
W samym sercu Starachowic, nad rzeką Kamienną, powstał pierwszy, wyjątkowy gabinet behawioralno-groomerski, prowadzony przez rodowitą mieszkankę miasta. Nowa przedsiębiorczyni pomaga właścicielom psów i kotów radzić sobie z problematycznymi zachowaniami, jednocześnie oferując profesjonalne usługi pielęgnacyjne. W rozmowie zdradza, co skłoniło ją do otwarcia gabinetu, jak radzi sobie z wyzwaniami w pracy behawiorysty i jakie plany ma na przyszłość, by rozwijać świadomość opieki nad zwierzętami w naszej lokalnej starachowickiej społeczności.
- Co skłoniło Panią do otwarcia własnego gabinetu behawioralno-groomerskiego akurat w mieście nad Kamienną?
- Urodziłam się tutaj, wychowałam i po ukończeniu studiów – behawiorystki, pielęgnacji zwierząt i animaloterapii, postanowiłam wrócić do swojego rodzinnego miasta.
- Czy mogłaby Pani powiedzieć o najważniejszych wyzwaniach i radościach związanych z prasą behawiorystki zwierząt?
- Te największe wyzwania stanowią zawsze psy, które są lękliwe oraz takie, które mają już mocno utarte schematy działania. Potrzeba czasu, cierpliwości i dużego zaangażowania ze strony opiekunów psów, aby móc im pomóc. To jest czasami bardzo długotrwały proces. Gdy taka terapia się powiedzie i mamy zadowolonego, stabilnego psychicznie pieska (i zadowolonych opiekunów), to sprawia mi to ogromną satysfakcję, a więc też i największa radość. Nie ma nic piękniejszego niż patrzenie jak otwiera się wystraszony psiak. Już od stycznia startuje nasz nowy kurs dla psów lękliwych, który pomoże im zdobyć odwagę i zbudować pewność siebie.
- Czy często się to udaje?
- Tak. Tutaj też dużo zależy od pracy opiekunów nad psem poza konsultacjami i treningami.
- A jakie cechy osobowości są dla Pani najważniejsze według Pani, w pracy ze zwierzętami? Czy są to umiejętności, które można wypracować czy raczej wrodzony dar?
- Najważniejsza jest empatia, żeby jak najlepiej zrozumieć psa i jego potrzeby. Też ważne, żeby nie traktować zwierząt jak ludzi, bo mają zupełnie inne potrzeby i ważne jest, żeby potrafić o nie zadbać i zaspokoić. Antropomorfizacja jest krzywdząca dla psów. Psy oczywiście są członkami naszych rodzin, ale ich potrzeby są zupełnie inne niż dla naszego gatunku.
-Jak wyglądały początki Pani pracy ze zwierzętami, czy są jakieś szczególne wspomnienia związane np. z pierwszym psem Funią?
- To właśnie był mój pierwszy pies - Funia, suka teriera walijskiego. Funia rozbudziła we mnie miłość do tej rasy. Dzięki niej jest teraz ze mną moja ukochana suczka Furia oraz jej syn Aparat. Funię dostałam jak miałam 5 lat od rodziców. Furia ma do niej podobne imię, ponieważ są do siebie bardzo podobne i nadal zdarza się, że ktoś zawoła ją imieniem poprzedniczki. Wychowywałam się razem z Funią, więc to rodzice mnie uczyli jak postępować z psami, czego nie robić, jak się zachowywać, żeby pies był po prostu też spokojny i żeby nie czuł się pokrzywdzony. Uczyli mnie też się nim opiekować. Moi rodzice Ilona Traczyk oraz Krzysztof Traczyk od samego początku wspierali moją pasję. Teraz również pomagają mi w opiece nad moim stadkiem i zawsze mogę liczyć na ich pomoc przy psach i kotach, gdy gdzieś wyjeżdżam. Moje babcie- Halina Krzos i Stefania Galanty również aktywnie uczestniczą w moim życiu ze zwierzętami oraz opieką nad nimi, wspierały mnie także w trakcie przygotowań do otwarcia mojego salonu. Nieocenione jest też dla mnie wsparcie mojego starszego brata Michała Traczyka, który zawsze mi mądrze doradzi i pomoże w kwestiach technicznych.
Moja pierwsza praca to praktyki w gabinecie weterynaryjnym Goldi u dr Klementyny Maszewskiej, która chętnie dzieliła się ze mną swoją wiedzą, następnie uczyłam się pod okiem dr Andrzeja Maszewskiego. Miałam wtedy 16 lat, wiedziałam, że prace zawodową chcę związać ze zwierzętami.
- Czy mogłaby Pani coś opowiedzieć o swojej hodowli gekonów lamparcich i jeży pigmejskich? Co było dla Pani najciekawsze w zajmowaniu się tymi zwierzętami?
- Gekony zaczęłam hodować jak miałam 13 lat, najciekawsze było dla mnie spędzanie czasu z moim tatą nad tą hodowlą - projektowaliśmy swoje inkubatory, żeby wykluwać jajka gekonów, tworzyliśmy wspólnie terraria, kombinowaliśmy ze ściankami i wzbogaceniami środowiskowymi. To sprawiało mi największą frajdę. Pamiętam jak razem z tatą patrzyliśmy jak w naszej hodowli wykluwały się pierwsze gekony.
Było kilka prototypów i ostatecznie ten inkubator, który stworzyliśmy miał około 90% wykluwalności, to bardzo dużo! Teraz mam 7 sztuk gekonów, a właściwie eublefarów, bo w między czasie zmieniło się nazewnictwo. Jeży natomiast już w tej chwili nie mam - jak odeszła moja najstarsza samiczka Kazia, to pożegnałam się z hodowlą. Czasami mi tego brakuje, ale jednak mam w tej chwili cztery psy i dwa koty i to mi w zupełności wystarcza.
- Jakie problemy behawioralne są najczęściej zgłaszane przez właścicieli Jak Pani radzi sobie z ich rozwiązaniem?
- W przypadku kotów najczęściej zdecydowanie pojawia się oddawanie moczu poza kuwetą, jeżeli chodzi o psy jest to również oddawanie moczu w domu oraz szczekanie na domofon, na odgłosy z klatki schodowej, ciągnięcie na spacerach oraz szczekanie na inne psy. Praca ze zwierzętami jest kwestią osobniczą - do każdego psa podchodzę indywidualnie, bo nie na każdego psa wszystko działa, czyli po prostu dopieram metody pod psa, a nie psa pod metody.
- Poda Pani przykład jakiejś takiej metody?
- Na przykład takie odczulanie na dźwięki. Czyli po prostu stopniowo przyzwyczajamy psa do dźwięków i odgłosów z klatki, nagradzamy za zachowanie spokoju i tak samo jeżeli chodzi przykładowo o pogłos burzy, fajerwerków czy domofonu.
- A jakie są Pani plany na przyszłość jeśli chodzi o rozwój gabinetu dalsze doskonalenie umiejętności zawodowych?
- Teraz mam w głowie już bardzo dużo kursów. Podczas wakacji razem z moim partnerem życiowym jeździliśmy na kursy, obozy treningowe i szkolenia. Szczególnie do gustu przypadł mi nosework, którym planuję się w przyszłości zająć, czyli pracą węchową z psami – wyszukiwanie, rozpoznawanie i oznaczanie zapachów. Mój partner- Krzysztof Chełstowski złapał bakcyla psich sportów, ale planuje pracę z większymi psami. Szczególnie interesuje go obrona sportowa. Także śmieje się, że schodzi ze mną na psy. Krzysztof na co dzień jest studentem Politechniki Lubelskiej na kierunku Edukacja Techniczno-Informatyczna, po ukończeniu studiów planuje przeprowadzkę do mojego rodzinnego miasta. Od roku prowadzi ze mną hodowlę psów rasowych pod przydomkiem Furia Wschodu FCI. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem niebawem będę współpracować z moją przyjaciółką Anną Chrut, która od początku działalności mnie bardzo wspiera.
- A jak ocenia Pani świadomość właścicieli zwierząt w kwestii behawiorystyki i odpowiedniej pielęgnacji? Czy widzi Pani jakieś zmiany w podejściu do opieki nad zwierzętami?
- Na pewno tak. Zauważyłam, że świadomość wzrasta cały czas. Ludzie są coraz bardziej świadomi potrzeb swoich psów i także takiej odpowiedniej pielęgnacji. Coraz rzadziej się spotykam z pieskami które są zaniedbane i przychodzą do nas na pielęgnację skołtunione albo z nieprzyjemnym zapachem. Ludzie zaczęli dbać o potrzeby psów i rozumieć, że to nie są małe dzieci, ani ludzie.
- Co uważa Pani za najważniejsze w pracy ze zwierzętami? Indywidualne podejście doświadczenie czy jeszcze coś innego?
- Doświadczenie jest bardzo ważne. Można przeczytać milion książek, iść na milion kursów, a bez wprawy ciężko jest pracować ze zwierzętami.
Nawet obserwując je można się dużo nauczyć, ale takie podejście indywidualne również jest bardzo ważne. Tak jak wcześniej mówiłam, ważne jest to, żeby dobierać metodę pod psa. Nie na każdego psa działa to samo.
- Czy mogłaby Pani podać przykład sytuacji w której zastosowanie Pani wiedzy behawioralnej pomogło rozwiązać problem z zachowaniem psa lub kota?
- Muszę się zastanowić… Mieliśmy ostatnio takiego pieska, który szczekał i negatywnie reagował na nowego członka rodziny, szczególnie na płacz dziecka. Odczulaliśmy go na te dźwięki, puszczając po prostu nagrane odgłosy stopniowo, coraz głośniej i nagradzając go za zachowanie spokoju. I do tego jeszcze dorzuciliśmy sobie komendę „na miejsce”, czyli jak słyszał te dźwięki to odchodził. Oprócz tego podstawowe elementy posłuszeństwa, aby mieć nad psem większą kontrolę i przewidywalność jego zachowań. Poskutkowało. Serdecznie pozdrawiam opiekunów tego uroczego buldożka!
- Jak widzi Pani perspektywy tutaj pracy, rozwoju w Starachowicach? Czy takie usługi są popularne w naszym mieście?
- Dużo więcej chętnych jest jednak na pielęgnację zwierząt, na strzyżenie, trymowanie i kąpiele, ale jeżeli chodzi o behawior, to też zdarza mi się coraz więcej klientów. Mam pod opieką też dużo psich przedszkolaków, podstawy wychowania są bardzo ważne. Zasady, których nauczymy nasze szczeniaki mogą odmienić i ułatwić nasze przyszłe życie z psem. Budowanie relacji pies- opiekun warto rozpocząć już od pierwszych chwil razem. Nasz kurs posłuszeństwo podstawowe również cieszy się dużym zainteresowaniem.
***********
O szczegółach działalności Weroniki Traczyk oraz danych kontaktowych można przeczytać na jej stronie internetowej TUTAJ.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie