
Gdy mówimy o "Radomskim Czerwcu", najczęściej przychodzi nam na myśl 25 czerwca 1976 roku – dzień, w którym robotnicy Radomia wyszli na ulice, protestując przeciwko drastycznym podwyżkom cen. Podobne protesty miały miejsce w Ursusie, Płocku i Elblągu. W mniejszej skali odnotowano je również m.in. w Gdańsku, Szczecinie, Poznaniu, Grudziądzu i Starachowicach.
Wydawać by się mogło, że protesty zakończyły się sukcesem – władze wycofały się z decyzji o podwyżkach. Ale za tym przyszły represje: aresztowania, kolegia, tzw. "ścieżki zdrowia", czyli brutalne pobicia. Zorganizowano "spontaniczne" wiece poparcia dla władzy, a partia robotnicza określiła protestujących mianem "warchołów" i "chuliganów".
Wśród miast objętych protestami znalazły się także Starachowice. I tu robotnicy zostali potępieni tymi samymi słowami.
W dniu 25 czerwca 1976 roku w Fabryce Samochodów Ciężarowych STAR robotnicy przerwali pracę. Przez wiele lat działania partyjne i służby bezpieczeństwa skutecznie blokowały jakiekolwiek informacje na temat tych wydarzeń. Dziś wiemy o nich bardzo niewiele.
Pod koniec 1980 roku nowo powstały NSZZ "Solidarność" powołał komisję, której celem było udokumentowanie protestu oraz pomoc zwolnionym z pracy robotnikom. Pracami komisji kierował Krzysztof Myszka, który utrzymywał kontakt z radomską komisją "Czerwiec `76". Niestety, stan wojenny przerwał również tę działalność. Część dokumentów znajdowała się w mieszkaniu Teresy Dobrowolskiej – zostały one jednak zarekwirowane podczas rewizji przez Służbę Bezpieczeństwa.
Pewien obraz tamtych wydarzeń można dziś odtworzyć na podstawie protokołów z zebrań byłego Komitetu Zakładowego i Miejskiego PZPR, gdzie partyjni działacze omawiali "rozmiar szkód". Trzeba jednak pamiętać, że to dokumenty tych, przeciwko którym protestowali robotnicy.
W piątek, 25 czerwca 1976 r., w FSC Starachowice strajkowało blisko 1.300 osób. Oficjalnie protesty trwały od 45 minut do dwóch godzin i objęły siedem wydziałów. Szczególnie wart uwagi jest przestój w zakładzie filialnym FSC w Iłży, gdzie pracę przerwało około 240 osób.
Faktycznie jednak – jak podkreślano w dokumentach Komitetu Zakładowego PZPR – odmowy pracy miały miejsce w wydziałach D1, D2, D3, D4, D5, D7, D9, P1, P2, P3, P6, TU oraz w zakładzie filialnym w Iłży. Na wielu wydziałach grupy pracowników nie podjęły pracy niemal przez całą zmianę.
Szczególną rolę odegrała Modelarnia (wydział D5), gdzie strajk trwał co najmniej 5 godzin. Tego dnia pracowało tam 109 osób, w tym 22 należące lub kandydujące do PZPR. Pracę przerwało 75 osób, z czego 16 było członkami partii.
W protokołach znajdują się też przykłady chwilowej mobilizacji i prób przywrócenia pracy. Jak czytamy:
"O godz. 15.00 na wydziale P6 (robotnicy) nie pracowali. O 15.10 (kierownik) szybko zebrał swoją 4-osobową grupę i podjęli pracę, aby zachęcić innych. O godz. 16.10 przeprowadziliśmy masówkę. Po masówce wydz. P6 podjął pracę. Praca trwała około 40 minut. Po pójściu kierownika wydziału do domu, ludzie znowu nie pracowali..."
Z protokołu egzekutywy Komitetu Miejskiego PZPR z dnia 5 lipca 1976 r. wynika, że sekretarz Komitetu Zakładowego PZPR w FSC, Tadeusz Maciejczak, zawnioskował o rozwiązanie Oddziałowej Organizacji Partyjnej na wydziale Modelarni D5. Co ciekawe, w liście Sekretariatu KW PZPR w Kielcach do wszystkich organizacji partyjnych w województwie kieleckim jako data rozwiązania wskazany jest... 1 lipca 1976 r. Można więc przypuszczać, że decyzja została podjęta odgórnie.
Język tamtego czasu dobrze oddaje fragment przemówienia sekretarza Oddziałowej Organizacji Partyjnej w Urzędzie Miasta z dnia 28 czerwca 1976 r.:
"Z całą stanowczością potępiamy tych, którzy chcą nadużywać swobód demokratycznych i demonstrują swoje warcholskie i chuligańskie postawy, działają na szkodę gospodarki naszego kraju, podrywają dobre imię socjalistycznej Polski w świecie. (...) Domagamy się przykładnego ukarania tych wszystkich, którzy wybrali ulicę jako miejsce wyrażania swych emocji. Tym ludziom bez politycznej i społecznej wyobraźni musimy powiedzieć kategoryczne – nie!"
Zakładowa Komisja Kontroli Partyjnej, podsumowując drugie półrocze 1976 roku, informowała, że w związku z wydarzeniami z 25 czerwca ukarano 55 towarzyszy:
11 wydalono z partii,
4 skreślono,
12 ukarano naganą,
19 upomnieniem,
8 odwołano z funkcji,
4 przedłużono staże kandydackie.
Należy mieć jednak na uwadze, że w większości nie zostali oni ukarani za udział w strajku, a za tzw. "postawę bierną".
Jednak to nie członkowie partii ponieśli największe konsekwencje. Z 1.280 strajkujących robotników 241 osób zostało dyscyplinarnie zwolnionych z pracy. Ponadto:
248 osób ukarano naganą,
252 upomnieniem,
272 potrąceniem dniówki,
578 potrąceniem dodatku stażowego,
206 potrąceniem dodatku za jakość.
Warto podkreślić, że w żadnym z protokołów Komitetu Zakładowego czy Miejskiego PZPR nie pojawia się analiza przyczyn protestu ani głosu robotników. "Partia robotnicza" lepiej wiedziała, co robotnicy powinni myśleć.
Choć historia "Radomskiego Czerwca" na ogół koncentruje się na wydarzeniach w Radomiu, Ursusie czy Elblągu, to również w Starachowicach robotnicy okazali niezłomność i odwagę. Zapłacili za to wysoką cenę. Ich protest – niemal wymazany z historii – zasługuje dziś na pamięć i uznanie. Bo i oni usłyszeli, że są "warchołami". Ale nie byli nimi. Byli robotnikami, którzy powiedzieli "dość".
Paweł Perchel
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie