Z wiśni żaden zysk

Narzucona przez skupy niska cena owoców, doprowadza rolników do bankructwa. W ub. piątek (13 lipca) pojechali do Warszawy, by zaprotestować przed obliczem rządu. Czy to coś zmieni? - zastanawiają się nasi rolnicy, których nie zabrakło w stolicy.


W Warszawie protestowali rolnicy, sadownicy i hodowcy trzody chlewnej, którzy chcą zwrócić uwagę m.in. na zły stan polskiego rolnictwa i dramatycznie niskie ceny owoców miękkich w skupach. Tegoroczne zbiory owoców miękkich zapowiadają się wyjątkowo dobrze, a w przypadku owoców - nawet rekordowo. Jednak stawki oferowane przez zakłady przetwórcze nie zrekompensują producentom nawet kosztów produkcji.

Sadownicy chcą m.in. wywrzeć presję na zakłady przetwórcze, żeby podniosły ceny skupu owoców. Ich zdaniem mogło dojść do zmowy cenowej, zawiązanej przez kilka największy w Polsce zakładów przetwórczych, które skupują owoce na przerób od producentów soków czy mrożonek. Resort rolnictwa ma sprawdzić, czy na rynku nie doszło do niedozwolonych działań monopolistycznych.

Na ogólnopolskie tendencje, które niszczą polskie rolnictwo i rolników skarży się m.in. Jan Pocheć (67 lat) z miejscowości Nowy Jawór w gm. Pawłów. Gospodarzenie ma we krwi, ale - jak mówi - z roku na rok to coraz mniej opłacalne zajęcie. Od 33 lat prowadzi typowo sadowniczą działalność na terenie wsi Trzeszków, Warszówek, Jawór, i Pokrzywnica. Gospodarstwo liczy 22 ha, z czego na 15 ha to wiśnie, 5 ha czerwonej porzeczki i 1,5 ha malin. Pozostała część to ziemniaki, jęczmień dla zwierząt.

Jak mówi hodowca wiśni lata bywały różne, raz lepiej raz gorzej, ale tak źle, jak jest teraz nigdy nie było. Już w ub. roku, kiedy za wiśnie trzeba było zapłacić ok. 5 zł za kg - na skupie płacono 1 zł.
- Czym to jest spowodowane? Podmioty skupujące wiśnie są w rękach kapitału zagranicznego. Oni dyktują ceny a rolnik nie ma nic do powiedzenia. Na skupie płacą 1 zł za kilogram, a na bazarze trzeba zapłacić nawet 3 zł. Ten kto najmniej pracy wkłada, najwięcej zarabia. Bo ile, dla nas zysku, jak tym, którzy zrywają trzeba zapłacić 50-60 groszy z kilograma, do tego dochodzą środki ochrony roślin, nawożenie, podcinanie, paliwo. Kto ma z czego to dołoży, roku, dwa, ale ile tak da radę dokładać? Urodzaj w tym roku jest. Skupy biorą wszystko, jak leci. I w przyszłym roku, nawet, jak będzie słaby zbiór też będą brać po złotówce, bo będą zapasy z tego roku. Rząd musi ustalić cenę minimalną, bo inaczej wszyscy pójdziemy z torbami. Ludzie pobrali kredyty, inwestują w gospodarstwo maszyny, ale tu już nie ma czego dokładać. Zastawiają się tym, że jest duża podaż, dlatego niska cena. Ale to nieprawda - uważa pan Jan.
Taka sama sytuacja dotyczy czarnej porzeczki i maliny, która niebawem nie będzie w ogóle skupowana lub po bardzo niskiej cenie. Już teraz sprowadzają maliny za 1,8 zł za kilogram.
- Sezon przy owocach trwa prawie cały rok. Zimą przy wiśni już zaczynają się cięcia. Od wiosny, jak śnieg zejdzie już nawożenie i opryski. Zbiór wiśni rozpoczął się u nas 30 czerwca, potrwa tak przynajmniej do połowy sierpnia - mówi pan Jan dodając, że kolejny problem to brak chętnych rąk do pracy. - Ludzi do pracy nie ma. Młodzi wyjeżdżają za granicę, ci, którzy zostali mają 500 plus i nie są zainteresowani pracą. Niedługo dojdzie do tego, że owoce zostaną na drzewach, bo problem jest ze zbytem owoców.
Zdaniem pana Jana jeszcze pięć lat temu nie było takich problemów. Przez lata cieszyłem się z pracy na roli, bo były dobre czasy na gospodarzenie. Teraz zupełnie się to zmieniło. Z rolnictwa emerytura mała. Człowiek już swoje lata ma, sił do pracy coraz mniej, młodzi ze wsi uciekają. Dopóki jeszcze żyjemy będziemy się tym zajmować. To całe nasze życie. A co po nas nie wiem. Jeśli się nic nie zmieni, dzieci ziemię sprzedadzą i będzie po wszystkim - mówi z pewna nutą zawodu nasz gospodarze.