Reklama

Miejskie historie okiem Anety Marciniak. Rejwach, cymes i mecyje - Żydzi w Wierzbniku

Nie wszyscy lubimy ich obecność w historii miasta, ale też nie zawsze wiemy, że wyrzucając ich z granic Wierzbnika, nie wyrzucamy z języka. Tytułowe słówka funkcjonują w obiegu i mają się całkiem dobrze. Co, z czym i po co? Czytajcie.

Spis z 1940 roku informuje, że w Starachowicach Wierzbniku jest 828 mężczyzn narodowości żydowskiej (wiek od 12 do 60 lat) z czego 426 kupców i 357 rzemieślników. Korzystnie kupić, jeszcze korzystniej sprzedać - oto dewiza Żyda. I właśnie z handlem wiąże się między innymi "szachraj", "szachrajstwo", które wiążą się z hebrajskim lub jidyszowym określeniem kupca - jid. sojcher, hebr. sachar. W Polsce skojarzone z nieuczciwym sprzedawcą i w tym kontekście używane do dziś. 

W podobnym tonie mówimy o używanym przez nas często słowie - machlojka. Wywodzi się ono z jid. machlojke i hebr. machlaka), oznacza zaś kłótnię, spór czy różnicę zdań. Zapewne od kłótni o cenę wzięło się dzisiejsze negatywne zabarwienie. 

Wielokrotnie pisałam i mówiłam (na spacerach z młodzieżą) o tym, że Rynek tętnił targowym życie, uliczki korkowały się od dwukółek, a Żydzi szarpiąc za brody - targowali się ile wlezie. Dołóżmy do tego typowy, malutki żydowski sklepik znajdujący się często w pomieszczeniu adaptowanym poniżej poziomu ulicy - funkcję sprzedawcy pełni zwykle żona lub córka, bo sam właściciel nieustannie i mozolnie stara się o towar. Ileż przy tym pokrzykiwań... Prawdziwy rejwach - czyli chaos i rozgardiasz związany właśnie z handlem. W tym kontekście powiemy również o mecyjach, słówko to w języku jidysz oznaczało po prostu okazję. I w tym znaczeniu pewnie często wybrzmiewało na Rynku w Wierzbniku. 

Ostatnio, w ramach projektu Muzeum na kółkach, była okazja spróbować wytrawnej chałki. Palce lizać, no cymes po prostu. Tenże w jidysz oznaczał słodką potrawę typową dla kuchni Żydów aszkenazyjskich (na gotowanych owocach i warzywach, z marchwią i miodem) – w polskim użyciu cymes wiedzie nas od nazwy potrawy uchodzącej za przysmak przez określenie rzeczy wartościowej, nawet rarytasu. Dziś cymes możemy powiedzieć o wszystkim, co robi na nasz ogromne wrażenie. 

Wróćmy jednak do wierzbnickich Żydów i kilku ciekawostek. Zajmijmy się ich społeczną działalnością, wspomnijmy że aktywnie uczestniczyli w pracach samorządu miejskiego. W roku 1928 na 18 radnych w radzie Miejskiej - połowa to właśnie Żydzi. W roku 1929 jednym z trzech ławników jest Żyd Froim pracownik.  

Społeczność żydowska aktywnie uczestniczyła w życiu miasta i walczyła o swoje prawa. W 1922 roku radni żydowscy Wierzbnika opuścili salę obrad, gdy okazało się, że żaden z ich przedstawicieli nie znalazł się w komisji wyborczej. Na następnym posiedzeniu Rady błąd naprawiono - do Komisji Wyborczej wszedł Rabin Kaliszewski. W 1936 roku w sześcioosobowym Komitecie Rozbudowy Wierzbnika znalazł się Abram Zyngier. 

Społeczność żydowska udzielała się również charytatywnie i tak w 1920 roku firma Hermana Hellera ofiarowała pół miliona marek na budowę 7 klasowej Szkoły Powszechnej w Wierzbniku. W latach 30-tych hojnie świadczyli także na dozbrojenie armii i fundusz obrony przeciwlotniczej. 

Zdarza Wam się pisać skargi? Szmul Samet - introligator zamieszkały w Wierzbniku przy ulicy Piłsudskiego skarżył się do burmistrza komisarycznego na postępowanie zarządu Żydowskiej Rady Starszych, która - mimo że komisja lekarska uznała go za całkowicie niezdolnego do pracy - ciągle wzywa go do pracy i straszy karami. W odpowiedzi dostał pismo, według którego nie nadaje się do pracy ciężkiej, ale lekką wykonywać może i winien się zastosować do wezwania ŻRS. 

Zdarzyło się również, że Komisaryczny Burmistrz wystąpił do Starostwa Powiatowego o ukaranie Żydowskiej Rady Starszych. 

Żydowska Rada Starszych próbuje - jak się często przekonałem - pewne postanowienia pana starosty obejść i na wszelkie możliwe sposoby uniknąć ewentualnego wykonania ich w terminie. Znajduje ona zawsze drogi i środki aby nie wykonać tych zarządzeń.  I tak na przykład na podstawie paragrafu 2 zarządzenia Policji z 11 grudnia 1939 roku ŻRS jest zobowiązana co poniedziałek sporządzać i wręczać burmistrzowi spisy osób przybyłych i ubyłych. Mimo wielokrotnych upomnień, te dokumenty nie wpływają w określonym terminie. 

Tenże sam burmistrz (o nazwisku Nowak) skarżył się staroście, że ŻRS nie wywiązuje się z obowiązku pomocy najuboższym, w związku z czym po mieście się włóczą obdarci, bosi i umysłowo chorzy. Kolejna skarga dotyczyła faktu nieuprzątnięcia przez ŻRS terenu po spaleniu synagogi, w jej ruinach miał pomieszkiwać Żyd, którego widok kompromituje władze. 

A skoro jesteśmy w temacie różnego elementu kryjącego się w zakamarkach Wierzbnika, to...nieobce powinny nam być słówka ksywa, melina i chawira 

Ksywa (jid. ksiwe, hebr. ksaw - pismo), melina (jid. meline, oryginalnie `kryjówka`, dziś częściej w znaczeniu speluna) czy chawira, która oznacza dom, mieszkanie. Chawira czyli chawer (w jid. oznaczający przyjaciela bądź towarzysza) w języku półświatka mógł oznaczać kolegę - wspólnika, ale też włóczęgę. Może pochodzić od chewry czyli gangu lub grupy przestępczej, ale też chawrusy, która oznacza klikę lub zmowę.

No kto by pomyślał, prawda? :) 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do