Reklama

Karetka do przeziębienia...?

W związku z ograniczoną możliwością dostępu do lekarzy pierwszego kontaktu, bardziej bezpieczną formą dla pacjentów wydaje się wezwanie karetki pogotowia. Ponoć w dobie koronawirusa panuje obecnie taki "trend". Czy statystyki to potwierdzają? Czy faktycznie wzywamy pogotowie nawet do przeziębienia?

Praca na wzmożonych obrotach, w ciągłej gotowości bojowej - dla personelu pogotowia ratunkowego to codzienność. Niestety obecna sytuacja epidemiczna w kraju spowodowała zintensyfikowane działań już i tak realizowanych ponad normę. Przybyło zadań, wyjazdów, wydłużył się natomiast czas dotarcia do pacjenta, bo nie sposób być w pełnej gotowości bojowej 24 godziny na dobę z odkażoną i przygotowaną na każdą ewentualność karetką. I tego trzeba mieć świadomość.

W związku z ograniczoną możliwością dostępu do lekarzy pierwszego kontaktu, bardziej bezpieczną formą dla pacjentów wydaje się w dobie koronawirusa wezwanie karetki pogotowia. Ponoć panuje obecnie taki "trend". Czy statystyki to potwierdzają? Czy faktycznie notuje się więcej wyjazdów niż w poprzednich latach? Czy faktycznie wzywamy pogotowie nawet do przeziębienia?

- Na pewno mamy więcej pracy, więcej jest przewozów transportowych, nie wyrabiamy się, bo ludzie dzwonią, proszą o pomoc. Trudno w takiej sytuacji odmówić, to byłoby wręcz nieludzkie - mówi Jarosław Chrobot, kierownik Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego, oddział w Starachowicach. - Staramy się jak możemy, by sprostać wyzwaniom, ale jest trudno pracować w warunkach takiego obciążenia, zwłaszcza psychicznego.   

 

Mniej wyjazdów zespołu

 

Jak pokazują statystyki, o ile liczba wyjazdów zespołów ratownictwa medycznego spadła, o tyle wzrosła liczba transportów chorych na COVID i podejrzanych o zakażenie oraz próbek wymazowych.  

- Spadła liczba wyjazdów zespołów ratownictwa medycznego. W styczniu br. odnotowano 767 wyjazdów a np. w maju i czerwcu było już ich niewiele ponad 500 - wylicza J. Chrobot. Spowodowane jest to sytuacją związaną z koronawirusem. - Pacjenci rzadziej wzywali karetkę pogotowia, z obawy, gdzie, do jakiego szpitala trafią, z chwilą zamknięcia starachowickiego szpitala.    

 

Dłuższy dojazd

 

O ile zmniejszyła się liczba wyjazdów zespołów ratownictwa medycznego, wydłużył się czas dojazdu do pacjenta. Do tej pory średni czas dojazdu to było 12 minut. Aktualnie ten czas wysłużył się do 20 minut.

- Więcej czasu zajmuje przygotowanie ekipy do wyjazdu, odpowiednie ubranie, przygotowanie karetki, która musi być zdezynfekowana. Do każdego przypadku jeździmy w pełni umundurowani, ale dzięki temu uchroniliśmy się przed zakażaniem. Póki co żaden pracownik naszej jednostki nie był zakażony. Lepiej 10 razy więcej zrobić ponad miarę, niż raz za mało - uważa kierownik starachowickiego pogotowia. 

Wydłużył się też czas przekazania pacjenta do szpitala czy na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Do tej pory było to 40 minut, teraz wypełnienie wszelkich formalności związanych z procedurą zabiera nawet 70 minut ekipie pogotowia. 

- Zasadniczo spadła liczba pacjentów przekazywanych do szpitala lub na SOR. Na 767 wyjazdów w styczniu br, 572 pacjentów trafiło do szpitala lub na SOR. W maju tych wyjazdów było mniej, bo 500, a na Izbę przyjęć trafiło 213 osób - wylicza J. Chrobot.

 

Więcej transportów

 

Więcej wyjazdów ma z pewnością karetka transportowa, tzw. wirusowa do przewożenia osób zakażonych lub podejrzanych, którzy są transportowani ze szpitala do szpitala. Pogotowie transportuje również próbki wymazowe.

 - Liczba transportów wzrosła - było ich 60-70 miesięcznie a teraz niemal dwa razy tyle 100-140 w miesiącu. We wrześniu zrealizowaliśmy 115 transportów a w sierpniu 137. To wymaga pełnego zabezpieczenia zarówno personelu, jak również karetki, która musi mieć przerwę na odkażanie poprzez tzw. zamgławianie, wietrzenie itp. Ze względu na te zabezpieczenia wydłużył się też czas wyjazdu. Karetka transportowa pracuje od 7.00 - 19.00 a w ostatnim czasie dyżur kończy się nawet o 21.00 - 22.00 - mówi kierownik. - W związku z tym pracownicy są wyczerpani, wymęczeni. Praca w tym pełnym umundurowania, zwłaszcza w okresie letnim to była gehenna. Teraz też jest to uciążliwe, bo w kombinezonie trudno załatwić potrzebę fizjologiczną czy nawet napić się szklankę wody. To jest praca w trudnych warunkach, bardzo obciążająca. 

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do