
Stwardnienie rozsiane zabiera sprawność młodej dziennikarce, Polce, która jest redaktorką naczelną Polskiego Radia Lwów. To ona w swojej audycji na antenie radia dedykowanego Polakom na obczyźnie, uroczyście pożegnała Griszę, Ukraińca związanego ze Starachowicami, który swoje życie i serce oddał ojczyźnie.
Historię Griszy, 57-letniego wojskowego, którego los "rzucił" na polską ziemię poznaliśmy w ub. roku. Wtedy przywiózł do Starachowic swoją żonę i najmłodszego syna, szukając schronienia przed wojną
- Grisza Czynnie uczestniczył w działaniach wojennych w 2014 roku, poznałem go po bombardowaniu Mariupola. Wtedy organizowałem akcję humanitarną dla Ukrainy. Od tej pory nasze drogi się splatały - opowiada Max Ciszek, z Widzialnej Ręki Starachowice, dzięki któremu Grisza wraz z rodziną znaleźli u nas dach nad głową.
- Byliśmy na Ukrainie, gdy wybuchła wojna. To wszystko działo się tak szybko, nagle zrobiło się bardzo gorąco. Nikt się tego nie spodziewał, co zrobił Putin. Ale jesteśmy gotowi na wszystko, jesteśmy gotowi stawić mu czoła, nie poddamy się na pewno. Pokonamy Putina na 100 proc. Duch jedności i solidarności w ukraińskim narodzie jest taki, jakiego nigdy nie było. Kobiety, dzieci, starsi robią koktajle Mołotowa, na powitanie Rosjan. Każdy robi, co może, by pokonać wroga. Rosyjskie wozy i czołgi już nie wyjadą od nas żywe - nie miał wątpliwości w marcu ub. roku Grisza pochodzący z Berdanska.
Jego dwóch dorosłych synów, również wojskowych, pozostało wtedy na Ukrainie, on przywiózł do Polski żonę i syna. Sama podróż to był istny koszmar, w pociągu podróżowało ok. 7 tysięcy ludzi, stali jeden na drugim. To głównie kobiety i maleńkie dzieci. Dzięki szybkiej i sprawnej akcji, bliscy Griszy otrzymali dach nad głową. Ona sam postanowił wrócić jednak do ojczyzny, by bronić kraju w obronie terytorialnej. W tym celu organizował niezbędny sprzęt i pomoc dla swoich kolegów. Nieocenioną pomoc okazali wtedy starachowiczanie.
- Jego serce było na Ukrainie, pojechał tam by walczyć, bronić swojej ojczyzny, nie raz otarł się o śmierć, przez sześć miesięcy był okopach, z jego jednostki liczącej 320 ochotników pozostało 36. Jednostkę rozwiązano, on sam był mocno wycieńczony, jechał samochodem, gdy doszło do wypadku. Przez przełożonych został skierowany do szpitala. Jechał pociągiem do Lwowa, gdzie miał dostać opiekę medyczną, ale nie dojechał. Po drodze serce stanęło... - mówi ze smutkiem Max. - On przeczuwał, że nie przeżyje, chciał walczyć i zginąć na froncie. Prosił, by na wypadek, gdyby co mu się stało zaopiekować się jego rodziną.
Zmarły 6 marca 2023 roku polsko-ukraiński bohater został pochowany z należytymi wojskowymi honorami we Lwowie. W uroczystościach, o które zadbały władze miasta wzięła udział najbliższa rodzina, nie zabrakło tam również przyjaciela z Polski. W swojej audycji na antenie Polskiego Radia Lwów w wyjątkowy sposób pożegnała Griszę mieszkająca od lat we Lwowie Polka Maria Pyż, która mimo strasznej choroby z którą się zmaga, dzielnie relacjonuje wydarzenia z Ukrainy. Ponieważ kobieta potrzebuje wsparcia i rehabilitacji na portalu siepomaga.pl założona została zbiórka na jej rzecz.
- Od lat leczę się na stwardnienie rozsiane. Jestem Polką mieszkającą we Lwowie. Moja praca jest moją pasją - pisze redaktor naczelna Polskiego Radia Lwów. - Niestety choroba, z którą się zmagam, z każdym dniem coraz bardziej dominuje moje życie. Coraz trudniej mi się poruszać, dlatego jestem tu dziś i proszę o Wasze wsparcie!
Chciałabym uzbierać środki na rehabilitację, bez której moje życie i codzienne funkcjonowanie nie byłoby możliwe. Regularne zajęcia z rehabilitantem dają mi jedyną szansę na normalne życie. Tylko w taki sposób mogę walczyć z chorobą. Systematyczne ćwiczenia ze specjalistami to bardzo ważny element każdego dnia.
Moja choroba pokazała mi naprawdę wiele. Zweryfikowała rodzinę i przyjaciół. Teraz otaczam się wyłącznie osobami, na których mogę polegać i którym mogę ufać. Za każdą taką osobę jestem niesamowicie wdzięczna - to naprawdę wspaniali ludzie.
Potrzebuję jednak również Waszej pomocy. Leczenie i długotrwała rehabilitacja mocno obciążają mój portfel oraz najbliższych. Turnusy są bardzo kosztowne i coraz częściej poza moim zasięgiem, a przecież nie mogę tak po prostu z nich zrezygnować. To znacznie pogorszyłoby mój stan.
W tej sytuacji nie mam innego wyjścia, jak prosić Was o wsparcie! Każda przekazana złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie - z góry dziękując za pomoc, która można przekazać na www.siepomaga.pl/maria-pyz.
Ewelina Jamka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czekam kiedy w TS na pierwszej stronie zostanie opisany dramat setek tysięcy polskich rodzin wymordowanych podczas Rzezi Wołyńskiej oraz kult banderowskich bandytów, którzy masą na Ukrainie wiele pomników i jeszcze więcej wyznawców. Ta historyczna amnezja szkodzi obu narodom...