Reklama

Nowa książka Macieja Siembiedy: "Gołoborze" na podszewce zła

Już 15 października będzie można zacząć czytać najnowszą powieść Macieja Siembiedy, naszego rodaka ze Starachowic. To pierwsza jego książka, której akcja osadzona jest w krainie dzieciństwa autora. Poprosiliśmy Macieja Siembiedę, żeby opowiedział naszym Czytelnikom, co ich czeka po otwarciu okładki "Gołobiorza".

- To moja pierwsza książka, do której nie zbierałem materiału. Wystarczyło zamknąć oczy i otworzyć pamięć. Pamiętam świętokrzyskie wsie z dzieciństwa — drewniane chałupy kryte strzechą lub gontem, stodoły podparte kołkiem, studnie z żurawiem, wychodki i obory, których fetor niósł się po podwórzu. Pamiętam ludzi: prostych, grubo ciosanych, z sercem na dłoni, ale tylko dla swoich. Pamiętliwych, groźnych, ultrakatolików, którzy nigdy nie opuszczali mszy, a jednocześnie nie stroniący od noża. Reputacja "scyzoryków" nie wzięła się znikąd — w Kieleckiem je produkowano i używano.

W powieści występują zmyślone klany, jak Kończakowie i Cebrzynowie, ale mają pierwowzory w realnych rodach. 

Najbliższy memu sercu jest ślepy Tomasz, mój przodek z Bostowa pod Świętym Krzyżem, "dziadek Langiewicz" — uczestnik Powstania Styczniowego. Rosjanie okaleczyli mu oczy, lecz legenda mówi, że odzyskał wzrok dzięki cudownemu ziołu.

W "Gołoborzu" nie brakuje makabry i zbrodni, lecz nie używam ich jako afrodyzjaku sprzedaży. Opisane wydarzenia opierają się na faktach: od brutalnego mordu wigilijnego w Połańcu w 1976 roku - trzech ofiar, w tym osiemnastolatki w zaawansowanej ciąży i jej dwunastoletniego brata. Milczenie trzydziestu świadków tamtej nocy było skuteczne dzięki przysiędze złożonej na krucyfiksie, z przekłutym palcem i odciśniętą krwią na papierze.

Inspiracją była też historia z 1969 roku: ojciec i dwaj synowie z Rzepina zamordowali pięcioosobową rodzinę Lipów, podpalili dom, a milicji pomógł agent, który w celi wyciągnął od oskarżonego wyznania o innych zbrodniach. Dwóch skazano na śmierć, trzeci dostał 25 lat. Te opowieści pokazały mi, że żywe zło nie zawsze potrzebuje literackiej fantazji.

Realia "Gołoborza" są wierne: więzienie na Świętym Krzyżu, bandy złodziei udające partyzantów, legenda por. Jana Piwnika "Ponurego" - jednego z nielicznych dowódców AK z pomnikiem w PRL. W mojej rodzinie była duma, że urodziłem się w domu wujka Władysława Piwnika, przedwojennego policjanta; w małych wsiach wszyscy byli spokrewnieni lub tak się wydawało.

 Okropieństwa opisane w powieści są tym bardziej przerażające, że je stworzyło życie, nie wyłącznie moja wyobraźnia. Chciałem pokazać, że zło ma korzenie w codzienności.

Akcja toczy się w fikcyjnym Grabinie, u podnóża Łysej Góry. Nie ma jej na mapie, ale w pewnym sensie była tam zawsze — wraz z opowieściami, które ukształtowały moje dzieciństwo i zawładnęły wyobraźnią.

Maciej Siembieda, ur. 1961 w Starachowicach, pisarz i dziennikarz. Absolwent polonistyki, doktor komunikacji społecznej. Przez ponad 30 lat pracował jako reporter śledczy i redaktor naczelny dzienników regionalnych. Jest jednym z najważniejszych autorów polskiego thrillera historycznego. Łączy fikcję z faktami, korzystając z kwerend archiwalnych i dokumentów. Jego książki zdobywają nominacje i nagrody czytelników

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do