Reklama

Słysząc pomagała ludziom ciszy

Dla znajomych Basia, oficjalnie Danuta Skorupska w ub. roku świętowała swoje 65. urodziny podobnie jak Koło Polskiego Związku Głuchych w Starachowicach, w którym czynnie działała przez 23 lata jako sekretarz. Koło PZG (potem jako Terenowy Ośrodek Rehabilitacji i Wsparcia Społecznego Niesłyszących) zainicjowali w Starachowicach państwo Leokadia i Wacław Mazurkiewiczowie. Przez długie lata czynnie działała w nim Michalina Krawczyk z mężem Eugeniuszem.

Na przestrzeni lat Koło PZG często zmieniało siedzibę. Pierwsze lokum było w Dom Kultury przy ul. Radomskiej, potem była kamienica w Rynku, ul. Krywki, gdzie siedzibę miał MOPS, ul.Górna,budynek STBS w przy ul. Majówka, ul. Mrozowskiego, w końcu przy ul. Radomskiej przy ZSZ nr 1. Kiedyś PZG był częścią budżetówki. Lata transformacji spowodowały, że stał się organizacja pozarządową (NGO), na działalność której trzeba było pozyskiwać fundusze z zewnątrz. Jego ostatnim prezesem był Alfred Jaworski.

Koło PZG w Starachowicach liczyło ok. 100 osób głuchych i niedosłyszących. W ub. roku zostało rozwiązane, ze względu na problemy zdrowotne pani Basi.

Miga przypadkiem?

- Kiedy pani Krawczykowa odchodziła na emeryturę przejęłam po niej pałeczkę - mówi pani Basia z wykształcenia ekonomistka, która długie lata pracowała w Fabryce Samochodów Ciężarowych. Ponad 2-letnia absencja chorobowa w latach 90. spowodowała, że jako jedna z pierwszych straciła pracę w zakładach STARa.

Wówczas znalazła zajęcie w Spółdzielni Inwalidów, gdzie pracowała w dziale socjalnym.

- Tam po raz pierwszy spotkałam się z M. Krawczyk i osobami głuchoniemymi. Poszłam na kurs języka migowego. Przyswaja się go, jak każdy inny język. Ale jeden kurs nie wystarczy. To wiedza, którą zgłębia w się w praktyce. Generalnie są dwa języki migowe, ja znam jeden - SJM - Systemy Językowe - Migowy. Jest też PJN - Polski Język Migany. Kurs języka migowego jest podzielony na stopnie. Dzieci osób głuchoniemych porozumiewają się tym, którego nauczą się od rodziców.

Praca na pełny etat

- To praca świątek, piątek i niedzielę. W dzień i w nocy. Bywało, że miałam telefony w o północy, bo była potrzebna pomoc w tłumaczeniu u lekarza. Czasem na SOR siedziałam po kilka godzin, czekając na wizytę z pacjentem. Innym razem, kiedy byłam na zakupach pilnie trzeba było jechać do szpitala, bo np. ktoś miał zawał - opowiada pani Basia. - Moim zadaniem było iść do lekarza i dosłownie tłumaczyć z polskiego na nasze. Wiele osób głuchych nie zna i nie rozumie języka polskiego. Często nie umieją pisać ani czytać. Przez co trudność sprawiają im nawet takie podstawowe czynności jest zakupy. Jak już coś piszą to w bezokolicznikach, bez kropek, przecinków. Trudno zrozumieć ich tekst. Oni się rozumieją, ale mają swoje regionalizmy jak i my. Dla nich te urządzenia zamontowane w urzędach, które mają pomóc w załatwieniu spraw, nie spełniają swojej roli, osoby głuchonieme ich nie rozumieją. Dotyczy to starszych głuchoniemych. Dziecko słyszące słyszy język od urodzenia, a głuche nie ma jak nauczyć się języka, bo go nie słyszy. To taka uwaga dla osób słyszących, bo nie zdajemy sobie sprawy z pewnych rzeczy, brak nam wyobraźni - dodaje pani Danuta.

Inny nie znaczy gorszy

Jak mówi pani Danuta zupełnie inna jest mentalność osób głuchych.

- To ludzie bardzo serdeczni, życzliwi, otwarci na innych. Bardzo dobrze się z nimi dogadywałam, nie ubolewają nad swoim losem i swoją dysfunkcją. Są bardzo ufni w stosunku do innych, a przez to naiwni. Niestety inni (słyszący) to wykorzystują dla swoich celów, często nieuczciwych. Przez to głuchoniemi padają ofiarami oszustów, wyłudza się na nich kredyty itp - nie ukrywa pani Danuta. - To pokolenie, z którym ja miałam do czynienia (wojenne i przed wojenne) było inne niż to obecnie. Oprócz spraw zdrowotnych, które były załatwiane  z moim udziałem, było mnóstwo spraw urzędowych, czasem w karnych trzeba było się tłumaczyć. Dzisiaj młodzi funkcjonują inaczej, są komórki, język migowy jest dostępny w internecie, choć nie bardzo rozumieją pewne rzeczy. To dotyczy kontaktów między głuchoniemymi, bo już w kontakcie ze słyszacymi jest trudniej, tak samo maja trudnosci w załatwianiu spraw. Barierą jest brak pracy, brak zakładów pracy dla głuchych a to są bardzo bystre osoby, szybko się uczą. Nie trzeba słyszeć, żeby widzieć więcej. Osoby niesłyszące są dobrymi obserwatorami.

***

Czy wiesz, że...

Gdy głuchemu dziecko, które dopiero poznaje język polski, nauczyciel na lekcji zamiga w systemie proste zdanie "usiadłem pod drzewem", dziecko zrozumie to tak, jakby nauczyciel wziął łopatę i się pod tym drzewem zakopał. Sformułowanie "nad morzem" miga się w systemie tak samo jak "pod podłogą". "Składanie życzeń" zaczyna się od tego samego znaku co "składanie pudełka". Gdy nauczyciel powie, że "udało się do  lasu", dzieciak będzie już zupełnie skołowany, bo jedyne "udać się", jakie zna, to takie, które miga, gdy chce zakomunikować, że tym razem "się udało" i nie dostał pały w szkole.

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do