
Młody, mądry, ambitny a przede wszystkim wytrwale dążący do celu. Już będąc dzieckiem doskonale wiedział, co chce w życiu robić. I sukcesywnie się tego trzyma. To są fakty proszę Państwa: Dawid Styś to nasz człowiek w Polsat News!
Myśl o byciu dziennikarzem towarzyszyła mu od dziecka. Już jako kilkuletni chłopiec nagrywał z kuzynem wywiady czy filmiki, w których przedstawiał otaczającą go rzeczywistość. Imponował mu wówczas Kamil Durczok ze stacji TVN, który w swoim stylu mówił w głównym wydaniu programu informacyjnego: "Fakty. Kamil Durczok, witam Państwa". Po takich słowach gdzieś w Starachowicach padało: "Fakty. Dawid Styś, witam Państwa". Choć obecnie pracuje dla konkurencyjnej telewizji, robi to, o czym marzył, a raczej co planował robić od zawsze.
- Do ogólnika poszedłem na profil matematyczno-fizyczny, w zasadzie tylko z jednego powodu - chciałem dobrze zdać maturę, która była przysłowiową furtką na studia. I to się udało. Już wtedy wiedziałem, że chcę związać swoją przyszłość ze stolicą, gdzie najwięcej się dzieje i gdzie mógłbym się rozwijać w kierunku medialnym - wspomina D. Styś.
Jak mówi, od zawsze miał tzw. parcie na szkło, lubił być centrum uwagi, zarówno w szkole, jak i poza nią. Chętnie się wszędzie udzielał. Tam, gdzie coś się działo - po prostu był. Przez chwilę myślał nawet o aktorstwie, ale paradoksalnie zajęcia teatralne w Starachowickim Centrum Kultury uświadomiły mu, że to jednak nie dla niego.
- Po maturze zgodnie z planem wybrałem Uniwersytet Warszawski, kierunek dziennikarstwo, specjalność radiowa. Już w czasie studiów czynnie działałem w Akademickim Radiu Kampus - tam stawiałem swoje pierwsze kroki w branży dziennikarskiej. Słuchalność tego radia, które działa w eterze, jest wysoka wśród studentów i młodych ludzi. Dużo się tam nauczyłem i ta miłość do radia na pewno pozostanie. Pracowałem tam pięć lat, począwszy od reportera, przez serwisanta, po prowadzenie audycji. Potem przez krótki czas był portal Telewizji Republika, ale szybko uświadomiłem sobie, że pisanie nie jest dla mnie. Wtedy pojawiła się Superstacja, gdzie pracowałem przez dwa lata. To była prawdziwa szkoła dziennikarstwa. Trafiłem tam dzięki Wiktorowi Baterowi, który dał mi szansę powierzając konkretne, odpowiedzialne funkcje. Po 3-4 miesiącach pracy zacząłem już wchodzić na wizję na żywo. To było ogromne wyzwanie. Ale to mnie ukształtowało.
Po Suprestacji, Polsat News był naturalnym wyborem i krokiem naprzód. Pracę rozpoczął tam we wrześniu 2019 roku. Jako reporter, jest odpowiedzialny za relacjonowanie wydarzeń z Warszawy i okolic. Okazjonalnie występuje również w roli prezentera - kiedyś m.in. magazynu "Studio Tokio", codziennego programu podsumowującego wydarzenia na Igrzyskach Olimpijskich. Aktualnie przygotowuje i prowadzi "Koronawirus Raport", emitowany na antenie Polsat News w każdą sobotę o godz. 18.00.
- Ogólnopolska telewizja informacyjna to jest to, co chcę robić. Najlepiej czuję się w tematach społeczno-politycznych, jak ochrona zdrowia, oświata czy polityka samorządowa - tu się sprawdzam, ale do tzw. twardej polityki też powoli dojrzewam. Kilka razy miałem okazję relacjonować kryzys migracyjny przy polsko-białoruskiej granicy, co też było ciekawym doświadczeniem. Reporter jest wtedy jedynym źródłem informacji, bo widzi naocznie to, co się dzieje. Widziałbym siebie również w roli korespondenta, do którego należy przekazywanie informacji ze świata, do których tak naprawdę inni nie mają dostępu lub mają ograniczony - dodaje.
Mówi, że kamera bywa stresująca, ale doświadczenie robi swoje. Z czasem komunikat w słuchawce, że za trzy minuty wchodzisz na wizję, nie robi już takiego wrażenia...
- Początki bywały różne, rozpisywałem wszystko na kartkach, starałem się odpowiednio dobierać słowa, formułować ładne wypowiedzi, całe zdania i myśli. Tu na pewno przydała się praca w radiu. Z czasem przychodziło to coraz łatwiej, można nawet improwizować, ale musi być to przygotowana improwizacja - przyznaje.
- Wpadki też bywały, może nie jakieś spektakularne, ale na pewno widowiskowe, chociaż... nie najlepiej wspominam, jak ptak "narobił" mi na kurtkę podczas relacji. Kiedyś, stojąc przed kamerą próbowałem uciszyć gapiów, gestykulując rękami - okazało się, że byłem już na wizji. Poza tym drobne przejęzyczenia też się zdarzają, ale to urok telewizji "na żywo".
Jak mówi telewizja to ogromna machina, za którą stoi sztab ludzi, począwszy od działu technicznego, poprzez planowanie i produkcję. - To nie jest praca pojedynczego człowieka, którego widać na ekranie - dodaje nasz człowiek w Polsat News.
Do rodzinnych Starachowic i przyjaciół wraca, tak często, jak tylko to możliwe. Szczególnie zapamiętane miejsca to okolice Majówki, Skałki, rodzinny dom babci w okolicach zalewu Piachy. Często bywał w Starachowickim Centrum Kultury, które z pewnością miało wpływ na jego rozwój. W wyborze zawodowej ścieżki od początku wspierali go rodzice, filmowo rozwijał się pod kierunkiem polonistki Anny Gęborek, a na zajęcia dziennikarskie chętnie uczęszczał do Agnieszki Lasek-Piwarskiej.
Dawid Styś (27 lat), jest absolwentem SP nr 11, Gimnazjum nr 3 oraz II LO w Starachowicach. Skończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Aktualnie mieszka i pracuje w Warszawie.
Wśród pozazawodowych pasji Dawida są: produkcja filmowa, muzyka, podróże. Czynnie spędza wolny czas: rower, basen, spotkania z przyjaciółmi, koncerty i festiwale muzyczne - jeśli tylko nadarzy się okazja.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Z OGROMNA PRZYJEMNOŚCIA i emocjami, odebrałem Pana informację o pracy w komercyjnej stacji Polsatu. PANIE Dawidzie - kilka istotnych faktów, jest dla mnie starszego czlowieka bardzo ważnych. Podkreśla Pan swoje Starachowic pochodzenie, z najwyższym uznaniem i wymienia dla młodego człowieka miejsca kształcenia, ludzi, rozwoju kultury. Miedzy innymi : SP nr 11, Gimnazjum nr 3 oraz II LO i rodziców, filmowo rozwijał się pod kierunkiem polonistki Anny Gęborek - Gimn nr3. Następnie cyt: często bywał w Starachowickim Centrum Kultury, które z pewnością miało wpływ na jego rozwój. I tu dochodzę do konkluzji: jak młody człowiek wyniósł z miasta i jego instytucji, naturalne wzorce i doświadczenie przydatne do tak pięknego "skoku" zawodowego. Dzisiaj tych instytucji juz nie ma, Zostały przez Prezydenta zlikwidowane - a on sam ma mizerne i narcystyczne poczynania. Życzę Panu najserdeczniej dalszych sukcesów i wytrwałości w tej medialnej drodze ... Warto zaproponować spotkanie, z mieszkancami np: w Bibliotece