
Marek był starachowiczaninem, tu się urodził, tu kończył szkołę podstawową, szkołę muzyczną, szkołę średnią. Studiował na Wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Świętokrzyskiej, uzyskując tytuł magistra inżyniera.
W Starachowicach, spędził chyba najszczęśliwsze lata swojego życia, otoczony koleżankami i kolegami z klasy matematyczno-fizycznej starachowickiego liceum, uczestnicząc aktywnie w harcerskim życiu 111 Drużyny Artystycznej, kierowanej przez druhnę Ludmiłę Mazurkiewicz, wyjeżdżając wielokrotnie do Gib na Suwalszczyźnie, na letnie obozy młodzieży starachowickiego liceum.
Marek połowę swojego życia spędził w Warszawie, próbując, mimo swoich trudności, żyć samodzielnie, pracując, realizując swoje pasje i zainteresowania. Jedną z tych pasji była muzyka. Marek był utalentowanym pianistą, potrafiącym grać zarówno muzykę klasyczną, jak i dowolne wątki muzyczne ze słuchu. Potrafił improwizować. Dar jakim dysponował był rzadkością i każdy, kto słuchał jego gry, potwierdzał to.
Marek był ciekawy świata, podróżował początkowo z rodzicami, później z bratem. Obaj, trzydzieści lat temu, odbyli pamiętną podróż „maluchem” na północne rubieże Norwegii, na przylądek północny. Marek wielokrotnie później podróżował sam, w tym do ukochanej przez siebie Słowacji. Rok temu w maju odbył jedną z ostatnich, jak się później okazało, eskapad wraz z bratem Mirkiem, jego żoną Anią i dziećmi Mileną i Mateuszem. Marek zwiedził wtedy kilka regionów Turcji i wrócił z tej podróży bardzo szczęśliwy.
Marek żegna całą swoją rodzinę, gdziekolwiek by ona nie mieszkała. Marek dziękuje swoim rodzicom, którzy zawsze go wspierali, troszczyli się, nieustannie pomagali, mimo swoich sędziwych już lat. Marek dziękuje swojemu bratu Mirkowi, który nigdy go nie opuścił, zawsze z nim był, nawet jeśli była to tylko łączność w myślach i modlitwie. Brat ofiarował pomoc Markowi w trakcie długich tygodni ciężkiej choroby, walcząc i próbując ratować jego życie.
Marek dziękuje bliskim z całej rodziny, a zwłaszcza kuzynowi Mariuszowi, który nigdy nie był obojętny na jego sprawy, poświęcał mu czas, telefonował z dalekiej Kanady, spotykał się wtedy, kiedy dane mu było być w Polsce. Marek dziękuje Eli Turek Gaik – kuzynce z Kolonijek, w której znalazł ważnego przyjaciela w ostatnich latach życia. Marek dziękuje bratowej Ani, dzieciom Milence i Mateuszowi za to, że wnieśli do domu w Starachowicach radość, uczynili rodziców szczęśliwymi, zmienili oblicze spotkań i rodzinnego życia. Marek dziękuje dzieciom za czas wspólnie spędzony, za to, że tak chętnie wciągały go do swoich gier i zabaw.
Marek żałuje, że wspólnych spotkań z Rodziną już nie odbędzie, gdyż Pan Bóg wezwał go do siebie, mając zapewne wobec niego swój plan. Niech jednak pocieszeniem będzie to, że wszyscy: Rodzice, bracia, dzieci spotkają się po latach w tej krainie szczęśliwości, do której wszyscy zmierzamy.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie