
Młodszy synek miał zaledwie trzy miesiące, kiedy zaczęła walkę z okrutną chorobą. Od blisko dwóch lat mierzy się z przeciwnikiem, który nie odpuszcza. Mimo to nie traci wiary i nadziei na wyzdrowienie, bo ma dla kogo żyć. Dla 30-letniej pani Joanny z Wąchocka rodzina jest największą motywacją, co mobilizuje do dalszego leczenia i rehabilitacji.
Pani Joanna Kowalska ma 30 lat i pochodzi z Wąchocka. Zanim usłyszała diagnozę, była szczęśliwą mamą i żoną, oczekującą na narodziny kolejnej Pociechy.
- Byłam w zaawansowanej ciąży, kiedy wyczułam zgrubienie pod pachą. Udałam się do lekarza. Poinformowano mnie jednak, że to nic poważnego, że po porodzie wchłonie się samoistnie. Tak się jednak nie stało - czytamy na portalu siepomaga.pl., gdzie trwa zbiórka na leczenie, w tym stomatologiczne, rehabilitację, badania pani Joanny.
Pod koniec maja 2023 roku, niedługo po porodzie, zauważyła podobne zgrubienie pod lewą piersią. W sierpniu trafiła na pilną konsultację. Stamtąd skierowano ją na biopsję. Diagnoza była szokująca - fibromatoza, guz żebra lewego.
- W 2024 roku przeszłam dwie operacje wycięcia guzów - jedną w styczniu, drugą w kwietniu. Przy zabiegu usunięto także część żeber i wstawiono tytanowe. Choć wierzyłam, że już teraz wszystko będzie w porządku, los miał dla mnie inne plany - wspomina bolesne chwile. - Trzy miesiące po ostatniej operacji wykonałam kontrolne badania.Ich wyniki zgasiły we mnie wszelką nadzieję. Nastąpiła wznowa. Guz odrósł. Mierzył już 17 centymetrów! Obecnie guzy nie kwalifikują się do operacji.
Po kolejnych badaniach lekarze zdecydowali o półrocznej chemii, ale leczenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów - zostało wstrzymane, do czasu, by zobaczyć, czy guzy będą odrastać.
- Na prywatnej konsultacji lekarskiej zalecono mi wykonanie badań molekularnych. Mają one pomóc w poznaniu przyczyny wystąpienia guzków. To z kolei pozwoli na dobranie odpowiedniego leczenia - dodaje mama i żona. - Na co dzień zmagam się z ogromnym bólem - często jest niezwykle trudny do zniesienia. Ponadto chemia, którą przyjmowałam przez pół roku, sprawiła, że moje zęby są bardzo mocno uszkodzone. Moje dni to ciągła walka. To ciągły strach o to, co przyniesie kolejny dzień.
Nie ukrywa, że do tej walki motywuje ją ogromne wsparcie w najbliższych.
- Mam wspaniałą rodzinę - męża i dwójkę dzieci: jedno ma 2 latka, drugie - 4 latka. Mój młodszy synek miał zaledwie 3 miesiące, kiedy zaczęłam walkę z tą okrutną chorobą. Nie mogłam się w pełni cieszyć macierzyństwem, nie mogłam uczestniczyć w każdej ważnej dla mojego dziecka chwili - pisze pani Asia. - Moja rodzina jest dla mnie wszystkim. Mam cudowne dzieci, które potrzebują mamy. Choć ból fizyczny towarzyszy mi każdego dnia, większe cierpienie przynoszą mi myśli, które błądzą wśród najczarniejszych scenariuszy.
Koszty związane z leczeniem i badaniami są ogromne. Nie jestem w stanie sama pokryć kosztów wykonania badań molekularnych. Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie. Każda złotówka to dla mnie szansa na pokonanie tej okrutnej choroby. Proszę, pomóż mi! - kieruje błagalny apel.
Pomóc można wchodząc na stronę https://www.siepomaga.pl/asia-kowalska
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie