
Czym jest TRE? Jak drżenia neurogenne leczą traumy? Na czym polega odwewnętrzna mądrość ciała? Magdalena Serafin, w wywiadzie, opowie o tym, jak poprzez pracę z ciałem można uwolnić się od nagromadzonego stresu i traumy, odzyskać wewnętrzną równowagę, wzmocnić zdrowie psychofizyczne oraz o tym, jak te innowacyjne metody mogą pomóc w transformacji życia i przywróceniu harmonii.
- Jakimi metodami Pani pracuje i jakby opisała Pani te metody komuś, kto po raz pierwszy o tym słyszy?
-Pracuję przede wszystkim z ciałem i emocjami w ciele. Staram się tak znaleźć ŻYCIE w w każdej osobie - aby jej emocje były w przepływie, nie trwały zaciśnięte. Najważniejsze w życiu jest to, żeby mieć żywotność w ciele, „mieć życie w człowieku”, jak ja to określam. Do tego służy to, co robię. Proszę sobie wyobrazić butelkę wody gazowanej, którą się potrząsa i nie odkręca korka - bo jakimś czasie ciśnienie jest tak duże, że może ona wybuchnąć. Jeśli stopniowo odkręcamy korek, odkręcimy go bez problemu. Podobnie jest z emocjami w ciele - jeśli jest ich za dużo i nie mają ujścia, pojawiają się ogromne napięcia w ciele, ból, migreny i kłucia w klatce piersiowej. Tak właśnie jest z TRE® - powoli odkręcamy korek, aby wypuścić napięcie w naszym tempie, aby w pełni poczuć to, co się z nami dzieje. Pracuję zatem dwojako – pierwszą z technik jest metoda TRE, której twórcą jest jest David Berceli. Stanowi ona pierwszy etap nabierania kontaktu z ciałem Poprzez proste ćwiczenia gruntujące i rozciągające, które pomagają wywołać drżenia neurogenne uczymy się kontaktu z ciałem, jego zasobami, ograniczeniami, możliwościami. To piękna nauka o mieszczeniu, nie przekraczaniu swoich granic i o odpoczywaniu. TRE nie jest terapią. Jest wspaniałym wsparciem terapii. Często zdarza się, że podczas ćwiczeń konfrontujemy się z czymś, o czym dawno zapomnieliśmy albo nie wiedzieliśmy. Jest to też znakomita metoda do pracy z traumami również przedwerbalnymi, czyli z najwcześniejszego okresu naszego życia. Jest także ważne to, że metoda TRE daje bazę – bo bez bazy, bez ciała nie wejdziemy w emocje w pełni. W głowie możemy sobie wszystko uporządkować, ale trudno jest się złościć w głowie, trudno krzyczeć samą głową.
- Bardzo ciekawe. A druga metoda?
- Kiedy zaczęłam pracować z TRE, poczułam, że chcę iść dalej, a następnym krokiem były 4 - letnie studia Analizy Bioenergetycznej wg. Alexandra Lowena, które ukończyłam w zeszłym roku. To jest praca z energetyką ciała, czyli z naszym życiowym napędem, z emocjami w ciele, które potrzebują uznania i wyrażenia. Przychodzą do mnie głównie ludzie z bólami niewiadomego pochodzenia, ze stanami lękowymi, z depresją, po traumach, zrezygnowani. Nie każdy ból ma podłoże psychosomatyczne, ale wiele ma, zwłaszcza lęk powodujący chroniczne napięcia. Przez ciało można dotrzeć, skąd jest ten lęk – odnoszę się wtedy do dzieciństwa, szukam tam przyczyny, ale pracuję również z tym, co klient odczuwa w teraźniejszości. Moja praca wygląda tak, że kontaktuję ludzi z oddechem, analizuję ich ciało, jak się ukształtowało przez lata i dobieram odpowiednie ćwiczenia, aby skontaktować je z emocjami. To jest naprawdę koronkowa praca, ale, jak mawiał Wilhelm Reich „Ciało jest skrystalizowaną historią naszego życia” i to jest absolutna prawda. To bardzo zaskakujące, jak ciało może się zmienić po pracy z blokami napięciowymi – że mięknie, robi się bardziej żywotne, oddycha pełniej, że zaczyna płakać. Bardzo mało osób potrafi prawdziwie krzyczeć, wyrażać swój głos, siebie, czuć złość w ciele.
- Jak wygląda taka typowa sesja z zastosowaniem tych metod?
- Zawsze na pierwszej sesji rozmawiamy. Następnie robię „skan ciała”, czyli przyglądam się jak człowiek chodzi, jak wykonuje poszczególne pozycje, gdzie ma napięcia w ciele, jak oddycha, z czym można pracować. Pracuję zgodnie z rytmem ciała i wolą człowieka. Każdy pyta, ile taka terapia trwa – naprawdę trudno to określić, u innych ten proces jest szybszy, u innych wolniejszy. Każdy ma swoje tempo i ja za nim podążam. Sesja trwa godzinę. Uważam, że aby terapia była skuteczna, potrzebna jest odrobina samodyscypliny, wola do zmiany i wyjście z przekonania, że się nie da nic zmienić.
- Jakie są najczęstsze reakcje klientów podczas i po sesji?
- Przede wszystkim najdziwniejsze jest dla nich to, że przychodzą i na przykład od razu płaczą. Myślę, że klienci czują, że mogą tutaj w mojej obecności wszystko „puścić”. Najczęściej po sesji czują rozluźnienie, ulgę, często pojawiają się wglądy a historia życia układa się w jedną całość. Dbam o to, aby klient „wyszedł stąd w jednym kawałku” - przy bardzo dużym poruszeniu emocjonalnym, czekam aby wyszedł stąd bezpiecznie.
- Czy mogłaby Pani podzielić się jakąś interesującą historią ze swojej praktyki terapeutycznej?
- Przyjęłam kilka „porodów”, co wynika z potrzeby ponownego przyjścia na świat, zwłaszcza, jeśli klient doświadczył traumy okołoporodowej. Są to momenty bardzo poruszające. Często pracuję z miednicą, z obszarem kobiecości, męskości, seksualności. „Tam” - jak to większość z nas określa - nie istniejemy, tam w ogóle się wstydzimy, tam jest często zapis przemocy. Jedna z moich klientek nie wiedziała, dlaczego boi leżeć bez ruchu – jej ciało odtworzyło traumę związaną z cesarkim cięciem. Wiedziała, że może powtórnie przejść przez to bezpiecznie w mojej asyście, a lęk, który wtedy ją zamroził da się oswoić. Poruszająca jest praca z obszarem serca, z czuciem, że można być w swojej delikatności, że mam prawo do najczulszych emocji dla siebie i dla świata, a jestem na przykład postawnym mężczyzną.
- Jakie długoterminowe zmiany widzi Pani u swoich klientów?
- Na pewno poprawia się im jakość decyzji i czucie swoich granic. Kontaktują się ze swoim NIE, potrafią je powiedzieć, najpierw cicho, potem głośno i trenują to, na początku nieśmiało najczęściej w samochodzie, a potem w życiu. Klienci czują poprawę w oddechu, czują jak to mówią „mrówki w ciele”, że wraca im energia. Krążenie jest inne, jest większa żywotność ciała. Żyjemy w kulturze wizerunku, przekonań i rodzinnych zasobów, które przez lata były nienaruszone. Jeśli nie dajemy sobie rady, to idziemy w umysł, a baza, czyli ciało - zostaje pominięta. Bez bazy nie będziemy się czuć w pełni. Bo my żyjemy w innej rzeczywistości, którą sobie stworzyliśmy: super obiad, ekstra auto, super dzieci, byle do przodu, bo trzeba…A gdzie jest miejsce na łzy, radość, złość, przyjemność i smutek – po prostu na życie z każdą dostępną emocją?
- Jakie wskazówki ma Pani dla osób rozważających terapię Lowena i TRE?
- Trzeba to poczuć i zadać sobie pytanie „czy ja chcę zrobić ze sobą porządek w ciele i połączyć je z umysłem, z wolą i z działaniem? Co mnie blokuje i z czym nie daję rady”? Decyzja o terapii nie powinna być to z poziomu „bo mama mi kazała”. Albo mam wolę do zmiany z poziomu osoby dorosłej, albo nie. Czasami napotykamy w sobie coś trudnego, co wyrasta z poziomu dziecka i jeśli nie mamy gotowości, aby to zajrzeć, pojawia się decyzja o rezygnacji z terapii, schowania w swoje bezpieczne miejsce, które jest dobrze znane. Ja to absolutnie szanuję. Tak jak wspomniałam, przede wszystkim trzeba mieć tą wolę do zmiany, że można zaufać. Można zapisać się na kilka sesji TRE, przyjść i sprawdzić, a jeśli ktoś potrzebuje wejść głębiej w swój proces, to wtedy zapraszam na terapię.
Magdalena Serafin - ukończyła 4-letnie Szkolenie w zakresie Psychoterapii w nurcie Analizy Bioenergetycznej i jest w procesie certyfikacji. Należy do Polskiego Stowarzyszenia Analizy Bioenergetycznej oraz International Institut for Bioenergetic Analysis. Swoją pracę poddaje regularnej superwizji. Prowadzi sesje indywidualne z klientami, warsztaty grupowe oraz grupy ćwiczeniowe w nurcie analizy bioenergetycznej. W pracy z klientem ufa swojemu sercu i podąża za intuicją.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie