
Kiedy inne 6-latki szykują się od września do zerówki, Antoś każdego dnia zmaga się z bólem i cierpieniem na drodze do odzyskania sprawności. Czy i kiedy to nastąpi, trudno powiedzieć, ale bliscy chłopca dzielnie stawiają czoło przeciwnościom, by chłopiec był jak najbardziej samodzielny.
Informacja o tym, że Antoś będzie niepełnosprawny była jedną z najgorszych wiadomości w życiu pani Zuzanny. Koszmar, który chciałaby wymazać ze swojej pamięci, rozpoczął się w Dzień Matki...
- Lekarz, który przyprowadził mnie na salę przedporodową stwierdził przed godz. 15.00, że kwalifikuję się do cesarskiego cięcia. Ale zamiast cięcia przyszła inna pani doktor, która położyła mi się na brzuchu i zaczęła wyciskać dziecko z brzucha - wspomina bolesne wydarzenia sprzed 5 lat.
Dziecko urodziło się siłami natury z wagą 3100 gram. Zaraz po porodzie zabrano chłopca na oddział intensywnej opieki medycznej, był reanimowany, otrzymał 4 pkt w skali Apgar.
- Pamiętam ten dzień jak dziś, biała sala, zielone łóżko, deszcz za oknem, fatalna pogoda. Mnóstwo bólu i cierpienia, które towarzyszą nam do tej pory - wspomina ze łzami w oczach młoda kobieta. - Syn urodził się niedotleniony, miał krwiaka na główce, od trzeciej doby był rehabilitowany. Wypisani zostaliśmy ze szpitala w ósmej dobie w stanie ogólnym dobrym, ale ze skierowaniem do specjalistów. Pierwsza wizyta u neurologa potwierdziła, że stan nie był dobry. Lekarz uświadomił mi, że to efekt zamartwicy wewnątrzmacicznej dziecka. Dziś Antoś cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe, padaczkę lekooporną, nie mówi, nie chodzi, wymaga stałej 24-godzinnej opieki.
Do prokuratora i sądu
Kobieta jest przekonana, co zdają się potwierdzać opinie biegłych lekarzy, że niewłaściwa opieka medyczna, jakiej doświadczyła podczas porodu, spowodowały te nieodwracalne skutki zdrowotne u jej dziecka. Podjęła nawet kroki prawne...
- Musiałam to zrobić dla mojego dziecka. Koszty leczenia i rehabilitacji są ogromne, sami nie jesteśmy w stanie tego udźwignąć. Jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc obcych ludzi, którzy mają wielkie serca. Ale to nie ich wina, tylko lekarza, że moje dziecko urodziło się chore - dodaje.
W lutym 2018 roku mam chłopca zawiadomiła starachowicką prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci błędu medycznego poprzez kontynuowanie jej porodu siłami natury, pomimo wskazań do cesarskiego cięcia. Specjalista z zakresu położnictwa i ginekologii usłyszał zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez nieprawidłowe przeprowadzenie porodu.
Proces karny ruszył jesienią 2019 roku w starachowickim sądzie. Jednocześnie toczy się postępowanie cywilne w Sądzie Okręgowym w Kielcach przeciwko starachowickiej lecznicy.
Uśmiech zmienił się w łzy
- Antoś 27 maja kończy 6 latek - mówi pani Zuzanna. - Mógł być zdrowym chłopcem i bawić się na placu zabaw a nie na sali rehabilitacji i oddziałach szpitalnych. Jednak los wybrał inaczej, że uśmiech zamienił w łzy. Obecnie czeka na rozpoczęcie czwartego etapu komórek macierzystych. W listopadzie lekarze zadecydują o kolejnej operacji stopy ponieważ spastyka postępuje szybko. Codziennie przemierza setki km łącząc przedszkole z rehabilitacją oraz innymi wizytami u specjalistów. Proces, który się rozpoczął kilka lat temu wciąż trwa. Czekamy na kolejną opinię biegłych. Antoś wciąż cierpi a ja zadaje sobie pytanie" "dlaczego to spotkało mojego syna i ile jeszcze bólu i cierpienia przed nami?" - pyta retorycznie matka.
fot. Beata Polak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie