Reklama

Starachowickie powodzie. Czy da się przed nimi bronić?

01/08/2020 17:00

W ub. roku dwukrotnie przeszła fala powodziowa przez miasto. Pierwsze w tym roku "uderzenie" z nieba, które spowodowało niemałe szkody zarówno dla infrastruktury miejskiej, jak również mienia prywatnego, mamy już za sobą. Czy i jak możemy się przed tym bronić? Dlaczego po burzy nasze ulice zamieniają się w rwące potoki? Czy służby miejskie mają pomysł, by zapobiegać tego typu sytuacjom na przyszłość?

Niedzielna ulewa (19 lipca) w Starachowicach przejdzie z pewnością do historii. W samo południe rozpętała się burza, której skutki wielu mieszkańców miasta odczuwa do dziś. Zalane posesje i samochody, zniszczone ogródki, nieprzejezdne ulice niczym rwące potoki, do tego powalone drzewa. Taki krajobraz po burzy zastali strażacy, którzy jako pierwsi interweniowali, wzywani na pomoc. Wystarczyło godzinę intensywnych opadów deszczu. Pokłosiem było 20 interwencji dotyczących zalania obiektów, powalonych drzew zalanych, zabezpieczenia przed napływem wody.

Portale społecznościowe aż huczały od zdjęć i komentarzy, z różnych części miasta.

- Tak jest po każdej burzy i za każdym razem, to samo zdziwienie - twierdzą nasi Czytelnicy z nieukrywaną szczerością pytając, ile razy jeszcze się to zdarzy? Co robią służby miejskie, by zapobiegać tego typu sytuacjom na przyszłość?

Zarządzanie kryzysowe

Zespół zrządzania kryzysowego w Starachowicach jest zdania, że zagrożenie powodziowe w Starachowicach wynika z dwóch powodów:

- przepływ przez teren miasta trzech rzek: Kamiennej, Lubianki i Młynówki, których poziom może przybierać wysokie stany

- coraz częściej pojawiających się deszczów nawalnych co przy pagórkowatej konfiguracji terenu powoduje lokalne podtopienia zarówno budynków mieszkalnych, jak i usługowo-handlowych. Najczęściej, zdaniem służb miejskich zalewane są tereny wzdłuż ul. Składowej i Turystycznej, ze wzgledu na położenie względem rzeki Kamiennej i Lubianki - tak o zagrożeniach powodziowych czytamy w stanowisku, jakie Zespół przedstawił Radzie Miejskiej w ub. roku. Nie do końca jest to zgodne z prawdą, gdyż po ostatnich ulewach, jak widzieliśmy, całkowicie zalane były również ulice "w górnej" części miasta, jak m.in. Majówka, Graniczna, Al. Armii Krajowej. 

  Szacowanie strat

Pozostaje wciąż pytanie, dlaczego po burzy nasze ulice zamieniają się w rwące potoki? Czy są sposoby, by zapobiegać tego typu sytuacjom na przyszłość?

Obecnie pracownicy referatu Gospodarki Komunalnej, Dróg i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Starachowicach są w trakcie wyceny strat, jakie na terenie miasta wyrządziła niedzielna ulewa.

- Kosztowne zniszczenia powstały na starachowickim rynku. Straty odnotowaliśmy także na terenie zielonych skwerów tj. osiedlu Trzech Krzyży, przy Szkole Podstawowej nr 9 oraz na miejskiej targowicy. Mamy duże zniszczenia w infrastrukturze drogowej na terenie całego miasta - odpowiada Iwona Tamiołło, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Starachowicach.

 - Niewątpliwie na tak dotkliwe skutki nawalnych deszczy wpływ ma ukształtowanie terenu. Starachowice zlokalizowane są w dolinie rzeki Kamiennej oraz na otaczających ją zboczach, różnica pomiędzy najniższym i najwyższym punktem w mieście wynosi 50 metrów. Wody spływające z ogromną prędkością z wzniesień niszczą miejską infrastrukturę.

Jesteśmy w trakcie projektowania oraz prowadzenia uzgodnień technicznych dotyczących budowy kanalizacji burzowej dla ulicy Mirosławskiego. Jednak budowa kanalizacji deszczowej nie jest rozwiązaniem problemu zalewania miasta. Powstają powodzie  błyskawiczne, a przy tak dużych opadach, jakie ostatnio miały miejsce, nie jest realne, aby systemy kanalizacji burzowej przyjęły tak duże ilości wody opadowej.

Dodatkowym minusem, który przyczynia się do tego stanu jest betonowanie miasta i malejąca ilość terenów z nawierzchnią przepuszczalną, w którą wsiąkałyby wody opadowe. Rozwiązaniem stosowanym przez miasto jest coraz większa ilość terenów zielonych, stref, skwerów tworzonych zamiast betonowych pustyń.

Zdaniem specjalistów

Bronisław Paluch, mgr inż. budownictwa wodno-melioracyjnego, posiada uprawnienia budowlane w tej dziedzinie, pracował m.in. przy modernizacji rzeki Kamiennej w Ostrowcu Św.- Te ekstremalne podtopienia to nic innego, jak powodzie miejskie. Co jest ich przyczyną? Zasadnicza to zmiana klimatu w Polsce, to zmiana o charakterze stałym, przed którą nie ma odwrotu. Mamy bezśnieżne zimy, a potem ulewne lata. Podnoszony wątek betonowania powierzchni to tylko jeden z czynników, ale nie wolno go demonizować.Kiedyś inaczej projektowano kanalizację. Przekrój średnic kanałów deszczowych, jest zbyt mały. Są zaniedbania w zakresie pozimowego sprzątania piachu - opóźnienia w tym zakresie powodują, że zalegający na ulicach i chodnikach piach spływa do kanałów. Jeśli przewody i osadniki są zabite piachem, nie przyjmują wody. Trzeba je regularnie czyścić i konserwować.      Pytanie, czy ktoś interesuje się tym problemem, czy jest jakiś plan działania, jak się przed tym zabezpieczyć na przyszłość? Trudno mówić o przeciwdziałaniu, jeśli nie znamy skali zagadnienia w mieście. Podstawa, to ewidencja tego zjawiska, które powinno być zinwentaryzowane: określone, dokąd sięgała woda występująca z ulic (odnotowanie maksymalnego poziomu wody powodziowej), która część miasta była zalewana, rozpytanie wśród mieszkańców skąd ta woda napływała, określenie szkód dla mienia gminnego oraz osób prywatnych - to powinno być sporządzone w formie map i protokołu - z każdego tego typu zdarzenia. Do tego istotna jest charakterystyka terenu, analiza uzbrojenia podziemnego (kanalizacja deszczowa), zmiany, jakie następują w zakresie zagospodarowania terenu. Na tej podstawie można wysuwać wnioski i przeciwdziałać.  

Dr hab. Artur Magnuszewski z Zakładu Hydrologii Wydziału Geografii Uniwersytetu Warszawskiego - wypowiedzieć dla Gazety Wyborczej w styczniu 2018 roku

- "Powodzie miejskie są pokłosiem nawalnych opadów burzowych. W odróżnieniu od powodzi sezonowych, do których dochodzi na skutek wezbrania wody w rzekach, te trudno prognozować, gdyż nie wiemy dokładnie, gdzie i o której spadnie ulewny deszcz. Problem polega na tym, że ogromne ilości wody nie mają gdzie wsiąkać a system kanalizacji projektowanej w latach 60. okazuje się niewydolny - stąd obrazki zalanych ulic.

Zmienia się klimat, rosną sumy opadów i zmienia się pokrycie terenu. Miasta w latach 60. miały znacznie mniej asfaltu i znacznie rzadszą zabudowę. Trudno jednak teraz sobie wyobrazić, że zwiększamy przekrój całej kanalizacji w mieście o metr. To jest niemożliwe. Jedyne co możemy zrobić, to wprowadzić elementy retencji - zbiorniki, które przyjmą wodę po ulewie a potem będą ją stopniowo odprowadzać do kanalizacji. Inna możliwość to tzw. zielone dachy, przepuszczalne podłoża, w które wsiąka woda. To duże pole do działania dla urbanistów i planistów".   

Ewelina Jamka

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do