Z lasu urządził sobie śmietnik. Namierzą go funkcjonariusze Straży Miejskiej?

Takie zachowania zasługują na szczególne potępienie. Intensywne opady śniegu, jakie pojawiły się na początku tygodnia, a co za tym idzie kłopoty z poruszaniem się po drogach i utrudniony dojazd do lasu i tak nie stanowiły przeszkody w haniebnym działaniu. W lesie, nieopodal ul. Mieszała w Starachowicach ktoś urządził sobie dzikie wysypisko.

Z prośbą o interwencję w tej sprawie do TYGODNIK-a i portalu starachowicki.eu zwrócili się sami mieszkańcy. W korespondencji mailowej jaką otrzymaliśmy napisano: nie pozdrawiamy osób, które na obrzeżach miasta, nieopodal ul. Mieszała, w lesie złożyły pokaźny hołd naturze zostawiając na jej łonie taki oto upominek. Do wiadomości dołączona została fotografia, potwierdzająca idiotyczne zachowanie śmieciarza.

Na zdjęciu widać, znajdujące się na terenie kompleksu leśnego fragmenty rozmontowanego na części samochodu. Wśród wyrzuconych pośród drzew znalazły się m.in. zderzak, stare opony, tylna osłona, kartony, worki foliowe, a nawet fotel wymontowany z pojazdu. Do porzucenia przedmiotów doszło najprawdopodobniej na początku tygodnia. Mimo czwartkowych opadów, śnieg nie zdążył ich jeszcze całkowicie zasypać. O sprawie powiadomieni zostali funkcjonariusze starachowickiej Straży Miejskiej.

- Rzeczywiście do jednostki wpłynęło takowe zgłoszenie, z prośbą o interwencję. Nasi funkcjonariusze na miejscu pojawili się w czwartek, 11 lutego w godzinach porannych. Potwierdzono, że w lesie zostały wyrzucone określone przedmioty. Na miejscu nie zastano jednak sprawcy – powiedział w rozmowie z TYGODNIK-iem strażnik.

Co ciekawe, strażnicy musieli najpierw ustalić, na czyim terenie porzucono odpady. - To teren Leśnictwa Gadka. Niezwłocznie po naszej interwencji pracownik Nadleśnictwa zobowiązał się do tego, że teren zostanie uprzątnięty – stwierdził funkcjonariusz SM.

Do kogo należały przedmioty, a także dlaczego ktoś zdecydował się je zostawić właśnie tu? Tego na razie nie wiadomo. - Działania SM ukierunkowane są na to, by w możliwie jak najszybszy sposób dotrzeć do osoby lub osób, które to zrobiły – zaznaczył strażnik.

fot. Czytelnik