Reklama

Brylantowe Gody - historia Małżonków ze Starachowic. Genowefa i Józef Boguccy i ich życie pełne miłość i wspomnień

Takich par ze świecą dziś szukać. Małżeństwo Genowefy i Józefa Boguckich ze Starachowic to nie tylko dowód wielkiej miłości, wierności, wzajemnego poszanowania. To wzór dla młodego pokolenia, które w chwilach trudnych poddaje się wybierając własną drogę. Oni trwają ze sobą w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli - i tak od 75 lat...

18 lutego 1950 roku Genowefa i Józef Boguccy wstąpili na wspólną drogę życie. On 20-letni przystojny młodzieniec i ona 18-letnia panienka pochodzili z jednej parafii w gm. Pawłów.

- Ja pracowałem na zakładach, a żona w wodociągach. Zapoznaliśmy się, parafia była jedna i po roku znajomości daliśmy na zapowiedzi - opowiadał pięć lat temu pan Józef, kiedy para świętowała jubileusz 70-lecia pożycia małżeńskiego - Chodziliśmy na tańce, na wesela, obtańcowałem Gienię, jak trzeba.

Piękne wesele

- Wszyscy nam zazdrościli, że tacy młodzi się pobierają. Mieliśmy piękne wesele, do ślubu jechaliśmy końmi, para koni była do bryczki podpięta. Pamiętam, że sukienkę do ślubu mi chrzestna matka kupiła, a welon to już sama - mówi pani Genowefa - dodając, że wesele było w niedzielę, a nie jak dzisiaj w sobotę, a zabawa była w domu. - 80 gości było, ale się pomieścili, jedyni wchodzili na obiad, drudzy wychodzili, nie było problemu, mieszkanie było duże.

- Mimo że luty to był, to było bardzo ciepło, pogoda była piękna, ja w samym garniturze byłem - dodaje pan Józef.

Weselne tańce trwały do białego rana, do zabawy przygrywali muzykanci. Były skrzypce, harmonia i bęben...

- Oj jak pięknie grali - wspominają.

- I jakie przyśpiewki były, babki z koszyczkiem na oczepinach chodziły i pieniądze zbierały. Na wózek uzbieraliśmy - dodaje pan Józef.

Tak jak sobie przysięgali przed 75 laty, wierni przyrzeczeniu trwają do dziś wspierając się w dobrej i złej doli. Tych przykrych momentów było zdecydowanie mniej

- Było pięknie i w zdrowi nad podziw - mówi pani Gienia. Nawet cichych dni nie mieliśmy. 

Bo nawet jak się pokłócili to za godzinę pogodzili...

- A po co się kłócić, trzeba łagodzić, przeprosić się, porozmawiać - mówi małżonka, która z radością wspomina młodzieńcze lata i to, jakim przystojnym mężczyzną był pan Józef.

- Żona miała piękne, ciemne włosy - odwzajemniał komplementy małżonek.

Na swoje od początku

Przez pierwsze lata małżeństwa mieszkali z rodzicami, ale od początku chcieli iść na swoje i zamieszkać w mieście. W Starachowicach mieszkają od 1958 roku, najpierw na Południu, a potem dostali mieszkanie na Kościelnej. Sami się dorabiali, ciężko było, bo pan Józef sam pracował jako lakiernik na zakładach. Malował nawet na biało samochód dla naszego papieża! "Złota rączka" o nim mówili - malował samochody policjantom, lekarzom.

- Nie chcieliśmy, żeby ktoś się wtrącał, podpowiadał, chcieliśmy żyć po swojemu. Dorabialiśmy się każdej miski i łyżki, czasy były trudne, inne niż dzisiaj, o wszystko było zdecydowanie trudniej. Ale Bozia zdrowie dała, najpierw dzieci wychowałam, potem wnuki i prawnuki też pewnie bym chowała, ale zdrowie już nie to - mówi pani Gienia.

W otoczeniu rodziny

Wspólnie doczekali się trójki dzieci, siedmioro wnucząt i ośmioro prawnucząt. Od ostatniego spotkania pan Józef nieco podupadł na zdrowiu, bo jeszcze do listopada ub. roku małżonkowie sami gospodarzyli. Aktualnie codziennie doglądają ich córka Krysia i wnuk Kamil, którym babcia opiekowała się we wczesnym dzieciństwie.

- Większość mojej osobowości to zasługa babci i dziadka - mówi z wdzięcznością wnuk . Jak dodaje kulinarne wyczyny babci są nie do zastąpienia. - To smaki dzieciństwa, pyzy ziemniaczane, kartacze z mięsem, pierogi - wszystkie idealne i jednakowe, jakby maszyna to robiła a nie człowiek. 

Pan Józef najmilej wspomina rosół ze swojskiej kury oraz zalewajkę w wydaniu żony. W ostatnich miesiącach miał problemy zdrowotne, ale wsparcie bliskich i dobra opieka lekarska pozwoliły mu razem z żoną cieszyć się jubileuszem 75-lecia małżeństwa. Z okazji Brylantowych Godów odwiedził zacnych Małżonków prezydent Marek Materek. Były nie tylko kwiaty, życzenia i gratulacje, ale też odnowienia przyrzeczeń małżeńskich, przypieczętowane wzruszającym pocałunkiem. 

Winszujemy i życzymy kolejny lat razem w tak doskonałej kondycji! 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 21/02/2025 18:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do