Reklama

Mama i szefowa w jednej osobie

Choć czasem doba dla niej to za mało, ze wszystkich sił stara się łączyć obowiązki żony, matki i pełnoetatowego pracownika. Sama dla siebie stworzyła miejsce pracy, dzięki czemu może się opiekować synkami i realizować zawodowo. A trzeba przyznać, że jej ręce są w stanie wyczarować istne cuda.


Ilona Dobreńko (30 lat), z wykształcenia jest technikiem żywienia. W zawodzie jednak nigdy nie pracowała. Po wyjściu za mąż w pełni poświęciła się obowiązkom żony i matki. Chociaż jej dzień do rana do wieczora wypełniała opieka nad chłopcami, praktyczna i zaradna życiowo kobieta znalazła również czas na robótki ręczne. Z myślą o dzieciach.


Wszystko zaczęło się dość niewinnie, jakieś sześć lat temu, kiedy na świat przyszedł drugi synek. Mając już jednego chłopca w domu, zaczęłam szydełkować. To były czapeczki, szaliczki. Na początku wyłącznie dla moich dzieci. Siedziałam i dziergałam, dla zabicia czasu, z nudów - mówi praktyczna mama.


Nietuzinkowe okrycia na głowę i szyję dla dzieci, wzbudzały zainteresowanie innych mam. Pojawiły się pierwsze zamówienia na "sówki" czy kominy, których daremnie było szukać w sieciówkach. I choć zaczęło się od szydełkowania, dziś praca pani Ilony to zakład krawiecki z prawdziwego zdarzenia.


Kiedy przyszła moda na "dresówki" (miękkie tkaniny idealne na ubranka dla dzieci), zaczęłam próbować swoich sił w krawiectwie. Takich tradycji nigdy nie było w mojej rodzinie. Od taty dostałam pierwszą maszynę do szycia i tak metodą prób i błędów zaczęłam szukać sposobów w internecie. Nie kończyłam w tym kierunku żadnej szkoły, nie robiłam żadnych szkoleń, ani kursów. Jestem samoukiem. Na początku szyłam wyłącznie na własne potrzeby, potrzeby moich dzieci. Były to ubranka dla dzieci, zwłaszcza dla chłopców: czapeczki, kominy, spodnie, bluzy, dresy, ale były też sukienki. Co i jak uszyć? - do wszystkiego dochodziłam sama. Kiedy opanowałam to na odpowiednim poziomie, stwierdziłam dlaczego, by nie spróbować z własną działalnością.


Tak powstała "By - Szydełkomania - rękodzieło dla dzieci". Dwa lata temu pani Ilona otrzymała dotację na rozpoczęcie własnej działalności z urzędu pracy. Dzięki temu mogła zakupić nowe maszyny do szycia i niezbędne do pracy tkaniny. Od garderoby dziecięcej przeszła w bardziej wyszukany asortyment i wzory. Pojawiły się pościele dla małych i dużych, kocyki, ozdobne poduszki a nawet namioty tipi dla dzieci, które doskonale sprawdzają się do zabawy w domu. Do tego rożki dla niemowląt, torebki dla kobiet. Hitem ostatniego sezonu okazały się materiałowe tulipany, które stanowią wspaniałą dekorację dla domu.


Czasem pomysły podrzuca klient, czasem wyobraźnia. Wszystko co szyję ma jakiś element własnej inicjatywy. Staram się by było to wyjątkowe i niepowtarzalne, czego nie można kupić w sklepach. Bardzo dużo inspiracji można znaleźć w internecie, ale nigdy nie wzoruję się na innych. W sklepach internetowych zamawiam tkaniny, w zależności od upodobań i zamówienia klienta. A zamówienia czasami bywają bardzo nietypowe, jak np. poduszka o szerokości dwóch poduszek na całą szerokość łóżka - mówi młoda mama.


Pani Ilona ma odbiorców swoich fantastycznych wyrobów zarówno w mieście, jak również w kraju i zagranicą, głównie Anglia i Niemcy. To, co robi doskonale sprawdza się na prezenty. A klientów zdobywa m.in. z polecenia, jedna pani - drugiej pani.


W tym co robię bardzo wspiera mnie mąż Piotr, który również pracuje zawodowo i rodzina. Nie raz miałam chwile zwątpienia, chciałam to rzucić, bo wiadomo, że praca zależy od tego czy klient jest, czy go nie ma. Ale teraz mam coraz więcej klientów i coraz więcej zamówień. Jest co robić. Czasem doba wydaje się za krótka. Łatwo nie jest pogodzić obowiązki domowe z wychowaniem dzieci, ale staram się - dodaje.


A trzeba podkreślić, że rozwijanie własnego biznesu nie przeszkodziło pani Ilonie w macierzyństwie. Bo oprócz tego, że jest szefową sama dla siebie jest przede wszystkim mamą czterech fantastycznych chłopców: Jaś ma 9 lat, Pawełek 6, Kubuś 4 a Franek w styczniu skończył rok.


W opiece nad chłopcami pomaga mi mama, ale muszę przyznać, że mam bardzo grzeczne dzieci, które pozwalają na pracę w domu. Szyję w kuchni, to moje królestwo więc nie koliduje to życiem całej rodziny. Przydałoby się na pewno oddzielne pomieszczenia, jakaś pracownia, ale to powodowałoby dodatkowe koszty. Może kiedyś... - nie wyklucza przedsiębiorcza mama.


 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do