Skoro jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle?

Czy i o ile zmniejszyły się wydatki Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starachowicach w związku z rządową pomocą państwa? Czy niższe bezrobocie przekłada się na mniejszy odsetek osób, które korzystają z pomocy publicznej?


Sprawozdanie z działalności Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starachowicach skłoniło niektórych radnych miejskich do refleksji i chęci potwierdzenia u źródła powszechnie krążących opinii wśród mieszkańców o tym, że rządowa pomoc państwa poprawiła sytuację bytową naszych rodzin. Niestety okazało się, że wprowadzanie tzw. programów 500+ i 300+ nie przełożyło się na mniejsze wydatki na pomoc społeczną. Przeciwnie, niektórych świadczeń nawet przybyło. Z czego to wynika?
- Moim zdaniem sytuacja podpieczonych MOPS, mieszkańców miasta za sprawą 500 plus uległa poprawie, dlatego wydatki gminy na potrzeby rodzin, tych którzy byli objęci pomocą powinny zmaleć. Czy moje rozumowanie jest słuszne? O jaką kwotę może chodzić? - pytał radny Bronisław Paluch.
Jak wyjaśniła Jolanta Grudnicka, dyrektor MOPS w Starachowicach, zarówno świadczenie 500+, jak i 300+ nie jest liczone do dochodu i klienci MOPS o tym doskonale wiedzą.
 - Przychodząc i składając wniosek o zasiłek mamy opinie z ministerstwa, że nie liczymy tych świadczeń do dochodu, nawet w przypadków wniosków o dożywianie. Oczywiście liczba podopiecznych spada, w związku ze zmniejszeniem bezrobocia, ale te świadczenia traktowane są tak, jakby ich nie było.
Na inny aspekt zwrócił uwagę radny Sylwester Kwiecień. Jak mówi bezrobocie spadło a w niektórych pozycjach, jak zasiłki celowe, liczby wzrosły.
- Praca okazuje się średnio opłacalna w stosunku do tego, co dany delikwent może dostać z MOPS. Na dłuższą metę takie zachowanie jest demoralizujące. Ta sytuacja nie powinna tak wyglądać. Łatwiej jest o pracę, przedsiębiorcy szukają ludzi chętnych, ale tych chętnych brak. Pomagać tym, co rzeczywiście nie mogą pracować, niepełnosprawnym, ale często jest powtarzana historia, że dość sprawnym samochodem delikwent podjeżdża pod MOPS i bierze z kasy, co mu się należy. To demoralizuje mieszkańców miasta. Powinniśmy temu przeciwdziałać. Liczba zasiłków celowych wzrosła rok do roku o ponad 100. Chcę prosić o analizę, by uniknąć takiego działania, które demoralizuje część społeczeństwa. Jedyni uczciwie pracują,  wstając o szóstej rano w różnych warunkach a inni żyją nie gorzej z MOPSu. Proszę, by w ramach obowiązującego prawa wymyślić ścieżkę, która pozwoli rozeznać, że to ubóstwo jest głębokie i faktycznie potrzeba wsparcia. Ci którzy są pod opieką MOPS 4-5 lat niech wykażą czy faktycznie nie mogą podjąć pracy.
Dyrektor MOPS wyjaśniła, że w gronie ponad 1000 osób, które pobierają zasiłki celowe połowa to osoby niepełnosprawne, które pobierają zasiłki stałe.
- Więcej osób korzysta, ale zmalała kwota zasiłku (50 - 80 zł). To nie są ogromne kwoty - tłumaczyła J. Grudnicka. - Większość osób to rodziny, które korzystają z dożywiania, osoby starsze, niepełnosprawne, którym się to należy z mocy ustawy, musimy tego zasiłku udzielić.
- Czyli nie ma sytuacji, o których mówią ludzie, że jest troje dzieci - weźmie trzy razy po 500+, zasiłek mieszkaniowy, energetyczny i ma tyle, co inny chodząc przez miesiąc do pracy? To opinia ludzi, którzy pracują w starachowickich zakładach, którzy nawet rezygnują z pracy, bo im się nie opłaca pracować - dopytywał S. Kwiecień.
- 500+ i 300+ to świadczenia obligatoryjne, które MOPS wypłaca, ale finansowane są z budżetu państwa. To jest poza nami. Ludzie pobierają zasiłki, bo im się to należy - wyjaśniła J. Grudnicka.- Są procedury, które eliminują naciągaczy. Zdarzają się wyłudzenia, ale nasi pracownicy znają środowiska i starają się oszustwa eliminować.