Reklama

Oddał swój dom w Mircu dla rodziny z Ukrainy

Sześć kobiet i dziesięcioro dzieci, które uciekły z Ukrainy przed wojną znalazło azyl i schronienie w gm. Mirzec. Mieszkaniec tej gminy oddał na ich potrzeby piętrowy dom zapewniając ogrzewanie i pierwsze potrzeby na start w życiu poza ojczystym krajem... Mieszkańcy i samorząd idą z inną, niezbędną pomocą.

Natalia, dwie Julie, Inna, Hela, Tania - sześć kobiet w wieku 27-42 lat i dziesięcioro ich dzieci w wieku od 1,5 roku do 17 lat są w Polsce od początku marca. Nie są spokrewnione, połączyła ich wojna, która trwa od kilku tygodni na Ukrainie. Wszystkie pochodzą z okolic Żytomierza, gdzie trwała ofensywa wojsk rosyjskich. 

Uciekły z dziećmi w obawie o zdrowie i życie, spotkały się na granicy w Dorohusku, skąd zostały zabrane prze pana Zbyszka prywatnym samochodem do Starachowic. Tu dostały śniadanie i pytanie, co dalej... Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Komunikat zamieszczony na portalu społecznościowym przez mieszkańca Mirca okazał się zbawienny... - Mam po sąsiedzku dom, który nie był zamieszkany. Gdy usłyszałem o sytuacji na Ukrainie, dałem ogłoszenie, że użyczę dom na potrzeby osób potrzebujących. Komunikat spotkał się z odzewem i tak zamieszkała u mnie moja wielka, ukraińska rodzina - mówi Aleksander Rybaniec, "dobry duch" z gminy Mirzec, który wspólnie z żoną i 14-letnim synem podjęli decyzję o oddaniu domu na potrzeby uchodźców z Ukrainy. Piętrowy, murowany dom doskonale nadaje się do zamieszkania przez sześć kobiet i ich dzieci. Jest tam sześć pokoi, dwie łazienki i dwie kuchnie. Gospodarz zadbał o ogrzewanie i pierwsze zakupy na start. Z niezbędną pomocą przyszli inni wolontariusze z gm. Mirzec, którzy ubrali i wyposażyli matki z dziećmi na początek. - To dobry człowiek, bardzo nam pomaga, pyta co kupić, co potrzeba, zabrał mnie do dentysty, bo ząb mnie bolał - mówi najstarsza w grupie kobieta.

Wszystkie panie są zachwycone polską gościnnością. Jak mówią, nie spodziewały się, że, mają w Polakach taki bracki naród.

- Jest ma tu dobrze, mamy wszystko, co trzeba. Już  byłyśmy z dziećmi na basenie (o co zadbał samorząd gminy Mirzec - przyp. red.). - opowiada Julia. - Jesteśmy wzruszone, że tu ludzie okazują tyle serca, dają jedzenie, ubrania...

Choć ukraińskie kobiety czują się tu w pełni zaopiekowane i bezpieczne, chciałby wrócić do ojczystego kraju, na ojczystą ziemię, gdzie zostali ich rodzice, mężowie, którzy walczą o wolność Ukrainy.

- Tam niszczą nasze domy, giną nasi bliscy, serce się kraje. Nikt się nie spodziewał takiego ataku ze strony Putina. On zgotował ludziom piekło na ziemi. To, co my tam widziałyśmy, nie zobaczy się w żadnej telewizji. Nasi mężowie walczą z karabinem w ręku, nie mają wyjścia, muszą bronić naszego kraju. Ale Ukraina pokona Putina, nie poddamy się! - mówią zgodnie

Kobiety są w Polsce po raz pierwszy. - Nasi przyjeżdżali tu do Polski na robotu, ale my nie byłyśmy tu nigdy.

Jaka czeka ich przyszłość, co przyniosą najbliższe dni tygodnie? Tego nie wie nikt. One są jednak przekonane i mają nadzieję, że ta sytuacja długo nie trwa i tak szybko jak to będzie możliwe wrócą do domów. O tym, że jest to jedynie przystanek na ich życiowej drodze świadczy fakt, że proszą o egzemplarz gazety z artykułem o nich, który chcą ze sobą zabrać z powrotem... jak mówią na "pamiątkę".

- Na razie tutaj, co potem nie wiadomo. Mamy zorganizowane zajęcia, teraz robimy siatki dla naszego wojska na Ukrainę, dzieci prawdopodobnie od poniedziałku pójdą do szkoły. A do pracy chcemy iść, zarabiać na życie, bo tu tyle dobra nas spotkało - mówią kobiety, które na co dzień pracowały w sklepie, hotelu, przedszkolu, szkole, szpitalu i w domu, opiekując się dziećmi. - Dałem dach nad głową a teraz niech sobie radzą - żartuje nasz dobroczyńca. - Pokazałem gdzie szkoła, sklep, poczta, kupiłem nawet rozmówi polsko-ukraińskie, niech się uczą mówić po naszemu. Są bardzo wdzięczne za to wszystko. Kłopotu w sąsiedztwie nie stwarzają, zresztą mam na nie oko, bo mieszkam dwa domy dalej. Chętnie gotują i częstują tym, co robią, ale nie jem, bo żona by się gniewała, jakbym nie zjadł w domu - mówi pan Alek, który nie traci wiary w sens i powodzenie tego, co robi wspólnie z innymi. A oddaje serce na dłoni...

***

Buty pilnie potrzebne

To, co najbardziej potrzebne na tą chwilę to sportowe buty (typu adidasy) dla kobiet i ich dzieci: damskie - rozm. 39 (4x), rozm. 38 (1x), rozm. 37 (2x), rozm. 36 (2x), rozm. 35 (1x), męskie - rozm. 40 (1x), rozm. 43 (1x).

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    prywatna pomoc - niezalogowany 2022-03-17 08:26:57

    Już myślałem ,że to któryś z włodarzy albo posłów dał przykład i przyjął kogoś pod swój dach Ale nic z tego . Osoby prywatne wzięły na siebie cały ciężar pomocy . A pan Morawiecki plecie coś o rządowych konwojach humanitarnych , wierutne kłamstwo...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do