Reklama

Życie w bloku to nie bajka, o czym pisze starachowiczanin w swoje książce

Dzieciństwo, dorastanie, w końcu dorosłość - dla 27-letniego Łukasza Misiury ze Starachowic upłynęły w typowym dla miasta blokowisku. Spisywane przez 10 lat historie z osiedlowego życia zaowocowały napisaniem książki - "zBLOKowane umysły". To opowieść o marzeniach na wyrwanie się z szarego, ograniczonego świata.

"Z Internetu w huaweiu wyczytał, że dziś w nocy ze słynnego na cały region Zakładu Mięsnego w wyżej opisywanym mieście uciekło około dziewięć tysięcy skazanych na pewną śmierć świń. Pracownicy nie mieli pojęcia, kiedy i w jaki sposób utracono kontrolę nad zbuntowaną trzodą. Tym bardziej trudno było znaleźć winnego. Przez świński szturm miasto zamieniło się w chlew. Żywy symbol drobnomieszczańskiej konsumpcji, do tej pory będący ofiarą, skrzyknął się po to, by w rewolucyjny sposób uprzytomnić ludziom problem zbyt szybko postępującej chęci spożywania produktów mięsnych i iluzorycznej cywilizacji.

No i ch... – Zaczął po chamsku ciąg myślowy. – Miałem nosa, żeby wybrać drogę przez ten zabłocony las. Ominąłem apokalipsę, która przydarzyła się tysiącom mieszkańców. Idąc przez las, czyli rewir dzikich świń, zaoszczędziłem sobie starcia z konsumpcją" - to fragment książki autorstwa Łukasza Misiury, 27-letniego starachowiczanina, który dzieciństwo i młodość spędził w tzw. blokowisku.

Życie w bloku - to nie bajka

Jak mówi sporo przeżył, wiele widział, nie obce są mu używki, alkohol... To, czego sam doświadczał lub zaobserwował wokół przelał na papier.


Książka powstała na przestrzeni ostatnich 10 lat. To zbiór opowiadań dotyczących osiedlowego życia. To codzienne przygody pięciu przyjaciół z sąsiedztwa - opowiada nasz autor. - Pięciu ziomali: Oko, Biro, Syfer, Suwak i Gruber mają na osiedlu ulubioną ławkę - kultowe miejsce, gdzie spotykają się nie tylko na pogadankę o tym, jak było "w tyrce" i co wydarzyło się "na chacie", lecz także rozmyślają o własnej egzystencji, zwłaszcza gdy akurat przypalili trawkę lub napili się browaru z osiedlowego sklepu.


To prawdziwe do bólu, bezkompromisowe historie kumpli, których codzienne życie toczy się w rytm obowiązujących zasad młodego pokolenia, wrzuconego w paszczę wszechobecnego konsumpcjonizmu.


To historie inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, ale zakamuflowane. Jak ktoś mnie zna, dobrze mnie zna, to może się mnie tam doszukać, ale nie jest odzwierciedlenie mojego życia. To nie jest książka biograficzna, to raczej opis otaczającej mnie rzeczywistości - dodaje.


Choć bohaterowie książki mają swoje marzenia i przemyślenia, wydaje się, że brakuje im pomysłu na siebie, na wyrwanie się z szarego, ograniczonego własnym światopoglądem świata, w którym na dobre utknęli. Dekalog obowiązujący "na dzielni" to rzecz święta, a reszta jest marną namiastką tego, co pozostaje poza ich zasięgiem...


Na początku czułem potrzebę wyrzucenia z siebie myśli i spostrzeżeń. Słowo pisane było najłatwiejszym sposobem. W domu było zawsze dużo książek, komiksów, lubiłem czytać, choć nigdy nie byłem dobrym uczniem. Lubiłem chodzić do szkoły, ale nie szło to w parze z nauką. Pisane przez mnie opowiadania były próbą wyrażenia siebie, w ten sposób chciałem wyrzucić z siebie to, co myślę i czuję. Kiedy człowiek żyje w blokowisku jest w pewien sposób zblokowany, zaszufladkowany, trudno mu się wyrwać z tego zaklętego, kamiennego kręgu. Nie miałem trudnego dzieciństwa, ale jako nastolatek sporo widziałem, także się buntowałem przeciwko zastanej rzeczywistości. To opisywałem.


Skłania do refleksji

Jak mówi autor, książka nie stanowi poradnika, jak wyrwać się z blokowiska, jak otworzyć się na świat. Czytelnik nie znajdzie tu odpowiedzi na kluczowe pytania wieku młodzieńczego.


Gdybym to wiedział, pewnie nie byłbym dziś w tym miejscu, w którym jestem - mówi Ł. Misiura. - Ja nie daję tu gotowych odpowiedzi, ale stawiam pytania. Ta książka ma skłaniać do refleksji, do przemyśleń.


Do kogo jest adresowana? Przy kompletowaniu materiału na książkę nie zastanawiałem się, do kogo chcę trafić. Ze względu na poruszaną tematykę, myślę, że trafi przede wszystkim do młodych ludzi. Ale niektóre opowiadania mają bardzo uniwersalnych charakter, więc mogą zainteresować szersze grono czytelników. Każdy może tu znaleźć coś dla siebie - mówi, dodając, że nie zamierza na tym zaniechać swojej przygody z pisaniem.


Chciałbym pisać, ale na razie chciałbym uciec od tej tematyki, zająć się czymś innym. Ta książka jest pewnego rodzaju podsumowaniem i zamknięciem pewnego okresu mojego życia. Do niedawna czułem się zblokowany, ale myślę, że ten etap mam już za sobą. Dziś już inaczej myślę i czuję, choć nie wyrwałem się z blokowiska.


Czy żałuję? Nie, kocham to miasto i nie planuję się z niego wyprowadzać. Przemianę, która nastąpiła we mnie samym można zobaczyć w pisaniu. Ta książka pokazuje moje dorastanie, jak zmieniał się mój warsztat pisarski. Jak karkołomne były początki, a jak to wygląda dziś. Na pewno są to o wiele bardziej dojrzałe wypowiedzi, które mogą trafić do szerokiego grona odbiorców - podsumowuje Ł. Misiura dziękując Adrianowi Bieńkowskiemu i Emilii Skibie za motywację do wydania "zBLOKowanych umysłów".

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do