
Choć jest jeszcze bardzo młody, chęci i zapału do pracy nie można mu odmówić. Artur Salwa z gm. Brody nie wyobraża sobie innego zajęcia, jak rolnictwo. Do pełni szczęścia brakuje mu większego areału i maszyn, ale używany traktor na początek już jest...
Budy Brodzkie, mała wieś w gm. Brody położona pośród lasów i łąk, gdzie szósta klasa ziemi raczej zniechęca do uprawy roli aniżeli zachęca do planowania czegokolwiek. Tu od urodzenia mieszka Artur Salwa. Ma zaledwie 20 lat. Z zawodu monter zabudowy po szkole zawodowej, nie pracował jednak nigdy w wyuczonej profesji. Z takim podejściem jak on na wsi jest niewielu. Podczas gdy inni odchodzą od rolnictwa, on nie wyobraża sobie innej przyszłości.- Chciałem pójść do klasy o profilu operator maszyn do produkcji drewna, ale z braku wystarczającej liczby chętnych nie została utworzona, stąd wykończeniówka - mówi Artur Salwa, który nie wiąże jednak przyszłości z tym zawodem. - Moim głównym zajęciem jest praca lesie, pracuję jako operator maszyn przy ścince drzew.
Ale nie ma dnia, by czasu nie poświęcał na doglądanie przydomowego inwentarza, gdzie nie brakuje kur, królików, gęsi. Są tu również owce i kozy. Na ich potrzeby obrabia okoliczne łąki, pomaga sąsiadom w uprawie i zbiorze zbóż.
- Rodzice stąd pochodzą, od zawsze zajmowali się gospodarką a mnie od dziecka do tego ciągnęło. A odkąd poznałem swoją dziewczynę, która ma podobne zainteresowania, rolnictwo poszło z impetem do przodu - mówi nasz początkujący rolnik, który łącznie z dzierżawą dysponuje areałem dwóch hektarów ziemi, głównie łąk.
Żeby rozwinąć przysłowiowe skrzydła potrzebuje maszyn. Na początek kupił używany, traktor, bo jak mawia jego tato, żeby coś mieć to musi być traktor.
- Sam przy nim potrafię zrobić to jest już łatwiej. Pomagam sąsiadom, łąki obrabiam na własne potrzeby, głównie na siano dla zwierząt. Siać się bardzo nie opłaca, bo kombajn drogo wychodzi, ale jakby się udało kupić, choćby używany, to na pewno będę siał w przyszłości - mówi pan Artur.
Króliki hodował od dziecka, aktualnie ma ok. 40 sztuk. Kur w zagrodzie jest blisko 50. - Chciałem mieć krowę i konie, ale na to potrzeba więcej miejsca. Kiedy postawiliśmy małą szopkę, kupiłem parę - owcę i barana, do tego kozy. Z czasem pojawiła się mała owieczka zagrodzie. Ma już pół roku. Bardzo mi się ta hodowla spodobała i ie wiem, czy nie zajmę się tym na większą skalę. Bo możliwości tu są. Łąk dookoła dużo. A owce wszystko "wykoszą", resztę kozy. Jest mleko, owce sam strzygę - wełna doskonała na bolące stawy. Jak ktoś coś lubi to taka praca, to satysfakcja i przyjemność. Nawet na nieurodzajnej glebie można znaleźć sposób na rolnictwo. Najgorzej to siąść i narzekać, że nic się nie opłaca. To nieprawda, trzeba tylko chcieć. Osobiście nie mogę słuchać, jak ktoś się pyta a na co mi to wszystko, co z tego mam. To moje życie, moja praca, moja codzienność. Ja to lubię i cieszę się, że moja dziewczyna też to lubi. Dzięki pracy w lesie, mogę zaoszczędzić trochę pieniędzy - dodaje.
W planach ma zakup kolejnych maszyn (przydałby się talerzówka, przyczepa, zgrabiarka)...
- Czy wykorzystam to teraz czy w następnych latach, zawsze się przyda. Widzę siebie na roli, chcę iść w gospodarkę. Jeśli nie owce, to może gospodarstwo ekologiczne (dynie, ogórki, słoneczniki ozdobne). Możliwości jest wiele, trzeba tylko chęci. Na Budach to już mało kto gospodaruje. Byli tacy, co szli w łubin, ale nie wyszło, podobnie było z tatarką. Chwasty większe niż zbiory. Niska klasa ziemi to jedno a zwierzęta leśne to drugie. Sarny, jelenie, dziki się tu żywią, czym się da. I to jest problem i bolączka rolników w tym regionie. Poza tym tylko chęci...
Ewelina Jamka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gdyby pożyczył sprzęt rolniczy to pewnie odwiedziłby go Morawiecki ze swoją wizją rozwoju rolnictwa...
W skrócie nie