
Sprawa karna przed starachowickim sądem i postępowanie cywilne w Sądzie Okręgowym w Kielcach - wciąż trwa sądowa batalia o zdrowie i sprawność 5-letniego Antosia, który od urodzenia zmaga się z ogromnym bagażem chorób i cierpienia.
To, czego doświadcza za każdym razem i ile kosztuje ją każda kolejna rozprawa sądowa, wie tylko pani Zuzanna, mama 5-letniego Antosia z gm. Pawłów, który urodził się bardzo chory. Odpowiedzialność za ból i cierpienie chłopca ma spoczywać na ginekologu, który podczas porodu miał narazić dziecko utratę zdrowia i życia. Przeciwko niemu toczy się sprawa karna przed starachowickim sądem. Rodzina na drodze cywilnej dochodzi również zadośćuczynienia od starachowickiej lecznicy za błąd w sztuce lekarskiej.
Dzień Matki sprzed pięciu lat, pani Zuzanna zapamiętała na całe życie. Wtedy zgłosiła się do lekarza, trzy dni po planowanym terminie porodu swojego pierwszego i jedynego syna. Nic wówczas nie zapowiadało przyszłych kłopotów. Koszmar, który trwa do dziś, rozpoczął się dzień później.
- Lekarz, który przyprowadził mnie na salę przedporodową stwierdził przed godz. 15.00, że kwalifikuję się do cesarskiego cięcia. Ale zamiast cięcia przyszła pani doktor, która położyła mi się na brzuchu i zaczęła wyciskać dziecko z brzucha - wspomina młoda mama.
Antoś urodził się naturalnie z wagą 3100 gram. Zaraz po porodzie zabrano go na oddział intensywnej opieki medycznej, był reanimowany, otrzymał 4 pkt w skali Apgar.
- Syn urodził się niedotleniony, miał krwiaka na główce, od trzeciej doby był rehabilitowany. Wypisani zostaliśmy ze szpitala w ósmej dobie w stanie ogólnym dobrym, ale ze skierowaniem do specjalistów. Pierwsza wizyta u neurologa potwierdziła, że stan nie był dobry. Lekarz uświadomił mi, że to efekt zamartwicy wewnątrzmacicznej dziecka. Dziś Antoś cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe, padaczkę lekooporną, nie mówi, nie chodzi, wymaga stałej 24-godzinnej opieki - dodaje.
Prokuratura i sąd
Kobieta jest przekonana, co zdają się potwierdzać opinie biegłych lekarzy, że niewłaściwa opieka medyczna, jakiej doświadczyła podczas porodu, spowodowały te nieodwracalne skutki zdrowotne u dziecka. Długo zastanawiała się czy podjąć kroki prawne i pociągnąć do odpowiedzialności szpital i jego personel za to, co się stało. Ale patrząc codziennie na cierpienie dziecka, uznała, że musi zawalczyć o jego zdrowie.
- Koszty leczenia i rehabilitacji są ogromne, sami nie jesteśmy w stanie tego udźwignąć. Jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc obcych ludzi, którzy mają wielkie serca. Ale to nie ich wina, tylko lekarza, że moje dziecko urodziło się chore - dodaje.
W lutym 2018 roku mama chłopca zawiadomiła starachowicką prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci błędu medycznego poprzez kontynuowanie jej porodu siłami natury, pomimo wskazań do cesarskiego cięcia. Prokuratura Rejonowa w Starachowicach wszczęła śledztwo i na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego (zeznań matki, personelu Powiatowego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Starachowicach oraz opinii biegłych lekarzy) skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko lekarce. Specjalista z zakresu położnictwa i ginekologii usłyszał zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez nieprawidłowe przeprowadzenie porodu.
Zadośćuczynienie
W ub. tygodniu odbyła się kolejna rozprawa przed starachowickim sądem. Mama chłopca liczyła już na mowy końcowe, które zakończyłyby jej cierpienie i stres z tym związany. Niestety ginekolog nie stawiła się na rozprawę, gdyż nie uzyskała zgody przełożonych na zwolnienie z pracy (przy obecnych brakach kadrowych wśród personelu medycznego).
- Rozprawa została odroczona na 13 stycznia. Strona pozwana ma przedstawić jakie nowe wnioski dowodowe, ale myślę, że one niewiele wniosą do sprawy. Liczę, że po nowym roku ta sprawa się zakończy - mówił Adrian Sadaj, pełnomocnik rodziny, który złożył również do Sądu Okręgowego w Kielcach pozew przeciwko starachowickiej lecznicy.
- Doszło tu do szeregu naruszeń i nieprawidłowości ze strony personelu medycznego szpitala - głównie dotyczą one monitorowania II okresu porodu oraz braku decyzji o cesarskim cięciu, do którego były wskazania. Jesteśmy już po pierwszej rozprawie na drodze cywilnej, czekamy na opinię biegłych i wyznaczenie drugiego terminu rozprawy. Wnioskujemy od szpitala o odszkodowanie i zadośćuczynienie za błąd w sztuce lekarskiej. Koszty związane z leczeniem, rehabilitacją oraz koniecznymi operacjami pochłoną nawet 1,5 mln zł. Takiej kwoty domagamy się od PZOZ w Starachowicach.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie