Reklama

Tam, gdzie milknie świat: opowieść z wnętrza sauny - rozmowa z starachowicką saunamistrzynią Marzeną Wójcik

Zapach ziół, szum rozprowadzanego, gorącego powietrza w rytm muzyki, odkrywa przed nami coś więcej, niż tylko relaks. To chwila ciszy, refleksji, kontaktu z naturą i z samym sobą. O saunie jako rytuale, stylu życia i sile intuicji opowiada nam starachowicka saunamistrzyni – Marzena Wójcik, która zamienia każdy seans w doświadczenie zmysłów i ducha.

- Kiedy po raz pierwszy poczułaś, że sauna to twoje miejsce – nie tylko jako uczestniczki, ale jako osoby prowadzącej rytuały?

- Szczerze mówiąc… to nie był mój pomysł. Zaczęło się od zwykłego saunowania – złapałam bakcyla i regularnie korzystałam z rytuałów saunowych. Pewnego razu koleżanka zapytała mnie: „A kiedy zaczniesz machać?” I wtedy pojawiła się jak iskra myśl: czemu nie spróbować? To był impuls, który przerodził się w coś większego.

- Czym właściwie jest rytuał saunowy? Jak różni się od zwykłego „siedzenia w cieple”?
- W klasycznym saunowaniu po prostu siedzimy sobie w ciepłej przestrzeni, często trochę zmagając się sami ze sobą: bo ile jeszcze wytrzymam? Rytuał  saunowy tak naprawdę zmienia wszystko. Pojawia się muzyka, aromaterapia, saunamistrz naparza i rozprowadza ciepło za pomocą wachlarza lub ręcznika. To nie tylko doznanie fizyczne, ale również emocjonalne. Dla mnie to coś więcej niż relaks – to przeżycie. Ceremonie saunowe mają bardzo różne style, mogą być tematyczne, mogą nieść przesłanie, morał, a co za tym idzie – śmiech, zadumę, chwilę refleksji lub nawet łzy…

- Czy każdy może wziąć udział w takim rytuale? Trzeba się jakoś przygotować?
- Zasada jest taka, że jeśli jesteśmy w stanie samodzielnie wejść do sauny, to tak, to znaczy, że może. Pamiętamy również o przeciwskazaniach, ale to już są kwestie bardziej indywidualne. Pamiętamy też o nawodnieniu, o prysznicu i przede wszystkim o poprawnym saunowaniu. Myślę, że nie potrzeba większych czy specjalnych przygotowań. Warto oczywiście zabrać to, co będzie nam potrzebne na strefie.

- Co przyciąga ludzi do ceremonii? Dlaczego wracają?
- Wiele osób wraca dla atmosfery, miejsca, dla zapachów, ciepła, ale też dla... saunamistrza. To on tworzy klimat. Rytuał to nie tylko machanie ręcznikiem. To kompozycja: muzyki, temperatury, zapachu i światła. Ludzie szukają w tym czegoś nowego, zaskoczenia. I myślę, że też siebie samych.

- Są jakieś popularne mity na temat saunowania, które warto obalić?
- Oj, są. Najczęściej powtarzany to ten o „toksycznych potach”. Prawda jest taka, że toksyny wydalane z potem to tylko ułamek całości. Kluczową role w oczyszczaniu organizmu z toksyn odgrywają takie narządy jak wątroba i nerki. To właśnie wątroba przetwarza toksyny. Nerki są odpowiedzialne za ich rozpuszczenie i wydalenie. Inny mit to kąpiel w zimnej wodzie zaraz po seansie – nie polecam, bo zamyka to pory skóry i ogranicza działanie oczyszczające organizmu.

- A jakie są realne korzyści z saunowania?
- Poprawa odporności – od kiedy regularnie saunuję, praktycznie nie mam objawów przeziębienia . Skóra też dużo zyskuje, szczególnie po naparzaniu w ziołach. Jest wtedy odżywiona, gładka, promienna. No i oczywiście – relaks, wyciszenie, bycie ze sobą.

- Czyli rytuał może być czymś więcej niż relaksem? Duchowym doświadczeniem?
- Zdecydowanie. Dla mnie to coś na kształt oczyszczenia. Wychodzisz z sauny z poczuciem lekkości, jakby zrzucenia z siebie ciężaru. Rytuał saunowy wycisza, koncentruje na „tu i teraz”, pozwala na chwilę zapomnieć o codzienności.

- Jak się czujesz, stojąc przed grupą i prowadząc rytuał?
- Bywa i stres – zwłaszcza przy publicznej przemowie przed seansem – dotyczy zawodów saunamistrzowskich. Ale sama ceremonia to już czysta intuicja. Nie planuję każdego ruchu. Wybieram zapachy, przygotowuję muzykę, a cała reszta „dzieje się” naturalnie.

- Co powiedziałabyś osobie, która boi się gorąca lub nie potrafi się zrelaksować?
- Pomimo, że sauna jest dostępna dla wszystkich, to nie dla każdego będzie odpowiednia. Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć. Sama trafiłam do sauny dopiero po 35. roku życia – wcześniej absolutnie mnie to nie interesowało. Przyszedł moment. Tak bywa. Czasami warto po prostu spróbować nowych rzeczy – bez oczekiwań.

- Jak sauna wpływa na postrzeganie własnego ciała i zdrowia?
- Sauna uczy uważności na ciało. Czy wytrzymam temperaturę? Czy dany zapach mi służy? To kontakt z naturą – z ciałem, ziołami, zapachami. Człowiek zaczyna podchodzić do siebie bardziej holistycznie.

- A jak pachnie dla ciebie idealna sobota w saunie?
- Dymy – palona żywica sosny. Uwielbiam też paczulę, cytrusy. Lubię komponować zapachy jak opowieść: coś świeżego, coś słodkiego i  drzewny akcent na koniec.

- Gdzie sama szukasz wyciszenia, poza sauną?
- Raczej jestem typem samotnika. Bardzo lubię przebywać sama ze sobą, ale też paradoksalnie wyciszam się w trakcie rytuału. To dla mnie też forma katharsis – choć jestem dla innych, jestem też wtedy ze sobą.

- Czy uważasz, że Starachowice mają swoją saunową duszę? Czy tworzy się tu jakaś wyjątkowa, lokalna kultura saunowania?
- Zdecydowanie tak. Starachowice mają swoją saunową duszę – tworzoną przez ludzi, którzy od lat saunują z pasją i kulturą. Ta społeczność stale się poszerza, bo coraz więcej osób trafia na ceremonie – często przypadkiem, ale potem już wracają. Powstało kilka miejsc, gdzie można doświadczać rytuałów, a świadomość na temat saunowania rośnie. To piękne obserwować, jak z małej grupy robi się coraz większa, świadoma społeczność.

- Uczestniczysz też w zawodach. Co cię do tego pcha?
- Mam słabość do podnoszenia sobie poprzeczki. Co roku obiecuję, że  : „to już ostatni raz ”… i znów startuję. Uczestniczyłam w zawodach: Relax Cup (3 miejsce), Banya Cup – 4 miejsce, Sauna Herbal Cup (8 miejsce) i wielu, wielu innych… To forma ekspresji – pokazania czegoś swojego.

- Czy jest rytuał, który szczególnie zapadł ci w pamięć?
- Tak, ceremonia konkursowa w Kuniowie. Była to ceremonia w której tak bardzo wyraziłam siebie, że przekroczyłam normy regulaminowe a sam seans, nie wpisywał się w schemat ceremonii relaksacyjnej. Natomiast uczestnicy byli zachwyceni, ja również. Motyw Czerwonego Kapturka, Królowej Śniegu i Dziewczynki z zapałkami – połączenie zapachów i narracji. Dla mnie – magia.

- Na koniec: jedno zdanie, które chciałabyś przekazać komuś, kto nigdy nie był w saunie.
- Nie bój się wyjść ze swojej strefy komfortu – tam często czeka coś, co może naprawdę zmienić twoje życie.

Marzena Wójcik - dyplomowany inżynier ochrony środowiska pracy. Jednak z zawodem wyuczonym mająca niewiele wspólnego. Animatorka zabaw dla dzieci, która mówi o sobie "Baba Jaga".  Miłośniczka natury, pasjonatka sauny. Bardzo lubi naparzać w saunie przy użyciu ziół, które sama zbiera. Jak na Babę Jagę przystało, kocha polskie zioła. Miesza w swoim moździerzu kadzidła, w kociołku napary i wywary, które przygotowuje specjalnie do sauny. Certyfikowana Saunamistrz Polskiego Towarzystwa Saunowego. Kursantka wielu szkoleń: banjowych, zielarskich, kadzidlarskich, total experience oraz pirts spirit.

„W każdej kobiecie drzemie potężna siła, bogactwo dobrych instynktów, moc twórcza oraz odwieczna prastara mądrość. To dzika kobieta, symbolizująca instynktowną naturę kobiet. Jest ona zagrożona, bo choć dary dzikiej natury dostajemy w chwili narodzin, społeczeństwo usiłuje nas „cywilizować” i wtłoczyć w sztywne role, które zagłuszają głębokie, życiodajne przesłanie naszych dusz" - Dokładnie ten cytat pochodzący z książki "Biegnącej z wilkami" mnie opisuje - wtłoczona w rolę mamy, a jednak podążająca za swoimi najgłębszymi instynktami.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 11/05/2025 15:52
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do