
Do tej pory za przyjście w niedzielę mieliśmy dodatkowo płacone, albo mogliśmy mieć wolny dzień na tygodniu. To było dobre, bo można było sobie coś zaplanować, załatwić w urzędzie. Teraz ciężko wygospodarować chwilę czasu na tygodniu, bo obsada na sklepie musi być - mówi inna pracownika marketu.
Zdaniem prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ograniczenia handlu w niedzielę, to zagłada dla polskich sklepów.
- Już po tym roku widać, co się wydarzyło w handlu. Beneficjentami zakazu handlu są dwie potężne sieci dyskontowe (obszerne dane na ten temat opublikujemy na przełomie stycznia i lutego, kiedy będziemy dysponować kompletnymi danymi) - ocenia Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. - Na podstawie szczątkowych danych widać, że sieci te nie zabiegają o zysk, ale zwiększenie swojego udziału w rynku. Kiedy osiągną zadowalający ich poziom i uda im się zrobić taki sam model handlu jak zagranicą - czyli zakupy raz w tygodniu - bo do tego to wszystko zmierza - polskie sklepy czeka zagłada! One tego nie wytrzymają. Jak pokazują dane za 2018 rok (bez ostatniego kwartału) zniknęło 14,6 tys. sklepów. Te regulacje, które jeszcze zaostrzą się po nowym roku, odczujemy ze zdwojoną siłą w kolejnym roku. Te skutki będą bardzo widoczne i nie będziemy w stanie im zapobiec.
Odmiennego zdania jest lokalny przedsiębiorca, który z powodu zakazu handlu w niedzielę nie zamierza zwijać swojego interesu.
- Na początku, po wprowadzaniu zakazu handlu w niedzielę, kiedy ludzie nie byli do tego przyzwyczajeni i zapominali się kiedy wypada niedziela handlowa, było to bardziej odczuwalne, w pozytywnym znaczeniu, dla prowadzonej przez mnie działalności. Było więcej kupujących - ocenia Andrzej Cioroch, właściciel sklepu w Marcinkowie, gm. Wąchock. - Teraz to już nie ma większej różnicy, jakiegoś szału zakupów nie ma. Kto robił zakupy w markecie, to robi a ci co, czegoś potrzebują przyjdą i kupią. To, że sam właściciel musi stać za ladą jest uciążliwe, bo z jednej strony człowiek chciałby odpocząć a z drugiej jak się otworzy to jakiś zysk jest. A nie da się w jedną niedzielę - tak a w drugą - nie, bo jak klient raz zastanie zamknięte, drugi raz nie przyjdzie i pójdzie do konkurencji. Zakaz handlu w niedzielę nie spowodował generalnie spadku w obrotach czy też znaczących zysków. Najlepiej gdyby obowiązywał całkowity zakaz handlu, wtedy nie kusiłoby, żeby handlować i kupować - uważa właściciel sklepu.
***
Kto może handlować?
Przepisy nie zabraniają w te dni handlu w ogóle, lecz tylko pracy w te dni pracowników. Zatem sami właściciele sklepów mogą handlować nawet w święta. Sprzedawać mogą też wtedy osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych (np. zlecenie). Istnieje tu pewne ryzyko uznania, że sprzedawanie za ladą nie może być przedmiotem umowy cywilnoprawnej.
Według dotychczasowych interpretacji Państwowej Inspekcji Pracy w święta mogą pracować pracownicy np.: stacji paliw, zakładów opieki zdrowotnej, aptek, placówek gastronomicznych, zakładów hotelarskich, jednostek gospodarki komunalnej, jednostek pomocy społecznej oraz placówkach opiekuńczo-wychowawczych, zakładów prowadzących działalność w zakresie kultury, oświaty, turystyki i wypoczynku, innych zakładów, świadczących usługi dla ludności.
ewan
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie