszenia - tak wygląda codzienność mieszkańców ul. Kanałowej w Starachowicach.

Z prośbą o interwencję zwrócił się mieszkaniec ul. Kanałowej, dla którego życie w sąsiedztwie terenów przykolejowych stało się jeszcze bardziej uciążliwe za sprawą budowy wiaduktu w Starachowicach Zachodnich. 

Jak mówi każdego dnia pod domem przemierzają ciężarówki, które tak rozjeździły i tak fatalnej jakości drogę, że trudno przejść czy przejechać autem. Po opadach deszczu trzeba pływać w błocie, albo chodzić torami, gdzie człowiek naraża się na niebezpieczeństwo i mandat. 

- 30-tonowe samochody jeżdżą od 6.00 rano do wieczora - budynki się trzęsą, tynki się sypią, płot, który jest 2,5 metra od drogi jest cały w błocie. Trzeba chodzić łąką lub torami - mówi mieszkaniec ul. Kanałowej, przed którego domem jest zapadnięty dekiel studzienki kanalizacyjnej w sprawie której interweniował w Urzędzie Miejskim, ale bezskutecznie. - Jest tylko odbijanie piłeczki do gminy do kolei.   

Odpowiedź magistratu

Jak informują służby miejskie ul. Kanałowa, położona jest na terenie przemysłowym, co jest powodem wielu problemów mieszkańców.

- Większość zakładów zlokalizowana w tej okolicy związana jest z usługą skupu złomu, realizowane są tu rozładunki towarów przewożonych koleją. Droga jest uczęszczana przez ciężarówki dowożące towar do tych firm - informuje Leszek Kowalski, rzecznik magistratu zapewniając, że droga zostanie oczyszczona z błota, a zapadnięty właz studni zostanie naprawiony do końca tygodnia. - Ul. Kanałowa na pewno nie jest zapomniana przez miejskie służby i została ona ujęta w planie rozwoju sieci drogowej - dodaje.