Przyjdą roztopy, nieszczęście gotowe

- Nie wiem jeszcze ile czasu przyjdzie nam czekać na realizację inwestycji, którą obiecywano nam jeszcze przed wyborami samorządowymi w 2014 r. - twierdzi przewodniczący rady sołectwa Osiny Roman Sobczyk. Mieszkańcy Osin Mokra Niwa (gm. Mirzec) powoli tracą cierpliwość, mając dość lokalnym podtopieniem. Co na to włodarze gminy? - Pieniądze w budżecie na ten cel mamy - zapewnia w rozmowie z TYGODNIK-iem Dariusz Stachowicz, pełniący funkcję wójta.


Historia z podtopieniami – jak twierdzą mieszkańcy gminy Mirzec – powtarza się od lat. Zwłaszcza wiosną, kiedy śnieg przy dodatnich temperaturach topi się. - Problem nie jest nam obcy, bo już kilkukrotnie zwracaliśmy się o pomoc w tej sprawie. Jak widać, po efektach, a właściwie ich braku bezskutecznie – mówi sołtys Osin Roman Stompór. Chodzi o dwa zbiorniki retencyjne znajdujące się na działce należącej do gminy. Systematycznie przepełniają się, a nadmiar wody wylewa się na sąsiednie działki.

- Między zbiornikami, a działkami jest niewielka odległość. Ok. 15-20 metrów. Przy większych podtopieniach, woda czasami dostaje się nawet do domów – opowiada sołtys Stompór. Jak przyznaje najlepszym rozwiązaniem w obecnej sytuacji, byłoby wykopanie rowu, odprowadzającego wodę. - Najlepiej na długości kilkudziesięciu metrów. Byłoby to najlepsze rozwiązanie – przyznaje. Jesienią 2014 r., jeszcze przed rozstrzygnięciem kto zasiadać będzie w fotelu wójta, mieszkańcy Mokrej Niwy mieli otrzymać zapewnienie, że sprawa zostanie szybko i sprawnie załatwiona.

- Obietnice nie do końca zostały spełnione. Problem bowiem nadal istnieje, a nam przychodzi toczyć walkę o swoje – dodaje sołtys Osin, który jak twierdzi w październiku ub. roku, podczas sesji Rady Gminy sygnalizował władzom, co dzieje się w Mokrej Niwie. W swoich działaniach na szczęście nie jest jednak odosobniony. Pomaga mu przewodniczący rady sołeckiej Roman Sobczyk, który ze zrozumiałych względów wyraża podobne zdanie. Na popularnym portalu społecznościowym zamieścił na ten temat wpis.

- Czy na wiosnę znowu będą podtopienia na Mokrej Niwie? Czas pokaże. Jedno jest pewne, nie zostało wykonane odwodnienie "glinianek", a miało być priorytetem po wyborach. Oby nie spadło dużo śniegu bo inaczej to będzie znowu problem. Może po wyborach będzie więcej pomysłów na rozwiązanie tego problemu – twierdzi. I nie ukrywa nadziei na pozytywne, zwłaszcza dla mieszkańców, załatwienie sprawy.

Bo mieszkańcy będą pływać...

- Nie zgadzamy się z sytuacją, w której dwa zbiorniki retencyjne przepełniają się niemal non stop. Gmina wreszcie musi coś z tym zrobić, bo inaczej właściciele działek będą pływać, a nie poruszać się po nich – zaznaczył przewodniczący.

- Na razie sprawa kończy się na obietnicach – zauważa. Sprawa – jak się okazuje ma drugie dno. Jak twierdzi Dariusz Stachowicz, który po śmierci Bogusława Nowaka, pełni funkcję wójta (wybory nowego wyznaczono na 21 lutego) problem tyczy się również właścicieli działek, przez które rów odprowadzający wodę miałby przechodzić. - Na realizację inwestycji mamy już pozwolenie wydane przez Starostwo Powiatowe w Starachowicach. Potrzebna jest jeszcze zgoda właścicieli dwóch działek. A takowej na razie nie posiadamy – wyjaśnia w rozmowie z TYGODNIK-iem.

Nie oznacza to jednak, że gmina biernie czeka na to, co się wydarzy w najbliższych tygodniach. - Oczywiście będziemy rozmawiać z mieszkańcami i właścicielami działek. Spróbujemy ich przekonać do zmiany decyzji – dodaje gospodarz gminy Mirzec.

Koncepcje na realizację inwestycji są dwie. Jedna zakłada powstanie tzw. krytego rowu, druga odkrytego. - Pierwsza z nich jest zdecydowanie droższa i wiąże się również z dodatkowymi kosztami, np. z konserwacją rowu. Szacujemy, że koszt drugiej to ok. 10 tys. zł i tą jako gmina jesteśmy w stanie spełnić. Są na to pieniądze w budżecie na 2016 rok. Gmina poniekąd ma związane ręce – kończy Stachowicz.