Moje, moje jabłka!

Strażnicy miejscy i urzędnicy musieli czuwać nad sprawnym rozdawaniem jabłek, które miało miejsce w ub. tygodniu w Starachowicach. Pierwszego dnia przy ul. Leśnej rozgrywały się prawdziwie dantejskie sceny!


W związku z embargiem nałożonym przez Rosję na eksport polskich jabłek rolnicy dysponuje nadwyżką owoców. Prezydent Starachowic Marek Materek został poproszony przez Świętokrzyski Bank Żywności o pomoc w rozdysponowaniu owoców pośród mieszkańców miasta. Od poniedziałku do piątku w poszczególnych częściach miasta odbywało się wydawanie owoców. Mieszkańcy o możliwości nieodpłatnego pobrania jabłek zostali poinformowani między innymi za pośrednictwem mediów

Nikt nie spodziewał się, że rozdawane w ubiegłym tygodniu, w kilku punktach Starachowic darmowe jabłka, wzbudzą aż takie zainteresowanie wśród mieszkańców. Poniedziałek, 23 listopada był pierwszym dniem rozdawania owoców. Na placu przy ul. Leśnej gdzie prowadzona była akcja doszło niemal do bitwy o jabłka! Ludzie wyrywali sobie kosze z owocami, ładowali po kilka skrzynek do samochodów. Nikt nie panował nad sytuacją.

- Pierwsza tura wydawania owoców miała miejsce w poniedziałek na parkingu przy ul. Leśnej. Zainteresowanie pośród mieszkańców było ogromne, co spowodowało zakłócenia w sprawnym rozdysponowaniu owoców. Prezydent Marek Materek jeszcze tego samego dnia, kiedy otrzymał informację o zaistniałych problemach, podjął decyzję o wysłaniu funkcjonariuszy Straży Miejskiej oraz pracowników urzędu do logistycznej obsługi wydawania owoców. Każdy z mieszkańców musiał ustawić się w kolejce oraz imiennie potwierdzić odbiór jabłek. Działanie to usprawniło wydawanie owoców w kolejnych dniach i zapobiegło incydentom z jakimi mieliśmy do czynienia przy ul. Leśnej - mówi Iwona Ogrodowska, rzecznik prasowy UM.