Reklama

Wszystko mi się spełniło

Gdyby jeszcze raz miał dokonywać życiowych wyborów, z pewnością wybrałby tę samą zawodową ścieżkę. Bo muzyka to nie tylko jego sposób na życie, ale przede wszystkim pasja, którą dzieli z gwiazdami sceny muzycznej. Łukasz Malinowski wstępował nie tylko w Opolu czy deskach sopockiego amfiteatru. Jako jeden z nielicznych muzyków grał w londyńskiej Royal Albert Hall razem z Anną Wyszkoni, z którą współpracuje nieprzerwanie od dziewięciu lat.


Nasz "Malina", jak mówią o nim znajomi, na scenie pojawiał się m.in. z Andrzejem Piasecznym, Anią Dąbrowską czy Magdą Steczkowską. Na swoim koncie ma występy na festiwalowych deskach w Opolu czy w Sopocie. Od dziewięciu lat stale jednak współpracuje z zespołem Ani Wyszkoni podróżując po kraju i świecie. Kalendarz imprez z jego udziałem wypłoniony jest przynajmniej na kilka miesięcy z góry. Za chwilę gra koncert w Chicago a koniec lata zdominują imprezy plenerowe w różnych częściach kraju. Czy praca obieżyświata go nie męczy?

- Taka jest specyfika wolnych zawodów, który wybrałem przed laty. Na pewno jest to inny typ pracy, niż ta, którą wykonują ludzie na etacie. Bywają momenty refleksji, przychodzi stres, choć częściej w wymiarze konstruktywnym, ale doświadczenie zawodowe pomaga przełamywać pewne bariery. Z perspektyw czasu inaczej do tego podchodzę. Adrenalina, która towarzyszy mi podczas publicznych występów zawsze pozytywnie motywuje do pracy - mówi Łukasz Malinowski.



Swoją przygodę z muzyką rozpoczął w szkole podstawowej. Dzięki kolegom i wujkowi, który pokazywał mu kilka prostych chwytów na gitarę zaczął naukę na tym instrumencie. Kiedy w siódmej klasie dostał swoją pierwszą gitarę na gwiazdkę od taty, zaczął grać na całego. W szkole średniej brylował razem z kolegami podczas szkolnych imprez i innych okazji. Występował na deskach Starachowickiego Centrum Kultury, Młodzieżowego Dom Kultury, razem ze 111 Artystyczną Drużyną Harcerską, do której należał. Samouk z zamiłowania

Zawód, który dziś uprawia zawdzięcza wyłącznie własnej pracy i determinacji. Na początku był samoukiem. Nie kończył żadnej muzycznej szkoły. Przez jakiś czas jeździł na lekcje gitary do Kielc. Muzyczne szlify zdobywał pod okiem gitarzysty Piotra Wrzosowskiego. Bakcyla do muzyki zaszczepiła w nim Joanna Migała (z d. Piwnik), nauczycielka muzyki.

- Po maturze nie do końca byłem jeszcze przekonany, co chcę w życiu robić. Na drugim roku dziennikarstwa zdecydowałem, że to będzie muzyka. Po licencjacie zdawałam na Akademię Muzyczną w Katowicach i tam naprawdę zdobyłem pierwsze profesjonalne doświadczenia w tym zawodzie. Podczas studiów miałem okazję poznać wiele ciekawych osób, których teraz czasami oglądam w różnych programach telewizyjnych lub spotykam przy okazji różnych festiwali i koncertów. I jest miło - dodaje muzyk.

Przy jego udziale odbywały się koncerty transmitowane w telewizji polskiej i za granicą.

- W ub. roku miałem okazję grać w wyjątkowym miejscu - to Royal Albert Hall w Londynie. To absolutnie wyjątkowe miejsce i wyjątkowe wydarzenie - koncert z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości. Specjalnie na tę okazję stworzyliśmy zespół pod kierownictwem muzycznym Marka Raduli i wystąpiliśmy razem z  A. Wyszkoni, Stanisławem Soyką, Tadeuszem Woźniakiem, zespołem Zakopower. Moja praca to przede wszystkim pasja, która daje mi poczucie spełnienia i satysfakcji. To, co kiedyś założyłem, o czym marzyłem, to przyszło i mogę się realizować. Czasem zastanawiałem się, co mógłbym innego w życiu robić, jeśli nie gitara, ale nie zaprzątam sobie tym głowy, bo jest mi z tym dobrze.

- W życiu chyba nic lepszego być nie może, niż robić to co się lubi - dodaje z przekonaniem. - Z zespołem A. Wyszkoni bardzo dobrze mi się współpracuje, Ania to bardzo charyzmatyczna osoba, życzliwa, otwarta do ludzi, jej energia sceniczna jest wyjątkowa. Przez te dziewięć lat współpracy wiele się wydarzyło, braliśmy udział w wielu festiwalach i koncertach, m.in pamięci Marka Jackowskiego, gdzie wystąpili Krzysztof Cugowski, Piotr Cugowski, Muniek Staszczyk, Maciej Maleńczuk, Małgorzata Ostrowska i Janusz "Yanina" Iwański.

- Mam nadzieję, że dalej będę się rozwijał i grał z dobrymi muzykami. I oby tak było jak najdłużej - snuje plany na przyszłość nasz rodak z gitarą.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do