W mroźnym lesie zasłabła podczas spaceru. Na ratunek ruszyli strażacy

Z pewnością nie takiego scenariusza spodziewały się zarówno mieszkanka powiatu starachowickiego, jak i jej córka. W mroźne, sobotnie (16 stycznia) popołudnie obie wybrały się na spacer po lesie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jedna z kobiet w pewnym momencie źle się poczuła. W efekcie zasłabła.

Jak bywa zwykle w takich sytuacjach, kluczowe znaczenie ma czas, w jakim na miejscu zdarzenia powinni zameldować się ratownicy medyczni czy strażacy. Tak było i tym razem.

- Ok. godz. 14 do stanowiska kierowania wpłynęła informacja o kobiecie, która wraz z córką postanowiły zaczerpnąć świeżego powietrza i udały się na spacer. Do lasu weszły od ul. Kopalnianej w Starachowicach. Niestety w pewnym momencie 68-latka gorzej się poczuła i zasłabła. Kobiety zadzwoniły na numer alarmowy 112, prosząc o pomoc – stwierdził st.kpt. Konrad Dąbrowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej.

Jak się okazało, podczas interwencji ratownicy ze starachowickiej JRG, nie mogli zlokalizować kobiet. Mieszkanki naszego powiatu, miały jednak sporo szczęścia. Dlaczego? - W trakcie spaceru po lesie, kobiety zostały zauważone przez przypadkowego mężczyznę. Dzięki niemu, obie zostały doprowadzone do drogi pożarowej numer 7 i tam dojechała straż pożarna oraz zespół ratownictwa medycznego, który zajął się seniorką – tłumaczył rzecznik Dąbrowski.

68-latka na szczęście nie straciła przytomności. O własnych siłach była w stanie dotrzeć do wskazanego wcześniej punktu. Ile czasu upłynęło od telefonu alarmowego, do momentu w którym kobieta została opatrzona? Jak podkreślają strażacy, zajęło to ok. 40 minut. - Z informacji jakie posiadamy wynika, iż starsza z pań, po tym jak pomocy udzielił jej zespół ratownictwa medycznego, trafiła do szpitala – zaznaczył st.kpt. Dąbrowski.