Reklama

Poświęcenie godne podziwu, postawa godna naśladowania

Mało kto byłby zdolny do takiego poświęcenia, na które zdobył się Robert Niekłań, wujek Patryka Niekłania, finalisty programu "Mam talent". Po fatalnym w skutkach wypadku samochodowym, w którym bratanek doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu, nie zastanawiał się długo, porzucił dotychczasowe życie i zajął się w pełni opieką oraz rehabilitacją uzdolnionego akrobaty.


Heroizm czy jak kto woli bohaterstwo? Dla Roberta Niekłania ani jedno ani drugie określenie nie jest właściwie dla tego, z czym się mierzy każdego dnia. Jak mówi, to zwyczajny odruch serca, na który zdobyłby się każdy z nas. Ale nie wydaje się, by każdy z nas był w stanie udźwignąć ciężar fizyczny i psychiczny odpowiedzialności, jakie wziął na siebie rodowity starachowiczanin.  

- Na początku nikt z nas nie zdawał sobie sprawy z tego, co i jak będzie, ile to będzie trwało i jak będzie postępowała rehabilitacja Patryka. Zaraz po wypadku pojechałem do Warszawy jako "gość" w odwiedziny do bratanka, do szpitala. Podobnie, jak do Olsztyna. Przy Patryku wszystko robił mój brat Mirosław, jego ojciec - opowiada R. Niekłań. 

- Jakieś pół roku od wypadku pojechałem, by zastąpić Mirka, by odpoczął, podładował akumulatory. Ale kiedy zobaczyłem w jakim jest stanie, wiedziałem, że potrzebuje tej zmiany na dłużej. Że koniecznie musi odpocząć, bo dalej sam nie da rady.

Mam talent!

Przypomnijmy, do poważnego w skutkach wypadku doszło na początku grudnia 2018 roku. Patryk wracał samochodem z Warszawy do Katowic, po finale programu "Mam talent", gdzie po akrobatycznych pokazach w kole znalazł się w ścisłym finale. Niestety, tę podróż przepłacił zdrowiem. Dziś wymaga opieki i ciągłej rehabilitacji, która pozwoli mu samodzielnie stanąć na nogi i wrócić do sprawności. Głęboko w to wierzy cała rodzina i robi wszystko, by uzdolniony 33-latek cieszył się życiem, jakie miał przed wypadkiem.

Wymaga to jednak ogromu pracy i poświęcenia zarówno ze strony lekarzy, rehabilitantów, fizjoterapeutów, ale również bliskich, którzy sprawują nad Patrykiem całodobową opiekę. Ogromną część tej pracy wziął na siebie wujek Robert, który pozostawił dotychczasowe życie w Karpaczu i bez reszty poświęcił się dla bratanka. To nie tylko odruch serca wobec brata, który potrzebował wsparcia w trudnym momencie życia, ale ciężka fizyczna praca, z którą nie każdy dałby sobie radę.

Codzienna praca

- Nasz dzień z Patrykiem zaczyna się o 7.00 rano a kończy koło 21.00. Chociaż w nocy też bardzo często trzeba wstawać - mówi R. Niekłań. - Zaczynamy od masażu, by pobudzić mieście, potem śniadanie, koło 9.00 rozciąganie. Ok. 10.00 - 11.00 Patryk ma drzemkę, daję mu odpocząć, bo potem do obiadu rehabilitacja, po obiedzie rehabilitacja i tak do wieczora. Wiem, że jestem wymagający, ale inaczej się nie da. 

Podczas turnusów w Klinice NEURON w Bydgoszczy albo  NEURON Małe Gacno, których personel jest nam zawsze bardzo życzliwy i który dla Niekłania ma zawsze miejsce, biorę udział z Patrykiem we wszystkich zajęciach. Myślę, że przez to go bardziej mobilizuję do pracy, a na pewno też widzę więcej przebywając z Patrykiem 24 godziny na dobę niż ci, którzy z nim ćwiczą i mają więcej pacjentów pod swoją opieką. To wszystko przynosi efekty, z których bardzo się cieszę. 

Wiem, że jeszcze długa droga przed nami, ale myślę, że po zabiegu fibrotomii , który teraz przeszedł Patryk nastąpi przełom i szybko pójdzie to w dobrym kierunku. To zabieg chirurgiczny, polegający na wykonaniu niewielkich, punktowych nacięć skóry i mięśni. Ma na celu wyeliminowanie przykurczy mięśni i towarzyszącego im bólu - wyjaśnia R. Niekłań. 

Chociaż zaangażował się w opiekę nad Patrykiem "tymczasowo" wie, że nie może się teraz z tego "wypisać".  

Długi rejs 

- Nie można wyskoczyć z łodzi, skoro ona jeszcze nie dopłynęła do brzegu. Muszę płynąć dalej. Mam takie poczucie, że beze mnie się to nie odbędzie. Jak długo to jeszcze potrwa? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Cztery lata, może więcej? Minęło już 2,5 roku od wypadku. Ale ja nie liczę tego czasu. Mamy jeden wspólny cel - postawić Patryka na nogi, żeby wrócił do normalności i wygrał "Mam talent", co mi obiecał podczas finału. Kiedy byłem z nim w dobrych momentach, będę zwłaszcza teraz, kiedy szczególnie tego potrzebuje - mówi wujek, który nie myśli aktualnie o sobie i swoich marzeniach. - Do ostatniej deski będę z nim walczył... 

***

Można pomóc

Na stronie https://zrzutka.pl/6awta2 trwa zbiórka pieniędzy na leczenie i rehabilitację Patryka. Postępy naszego dzielnego akrobaty można śledzić na stronie FB Patryk Niekłań "Idziemy do przodu". Strona założona przez wujka powstała m.in. po to, by dać drogowskaz ludziom, którzy w przyszłości mogą znaleźć się w podobnej sytuacji, jak Patryk.

- By wówczas mieli kierunek, jak postępować - mówi wujek dodając, że to również wyraz podziękowania dla wszystkich wspierających Patryka dobrym słowem i finansowo. - Chcemy pokazać nasze postępy. Tylko tak możemy "rozliczyć się" z ludźmi, którzy wspierają Patryka finansowo, że pieniądze są wykorzystywane tylko na jego rehabilitację i powrót do zdrowia.

 

 

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do