
Z ogromnymi trudnościami boryka się mama 5-letniego już Antosia Plewińskiego. Chłopiec urodził się z ogromnym bagażem chorób, z którymi walka pochłania nie tylko mnóstwo energii, ale również pieniędzy. Przed sądem trwa proces karny przeciwko ginekologowi, który miał narazić dziecko utratę zdrowia i życia. Rodzina na drodze cywilnej będzie dochodzić zadośćuczynienia od starachowickiej lecznicy.
26 maja - Dzień Matki. Pani Zuzanna ten dzień sprzed pięciu lat będzie pamiętała z pewnością do końca życia. Wtedy zgłosiła się do lekarza, trzy dni po planowanym terminie porodu swojego pierwszego i jedynego syna. Nie było wówczas żadnych znaków świadczących o tym, by jej dziecko chciało przyjść na świat. Dopiero dzień później rozpoczął się koszmar, który młoda matka chciałby wymazać z pamięci...
- Lekarz, który przyprowadził mnie na salę przedporodową stwierdził przed godz. 15.00, że kwalifikuję się do cesarskiego cięcia. Ale zamiast cięcia przyszła inna pani doktor, która położyła mi się na brzuchu i zaczęła wyciskać dziecko z brzucha - wspomina bolesne wydarzenia sprzed 5 lat.
Dziecko urodziło się siłami natury z wagą 3100 gram. Zaraz po porodzie zabrano chłopca na oddział intensywnej opieki medycznej, był reanimowany, otrzymał 4 pkt w skali Apgar.
- Pamiętam ten dzień jak dziś, biała sala, zielone łóżko, deszcz za oknem, fatalna pogoda. Mnóstwo bólu i cierpienia, które towarzyszą nam do tej pory - wspomina ze łzami w oczach młoda kobieta. - Syn urodził się niedotleniony, miał krwiaka na główce, od trzeciej doby był rehabilitowany. Wypisani zostaliśmy ze szpitala w ósmej dobie w stanie ogólnym dobrym, ale ze skierowaniem do specjalistów. Pierwsza wizyta u neurologa potwierdziła, że stan nie był dobry. Lekarz uświadomił mi, że to efekt zamartwicy wewnątrzmacicznej dziecka. Dziś Antoś cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe, padaczkę lekooporną, nie mówi, nie chodzi, wymaga stałej 24-godzinnej opieki.
Do prokuratora i sądu
Kobieta jest przekonana, co zdają się potwierdzać opinie biegłych lekarzy, że niewłaściwa opieka medyczna, jakiej doświadczyła podczas porodu, spowodowały te nieodwracalne skutki zdrowotne u jej dziecka. Długo zastanawiała się czy podjąć kroki prawne i pociągnąć do odpowiedzialności szpital i jego personel za to, co się stało. Nie chciała bolesnego powrotu wspomnień, konfrontacji z lekarzem, ale patrząc codziennie na cierpienie dziecka, uznała, że nie ma wyjścia.
- Musiałam to zrobić dla mojego dziecka. Koszty leczenia i rehabilitacji są ogromne, sami nie jesteśmy w stanie tego udźwignąć. Jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc obcych ludzi, którzy mają wielkie serca. Ale to nie ich wina, tylko lekarza, że moje dziecko urodziło się chore - dodaje.
W lutym 2018 roku mam chłopca zawiadomiła starachowicką prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci błędu medycznego poprzez kontynuowanie jej porodu siłami natury, pomimo wskazań do cesarskiego cięcia. Prokuratura Rejonowa w Starachowicach wszczęła śledztwo i na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego (zeznań matki, personelu Powiatowego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Starachowicach oraz opinii biegłych lekarzy) skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko lekarce. Specjalista z zakresu położnictwa i ginekologii usłyszał zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez nieprawidłowe przeprowadzenie porodu.
Zdaniem obrońcy pokrzywdzonej
Proces karny ruszył jesienią 2019 roku w starachowickim sądzie.
- Doszło tu do szeregu naruszeń i nieprawidłowości ze strony personelu medycznego szpitala - głównie dotyczą one monitorowania II okresu porodu oraz braku decyzji o cesarskim cięciu, do którego były wskazania. W tej chwili występujemy jako oskarżyciel posiłkowy podczas postępowania karnego, jakie wobec lekarki toczy się przed starachowickim sądem na wniosek prokuratury - mówił Adrian Sadaj, pełnomocnik rodziny zapowiadając pozew cywilny do Sądu Okręgowego w Kielcach przeciwko starachowickiej lecznicy. - Szacujemy, że koszty związane z leczeniem, rehabilitacją oraz koniecznymi operacjami pochłoną nawet 2 mln zł. O taką sumę odszkodowania będziemy wnioskować od PZOZ w Starachowicach.
5 lat minęło
Tymczasem, Antoś skończył już pięć lat...
- 27 maja Antoś skończył 5 latek. Wiele bólu i cierpienia ma już za sobą a jeszcze wiele przed nim. Zmaga się z przeciwnościami losu, ale mimo bólu jest chłopcem radosnym i dzielnie walczy z chorobą oraz o sprawiedliwość. Dla Antosia płynęły z życzenia z całej Polski. Mamy nadzieję, że wszystkie się spełnią. 2 czerwca Antoś będzie miał kolejne podanie komórek macierzystych w planach jest kolejna operacja nóżek w Paley European Insitute w Warszawie. Koszt tej operacji to ponad 200 tyś. zł - mówi mama chłopca.
Dlatego z całego serca zapraszamy do grypy licytacyjnej dla Antosia Plewińskiego oraz wsparcia rodziny w potrzebie. Prosimy o pomoc, aby Antoś mógł postawić swoje pierwsze kroczki, aby się spełniły jego marzenia...
***
Zbiórka trwa na https://www.siepomaga.pl/antos-plewinski. Wpłaty można też dokonywać na ING Bank Śląski S.A. 64105014321000002327585606 z dopiskiem dla Antosia Plewińskiego
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie