
Piotr Sołtyk dla uprawy winorośli porzucił pracę na etacie w korporacji. Od 12 lat, w sercu Gór Świętokrzyskich, prowadzi gospodarstwo agroturystyczne, gdzie można nie tylko odpocząć na łonie natury z dala od zgiełku wielkich miast, ale również zasmakować wina z lokalnej piwniczki. W "Winnicy nad Źródłem" w Szerzawach (gm. Pawłów) już po winobraniu...
Dziś sposób na życie, a początkowo pasja. Miała być tylko odskocznią od codzienności i pracy w mieście. Zakupiona w 2010 roku 2-hektarowa działka tylko w części została obsadzona winoroślami (70 arów). Z czasem kolejne 70 arów (dzierżawy) wykorzystano w tym samym celu.
- Lubię pić wino, lubię je produkować. Kiedyś trafiłem na degustację i tak załapałem bakcyla – wspomina początki działalności Piotr Sołtyk, właściciel gospodarstwa agroturystycznego w Szerzawach. - Mieszkaliśmy wtedy w Starachowicach, tuż obok, w bardzo urokliwym miejscu była działka nachylona na południe. Powstał tam dom i dwa domki na potrzeby turystów z pełnym wyposażaniem sanitarnym i kuchennym. Ja zająłem się uprawą winorośli.
Początkowo pan Piotr zajmował się tym z doskoku, z czasem porzucił pracę na etacie i zajął się tylko uprawą.
4.700 winorośli
- Na pierwszy rzut zasadziliśmy 400 sadzonek, potem dosadzaliśmy sukcesywnie kolejne. Dziś w sumie na 1,4 ha jest 4.700 sadzonek winorośli, różnych odmian. To Regent i Marechal Foch na wina czerwone oraz Solaris i Serial Blanc na wina białe - mówi pan Piotr, który produkuje wina białe, czerwone, różowe, słodkie, półsłodkie, wytrawne. - To specjalnie dobrane odmiany winorośli dla warunków, jakie panują na tym terenie. Klasa ziemi nie ma tu znaczenia. Przy uprawie winorośli kluczowe znaczenie ma długość okresu wegetacyjnego. Te odmiany, które uprawiam mają krótszy okres wegetacji. Bo - jak porównuję z innymi - już na starcie mam 2 tygodnie opóźnienia. O ile te majowe przymrozki nie mają tak wielkiego znaczenia, to te we wrześniu dają się we znaki.
Działka nachylona na południowy zachód to idealne położenie. Do tego piękna okolica w sercu Gór Świętokrzyskich, które też tworzą specyficzny klimat. Pan Piotr znalazł jednak swój sposób na uprawę winorośli w tych warunkach. Nie stroni jednak od próbowania różnych możliwości...
Bez chemii
- Książkowo pierwszych zbiorów można się spodziewać po trzech latach, u mnie były później. Moja uprawa jest biodynamiczna, ekologiczna, ale bez używania środków ochrony roślin. Stosuję jedynie gnojowicę z pokrzywy i skrzypu polnego, używam tego do oprysków. W ub. sezonie poszło mi po 500 litrów na działkę a w tym roku w ogóle, bo nie było takiej potrzeby. Nie było grzybów. One występują tylko w monokulturach. Ja działam bioróżnorodnie, nie wyrywam chwastów, to są rośliny towarzyszące, które motywują i mobilizują winorośle do jeszcze głębszego zakorzeniania - mówi gospodarz dodając z przekąsem, że w uprawie winorośli najgorsze jest pierwsze 200 lat. - Więc ja dopiero zaczynam. Czy moja uprawa daje efekt? Trudno powiedzieć, bo na razie nie za bardzo jest punkt odniesienia. Docelowo, z jednego krzewu powinna być jedna butelka wina. Ja po sezonie jestem w stanie uzyskać 2.500 butelek. Uważam, że super.
Winobranie
Pierwsze winobranie w "Winnicy nad Źródłem" było już w czerwcu. Wówczas zebrano część zielonych owoców. Zakończenie tegorocznego sezonu, w którym brało udział ok. 30 osób było pod koniec października. Idealna pogoda, sympatyczna atmosfera sprawiły, że skrzynki pełne owoców szybko trafiły tam, gdzie potrzeba a sok niezbędny do produkcji wina już leżakuje w butelkach i nabiera mocy...
- Od 2016 roku produkujemy wino na cele komercyjne, sprzedajemy je z akcyzą. Docelowo do produkcji wina nie zamierzam używać nawet drożdży. Będę chciał uzyskiwać trunek wyłącznie z natury, z soku, bez dosładzania. Zawartość alkoholu będzie uzależniona od zawartości cukru w owocach. Przynajmniej 10 proc. jestem w stanie uzyskać - dodaje winiarz, który przechowuje wino w zbiornikach ze stali nierdzewnej zanim trafi ono do butelek.
Na potrzeby winnicy są trzy świetnie wyposażone piwniczki, gdzie wino leżakuje i czeka na swój czas. Kiedy najbardziej nadaje się ono do spożycia?
Stare wino, czy stary winiarz?
- To zależy od rodzaju wina. Nie jest do końca prawdą, że im "wino starsze, tym lepsze". "Im winiarz starszy, tym lepiej" - to się sprawdza - uważa pan Piotr. - Ponoć białe wina najlepsze są po dwóch latach. A na czerwono warto poczekać nawet 5 lat - mówi absolwent inżynierii środowiska na SGGW w Warszawie, który fachu winiarskiego uczył się od członków Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpackich.
- To ciężka i wymagająca praca, ale jeśli robi się to z pasji, tak jak to jest w moim przypadku, to czysta przyjemność. Produkcja wina to proces nieprzewidywalny, ale kosztowanie swoich trunków daje ogromną satysfakcję.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To nic. Zobaczcie winniczkę M.Materka w Starachowicach. Ogrodzenie kawałka zachwaszczonego terenu kosztowało prawie 3 tys. złotych. Wino póki co jest tylko w sklepie... Tu potrzebny jest prokurator w sprawie marnowania publicznych pieniędzy...
Zazdrośnik, patrz na swoje podwórko, a nie na innych.
Matołku. Popatrz na marnowanie pieniędzy przez PiS, a nie na inwestycję w winnicę, która daje miejsca pracy i dochód właścicielowi. To jak porównać słonia do jednej komórki drożdży.