Reklama

Klarnerowie - fascynująca historia twórcy ul. Partyzantów i jego syna

Kim byli? Czesław, od którego nazwiska wywodzi się zwyczajowa nazwa jednego ze starachowickiech osiedli był wybitnym działaczem gospodarczym II RP. Został nawet senatorem. Ale jego syn Janusz zaszedł jeszcze wyżej!

 


Klarnerowo. Już niewielu starachowiczan pamięta co ta nazwa oznacza i skąd się wzięła. Dzisiejszy wygląd tego miejsca prawie zupełnie nie przypomina tego wzniesionego w latach trzydziestych minionego stulecia osiedla bliźniaczych domków (obecnie ul. Partyzantów i przyległe). W niepamięć odchodzą ludzie, którzy je wznosili i zamieszkiwali. Dla młodych nazwa ta jest już zapewne równie egzotyczna jak Brazylia czy Górniki. Warto więc przypomnieć czym było Klarnerowo i kim byli Klarnerowie.

Czesław

Na świat przyszedł w Płońsku w 1872 r. Ukończył Petersburski Instytut Technologiczny. W niepodległej Polsce zajmował wiele ważnych stanowisk. W latach 1920–1924 był dyrektorem Banku Handlowego w Warszawie. Od stycznia 1924 r. do maja 1925 r. wiceministrem skarbu w rządzie Władysława Grabskiego, z którym współtworzył program naprawy sytuacji budżetowej kraju i reformy walutowej. Od maja do listopada 1925 r. w tym rządzie objął tekę ministra przemysłu i handlu. Po przewrocie majowym (1926 r.) był ministrem skarbu w rządzie Kazimierza Bartla. W późniejszych latach skoncentrował się na pracy w samorządzie gospodarczym, zajmując eksponowane stanowiska. 

W uznaniu zasług prezydent Ignacy Mościcki mianował go w 1938 r. senatorem. We wrześni 1939 r. został członkiem komitetu obywatelskiego mającego za zadanie wspieranie obrony stolicy. Nie opuścił jej także w czasie okupacji. Związał się ze strukturami Podziemnego Państwa Polskiego, kierując departamentem skarbu Delegatury Rządu RP na Kraj. Po wojnie, choć nowa rzeczywistość nie była z pewnością tą, o której marzył, włączył się w odbudowę ukochanego miasta m.in jako prezes Stołecznego Komitetu Odbudowy Warszawy. 

Tyle suche fakty. Skąd więc Klarnerowo? Czesław był wiceprezesem i prezesem kilku największych przedsiębiorstw metalurgicznych w Polsce, w tym również Prezesem Zarządu Towarzystwa Starachowickich Zakładów Górniczych S.A. Gdy na zlecenie spółki wzniesiono osiedle dla jej pracowników, na cześć prezesa otrzymało ono nazwę pochodzącą od jego nazwiska.

Janusz

Urodził się w Warszawie 14 kwietnia 1910 r. Miał braci - Zbigniewa i Jerzego oraz siostry - Jadwigę i Marię. Uczęszczał do Gimnazjum im. St. Staszica. Tam związał się z harcerstwem. Należał do 16 Warszawskiej Drużyny Harcerzy. Starachowice nie były mu obce. W 1927 r. warszawscy harcerze zorganizowali w naszym mieście zimowisko. Nie obeszło się tu zapewne bez inspiracji i pomocy Czeslawa. "Piguła", bo takim przydomkiem obdarzyli Janusza koledzy, załatwił druhom zwiedzanie zakładów, co nie było takie proste, ze względu na produkcję dla wojska. W Starachowicach spędzili też Sylwestra. Wywieźli wiele dobrych wspomnień. 

W 1928 r. Janusz rozpoczął studia na Politechnice Gdańskiej, na Wydziale Budowy Maszyn, a następnie ukończył wołyńską Szkołę Podchorążych Artylerii, uzyskując stopień podporucznika rezerwy. Po powrocie do Warszawy podjął pracę. Wstąpił też do Polskiego Klubu Wysokogórskiego. I to niewinne wydawałoby się wydarzenie zaważyło na jego późniejszym życiu.

Góry stają się pasją

W klubie, do którego trafił, rodził się właśnie polski himalaizm. To tam, w 1938 r., wśród elity ówczesnych wspinaczy wykuwał się pomysł pierwszej polskiej wyprawy w najwyższe góry świata. Jej inicjatorem był Adam Karpiński "Akar"i to on zaprosił żółtodzioba Janusza do udziału w ekspedycji. Pozostałymi uczestnikami zostać mieli wybitni taternicy: Jakub Bujak i Stefan Bernadzikiewicz. Celem zaś stał się szczyt Nanda Devi Wschodnia - o wysokości 7434 m. npm. 

Janusz był w tym gronie najmłodszy i najmniej doświadczony. Wspinał się dotychczas tylko w Tatrach i nawet w tych niezbyt wysokich górach wielkich sukcesów wspinaczkowych nie zdążył osiągnąć. Pozostali uczestnicy mieli zaś na koncie zdobyte szczyty w Alpach, Andach, na Kaukazie i Spitsbergenie. Choć Janusz był wysportowany, uprawiał narciarstwo i żeglarstwo, jego kandydatura budziła poważne wątpliwości i obiekcje Bujaka i Bernadzikiewicza. I tu z pomocą nieoczekiwanie przyszedł Czesław. Początkowo nic na to nie wskazywało. Informację o wyprawie przyjął wręcz z oburzeniem ! Nie mógł sobie wyobrazić, że jego syn, oficer Wojska Polskiego chce opuścić kraj w sytuacji zagrożenia. Janusz musiał dać słowo honoru, że w razie wybuchu wojny wróci i będzie walczył w obronie ojczyzny. Dopiero wtedy ojciec się udobruchał i zaakceptował jego decyzję. Mało tego, pożyczył mu pieniądze, które pozwoliły dopiąć budżet wyprawy i przesądziły o udziale w niej Janusza.

Triumf i tragedia

Z Warszawy wyruszyli 23 kwietnia 1939 r. Pociągiem dotarli do Genui. Dalszą drogę do Bombaju pokonali statkiem. Tam dołączył do nich lekarz dr J.R. Foy, oraz oficer łącznikowy S.Blake, , który pilotował ich do bazy pod Nanda Dewi. Ówczesny himalaizm w niewielkim stopniu przypominał dzisiejszy. Nikomu nawet nie śniły się samotne wejścia bez tlenu i zakładania obozów. Sprzęt wspinaczkowy był nieporęczny i ciężki. Janusz musiał zostawić w kraju ciepły sweter z angory, bo ważył 21 dkg. zamiast dopuszczalnych 17. Zdobywanie góry przypominało oblężenie twierdzy. Cierpieli i walczyli w niezwykle trudnych warunkach pogodowych borykając się z chorobą wysokościową. Wreszcie 2 lipca 1939 r. szczyt "padł". Pierwszy "polski" siedmiotysięcznik! Stanęli na nim Janusz Klarner i Jakub Bujak. Byli pierwszymi ludźmi, którzy kiedykolwiek weszli na ten wierzchołek. Ich drogę powtórzył w 1951 r. Szerpa Tenzing Norgay. Ten sam, który wraz z Edmundem Hilarym dokonał dwa lata później pierwszego wejścia na Mount Ewerest. Wspinaczkę na Nanda Dewi uznał on za znacznie trudniejszą niż wejście na najwyższy szczyt świata.

Po zdobyciu Nanda Dewi wyprawa udał się na pobliski lodowiec Milam, aby zaatakować również niezdobyty dotychczas, trzy wierzchołkowy szczyt Tirsuli. Najpierw zaatakowali wierzchołek środkowy 7070 m.npm. Trzeci obóz założyli na poziomie 6150 m. npm. Nocą zmiotła go potężna śnieżno-lodowa lawina. Karpiński i Bernadzikiewicz, którzy tam nocowali na zawsze pozostali w Himalajach...

Przez pomyłkę z Bombaju do Warszawy dotarła depesza "Akar i Klarner zginęli". Można sobie wyobrażać co przeżywał Czesław. Na szczęście jeszcze tego samego dnia nadeszło sprostowanie: "Wracam z gór – Janusz"

 

Dotrzymał słowa honoru

 

Janusz Klarner wraz z Jakubem Bujakiem przez Rumunię dotarli do Polski 9 września 1939 r. Bujak wyjechał do Anglii - gdzie pracował w przemyśle lotniczym. Zginął w 1945 r. podczas wspinaczki po nadmorskich klifach. Czy był to wypadek? Ciała nigdy nie odnaleziono. 

Janusz jak obiecał ojcu wziął udział w wojnie z Niemcami. Wraz z bratem Jerzym walczył w 11 Dywizjonie Artylerii Najcięższej, jedynym takim w Wojsku Polskim. Podczas okupacji prowadził warsztat samochodowy. Wstąpił w szeregi Armii Krajowej, przyjmując pseudonim "Jar". Był dowódcą 3. Baterii 1. Dywizjonu Artylerii Konnej AK. 

W konspirację zaangażowało się także jego rodzeństwo. Siostra Jadwiga, którą sam wciągnął do AK została sanitariuszką. Do podziemnej armii należeli również bracia Zbigniew i Jerzy. Ten ostatni zginął niestety w czasie okupacji. 

W Powstaniu Warszawskim Janusz walczył na Czerniakowie. 2 sierpnia po załamaniu ataku na koszary przy ul. Czerniakowskiej wyprowadził swój oddział do Lasów Kabackich. W potyczce pod wsią Kiersza został ciężko ranny. Kula trafiła go między oko a nos. Ale przeżył. Zdrowie odzyskał w jednym z klasztorów wspieranych przez jego rodzinę.

Zagadkowy epilog

Po wojnie osiadł w Warszawie, gdzie zajął się - choć czasy temu nie sprzyjały - prywatną działalnością gospodarczą . Wieczorem 17 września 1949 r. wyszedł ze swojego mieszkania przy ul. Lipskiej 21 i nigdy już do niego nie wrócił. Wszelki słuch po nim zaginął, a ciała nigdy nie odnaleziono. Do rodziny zgłosił się człowiek, który stwierdził, że widział Janusza skatowanego, w cieszącym się najgorszą sławą więzieniu UB przy ul. Cyryla i Metodego na Pradze. Niestety trop się urwał. 

Czesław przeżył syna zmarł w 1957 r. i spoczął na warszawskich Powązkach, gdzie znajduje się również symboliczny grób Janusza

Instytut Pamięci Narodowej prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczych śmierci Janusza Klarnera i Jakuba Bujaka (dysponował unikatową wiedzą w zakresie odrzutowych silników lotniczych).

W okresie PRL wyczyn polskich himalaistów był celowo przemilczany, choć w 1956 r. "na fali październikowej odwilży" udało się wydać napisaną przez Janusza na podstawie własnego dziennika książkę o wyprawie, zatytułowaną "Nanda Devi". Współcześnie ich historię przypomina Jan Lenczowski, wnuk Jakuba Bujaka. O "Pigule" pamiętają również druhowie z 16 Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Zawiszy Czarnego. Szkoda tylko, że w Starachowicach, przy ostatniej zmianie nazw ulic nie udało się w sposób trwały i zgodny z tradycją upamiętnić tej niezwykle zasłużonej dla Polski rodziny.

 

Korzystałem z:  B. Chwaściński - " Zdziejów taternictwa", 16 Warszawska Drużyna Harcerzy im. Zawiszy Czarnego - str. internet. 

Robert Pióro

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do