
Po raz pierwszy dała życie dziecku w chwili narodzin. Drugi raz ofiarowała mu życie pozostawiając malucha w "Oknie życie". Michał, bo takie imię otrzymał chłopiec, jest trzecim dzieckiem pozostawionym w Domu Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Radomiu. O całej losach chłopca i dziewczynek, które przed laty umieszczono w "Oknie życia" opowiada ks. Robert Kowalski, dyrektor Caritas Diecezji Radomskiej.
- Do radomskiego "Okna życia" trafiło kolejne dziecko. Kiedy to było i w jakich okolicznościach siostry znalazły malucha?
- To było dokładnie 29 września ok. godz. 16.00 a więc w godzinach popołudniowych. Był to chłopiec. Ponieważ pozostawiono go w święto Świętego Michał Archanioła nadano mu imię Michał. Z pierwszych oględzin sióstr, które czuwają nad oknem i służb pogotowia, które błyskawicznie przyjechały na wezwanie, wynikało, że to noworodek, który dopiero co przyszedł na świat, prawdopodobnie w warunkach domowych (miał na sobie ślady krwi). Zgodnie z procedurą już ok. godz. 17.00 chłopiec był na oddziale neonatologicznym radomskiego szpitala.
- W jakim stanie zdrowotnym jest maluch? Gdzie się obecnie znajduje?
- Dziecko jest zdrowe, rozwija się prawidłowo, nie ma żadnych wad genetycznych, jest odpowiednio zaopatrzone. Przywiezione zostało do szpitala bez oznak niewłaściwego zachowania podczas porodu, tak ze strony mamy, jak również osób, które być może były przy tym porodzie. Przez sześć tygodni będzie przebywało w rodzinie, która prowadzi pogotowie na wypadek takich sytuacji. Przez ten czas mama może jeszcze zgłosić się po dziecko.
- Jeśli tego nie uczyni?
Wówczas Katolicki Ośrodek Adopcyjny wszczyna procedurę adopcyjną. Jeśli nic nie będzie stało na przeszkodzie, myślę, że do trzech miesięcy, dziecko ma szansę trafić do rodziny, która otoczy go troską, opieką i miłością. A takich rodzin, które czekają jest bardzo wiele...
- To już trzecie dziecko pozostawione w "Oknie życia", które istnieje od 2009 roku w Radomiu. Jakie są losy pozostałej dwójki?
- Poprzednio pozostawione dziecko zostało umieszczone w "Oknie" w marcu 2017 roku. Dwoje pierwszych dzieci to były dziewczynki. Maria i Faustyna (czy tak mają dziś na imię, to zależy od ich rodziców) mają się dobrze, prawidłowo się rozwijają. Tylko bardzo wąskie grono osób - z oczywistych powodów - ma wiedzę, co się u nich dzieje.
- Jak widać "Okno życia" spełnia swoją rolę... Od początku mieliście nadzieję, że tak właśnie będzie?
- Takie było założenie, kiedy powstała idea "Okna życia". Polska, jako jeden z nielicznych dziś krajów, prowadzi jeszcze "Okna życia", gdyż były naciski, by je zamykać. Dzieci pozostawione w takim miejscu mają całkowicie zmienianą tożsamość, by uniemożliwić kontakt z biologiczną rodziną, co neguje ONZ. Ale taka jest właśnie idea tego miejsca. Oczywiście w wieku dorosłym takie dziecko może dochodzić swoich praw i formalnie są takie możliwości, ale to oddanie jest całkowicie anonimowe i takim ma pozostać. To gwarantujemy mamom, które się zdecydują na taki krok.
- A trzeba przyznać, że to zapewne bardzo trudna decyzja dla świeżo upieczonej mamy.
- Z pewnością, dlatego Mamie bardzo dziękujemy, że zdecydowała się zostawić dziecko w oknie życia, że zdecydowała się na taki krok. W ten sposób ofiarowała dziecku życie po raz drugi. To była pewnie dla niej trudna decyzja. Ale dziękujemy Panu Bogu, że ją natchną do tego kroku, że dziecko żyje i będzie miało dom.
- Jakie emocje i odczucia towarzyszą osobom, które usłyszą dźwięk sygnalizujący, że w "Oknie życie" zostało pozostawione dziecko - to radość i szczęście, czy jednak niepokój, że kolejna mama nie jest w stanie zapewnić opieki swojemu dziecku?
- Alarm załącza się dwie minuty po pozostawieniu dziecka w oknie. To zawsze jest ogromna radość całego zespołu, który czuwa nad oknem. Dziękuję przy tej okazji siostrom, które dbają, by to okno działało. W Zgromadzeniu to zawsze jest wielkie wydarzenie. Siostry zaraz udały się do kaplicy, by się pomodlić i podziękować Panu Bogu za to Boże Narodzenie. Za to życie, które udało się uratować, że dziecko nie zostało pozostawione na śmietniku, że nie dokonano aborcji, których jest tak wiele. Tu wielkie podziękowania i słowa uznania należą się Mamie, która podjęła tak dojrzałą decyzję, dając szansę swojemu dziecku w sytuacji, gdy nie mogła mu sama zapewnić właściwej opieki. To piękny gest...
Rozmawiała Ewelina Jamka
fot. Marta Deka/Gość Niedzielny
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie