Reklama

Za bufet posłużyły im kolejowe szyny

Szczytem bezmyślności wykazali się dwaj mieszkańcy Starachowic, którzy nie zważając na grożące im niebezpieczeństwo spożywali denaturat, gdzie za bufet posłużyły im tory kolejowe. Mężczyźni zostali zatrzymani przez strażników miejskich. Funkcjonariusze starachowickiej służby, wspólnie z pracownikami Straży Ochrony Kolei coraz częściej zwracają uwagę na takie przypadki.


O tym jak niebezpieczne i ryzykowne jest przebywanie w pobliżu torów kolejowych, może przypominać żyjąca jeszcze w pamięci ubiegłoroczna tragedia, która rozegrała się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Pociąg śmiertelnie potrącił nastoletnią mieszkankę Starachowic. Problem, który do tej pory mógł być przez niektórych bagatelizowany, ma jednak znacznie głębsze podłoże.

- Nasza działania wraz z funkcjonariuszami Straży Ochrony Kolei mają jeden cel: uczulać, przestrzegać i zapobiegać – mówi dla TYGODNIK-a Waldemar Jakubowski, komendant starachowickiej Straży Miejskiej. – Szczególną uwagę zwracamy na miejsca w pobliżu torów kolejowych, które nie są oznakowane i tam gdzie nie ma przejścia lub przejście jest zabronione – dodaje.

Zdaniem strażników, newralgicznym punktem jest odcinek łączący zachodnią część miasta z Rynkiem. – Brak nadzoru ze strony odpowiednich służb, może spowodować, że dojdzie do wypadku w tym miejscu. Oczywiście nie chcielibyśmy aby tak się stało. Funkcjonariusze SM, którzy wykonywali na miejscu czynności, ograniczali je do pouczeń, informując przy okazji, że przechodzenie w takim miejscu niesie za sobą spore niebezpieczeństwo. Zwłaszcza tyczy się to tych, którzy nie przestrzegają przepisów – podkreśla komendant.

Praw fizyki nie da się oszukać. Droga hamowania pociągu jadącego z prędkością 60-80 km/h wydłuża się nawet do 300 metrów. – Osoba, która decyduje się na przechodzenie przez tory w miejscu do tego niedozwolonym powinna przede wszystkim mieć na uwadze własne dobro. Może przecież stracić przytomność, zasłabnąć. Nie trzeba chyba dodawać, że kiedy przewróci się i jest sama, ma małe szanse w starciu z wielotonową maszyną. Dlatego coraz częściej staramy się ludzi dyscyplinować – zaznaczył szef SM w Starachowicach.

Straż Miejska: nie chcemy polować na ludzi


– Na terenie miasta odnotowywane są śmiertelne potrącenia. Nie chcemy polować na mieszkańców i nakładać na nich mandaty. Nie tędy droga. Mieszkańcy osiedla Wierzbowa, by dostać się na drugą stronę miasta przechodzą przez most, a nie przez rzekę. Dotyczy to także przejść na torach kolejowych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ludzie skracają sobie w ten sposób drogę. Muszą jednak pamiętać o tym, iż niekiedy mogą znaleźć się w sytuacji dużego ryzyka. Czy jest zatem sens ryzykować życie? – pyta retorycznie komendant Jakubowski.

Przepisy w tej materii są bezwzględne. Za przejście przez tory w niedozwolonym miejscu można zostać ukaranym nawet kilkuset złotowym mandatem. Nawet do 500 zł. – Wiemy, że częstotliwość przejazdów pociągów zmalała, ale niektórzy i tak nie robią sobie nic z potencjalnego niebezpieczeństwa – podkreśla szef SM. I odwołuje się do przykładu dwóch mężczyzn spożywających na kolejowych szynach denaturat.

– Wiadomo jak organizm reaguje po wypiciu tego trunku. Samokontrola człowieka w takiej sytuacji zanika. Musimy dyscyplinować osoby starsze, które skracają sobie drogę. O nieszczęście nie jest trudno. Warto na ten problem zwrócić szczególną uwagę. Nasze działania nie są ukierunkowane po to tylko, by nakładać mandaty. Chcemy dmuchać na zimne. Czasem lepiej wyjść z domu o 5 minut wcześniej, niż później spieszyć się i ryzykować wiele – opowiada Jakubowski.

Rafał Roman

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do