Użytek (anty)ekologiczny na osiedlu Orłowo!

Grzmią mieszkańcy Osiedla Orłowo w Starachowicach i proszą o zainteresowanie się tym, co "się wyprawia" na łąkach w ich sąsiedztwie. Gruz z remontu na zachodnich ląduje na zielonej łące w okolicy rzeki - alarmują i mówią dość takim praktykom!

- Prezydent Starachowic umyślił sobie zrobić jakiś kolejny nieudany pseudopark z betonu koło dworca nad Kamienną, ale w tej chwili cały gruz i śmietnik jest wywalany u nas na łąkę! - piszą do nas Czytelnicy z Orłowa. - Wygląda to paskudnie, strach dzieci puścić, a była ładna, naturalna zielona łąka, od zawsze, nawet za najgorszej komuny. Niech sobie robią co tam chcą, ale koło dworca, nie na naszym osiedlu, nad rzeką!

Tam zdaniem innych jest przykład rażących nieprawidłowości i arogancji lokalnej władzy, w związku z pracami, jakie prowadzone są przy zalewie Pasternik i rzece.

- Robotnicy wykonujący prace ziemne koło dworca wjeżdżają ciężkim sprzętem na położone obok łąki, wysypują tam gruz, śmieci i inne odpady i rozjeżdżają teren - pisze pan Piotr w imieniu grupy mieszkańców. - Łąki nad samą rzeką stanowią od lat cenne miejsce odpoczynku i kontaktu z przyrodą dla mieszkańców osiedla. Są ważne ze względu na bliskość i naturalny charakter. To właśnie zachowana natura i brak sztucznej infrastruktury jest głównym walorem tego miejsca, a wspomniane działania powodują poważne szkody - niedługo łąka przestanie istnieć!

Rodzą się obawy o zachowanie w stanie nienaruszonym położonego obok (między nieczynnym przejazdem a byłą kładką) o wiele cenniejszego obszaru z naturalną roślinnością łąkową, bagienną, drzewami, gdzie gniazdują i bytują ptaki oraz inne zwierzęta i to wszystko mamy tuż obok, bez konieczności dalekich wyjazdów. Obowiązkiem władzy samorządowej jest strzec takich miejsc, które odgrywają istotną rolę w retencji wód opadowych, w czym nie dorówna im beton, czy sztuczne trawniki. Naturalny, dobry stan tych terenów nabiera jeszcze większego znaczenia teraz, w czasie postępującej wokół betonozy - zauważa Czytelnik.

W związku z tym mieszkańcy dopominają się wstrzymania rajdów ciężkiego sprzętu na łąki, na zachód od dworca PKP oraz przywrócenie teren do pierwotnego stanu.

To, co bulwersuje również to brak wyposażenia latarni zamontowanych na grobli w czujniki ruchu (co jest dziś standardem, a w tym przypadku koniecznością), przez co świecą tam całą noc.

- Naszym zdaniem czas świecenia latarni jest wykorzystywany w mniej niż 10 proc! A przy złej pogodzie, czy po sezonie będzie to jeszcze mniej. Takie wielogodzinne oświetlanie pustego terenu, który nie jest ulicą z budynkami i mieszkańcami, jest niedorzecznym marnowaniem energii i pieniędzy. Poza tym świecące latarnie powodują zanieczyszczenie świetlne, nie tylko w rejonie zalewu, ale również zwiększają smog świetlny w mieście.

Ma to niekorzystny wpływ na cykle życiowe roślin i zwierząt, ale również na zdrowie i kondycję ludzi. Problem potęguje jaskrawe światło, które trafia do wody i w powietrze, zamiast oświetlać ścieżkę. Bez względnie należy zamontować czujniki ruchu, tak, by latarnie świeciły, kiedy jest taka potrzeba oraz wymienić lub zmodyfikować te "jaskrawe" latarnie na odpowiadające cywilizowanym, ekologicznym wymogom precyzyjnego oświetlenia. Do czasu wspomnianych modyfikacji, zmienić ustawienia zegarów sterujących/wyłączników czasowych, by latarnie nie świeciły na darmo późno w nocy,  gdy nie są tam potrzebne - sugeruje Czytelnik dodając, że Starachowice, to nie prywatne podwórko zarządzających, gdzie mogą realizować swoje fantazje, ignorując potrzeby mieszkańców, uderzając w zdrowie, finanse i godziwe warunki do odpoczynku i poznawania przyrody.