Szpital covidowy, a może wojenny? Co czeka naszą lecznicę?

Usilne starania o odcovidowienie starachowickiego szpitala czyni Zarząd powiatu starachowickiego. W tym celu chce pozyskać budynki po Polsko-Amerykańskich Klinikach Serca. Niewykluczone jednak, że w obliczu sytuacji, jak zaistniała zza wschodnią granicą lecznica covidowa, stanie się placówką wojenną.

Transakcja z PAKS

Zarząd Powiatu starachowickiego spotkał się z przedstawicielami Polsko-Amerykańskich Klinik Serca w celu domówienia szczegółów transakcji zmierzającej do przejęcia budynków AHP przez powiat a co za tym idzie rychłego odcovidowienia lecznicy.

- Wstępnie ustalono kwotę zakupu nieruchomości wraz z budynkami oraz wyposażeniem za kwotę 11,3 mln zł. Szacujemy, że wraz z adaptacją pomieszczeń oraz zakupem niezbędnego sprzętu może nas to kosztować ok. 15 mln zł i o taką kwotę wnioskujemy do wojewody - poinformował Piotr Ambroszczyk, starosta starachowicki.    

Zarząd powiatu zamierza ubiegać się o te fundusze w trybie zadania publicznego o charakterze ponad lokalnym, gdyż nasz szpital aktualnie, jak również potem miałby służyć mieszkańcom całego regionu. Pierwotnie planowano ubiegać się o wsparcie na ten cel z tzw. Polskiego Ładu, ale nabór nie przewiduje dofinansowania do zakupu nieruchomości.  

- W związku z tym składamy wniosek do premiera za pośrednictwem wojewody o uruchomienie rezerwy ogólnej z budżetu państwa. Dzięki temu wsparciu uzyskalibyśmy dodatkowo 60 łóżek na lecznictwo zakaźne i nawet po odcovidowieniu szpital mógłby się stać taki regionalnym centrum lecznictwa zakaźnego dla pacjentów ze świętokrzyskiego - mówi P. Ambroszczyk dodając, że przy takim rozwiązaniu szpital miałby w razie potrzeby do dyspozycji ok. 200 łóżek dla pacjentów zakażonych, bez konieczności ograniczenia leczenia na pozostałych oddziałach. 

Zarząd  powiatu, chciałby sfinalizować tą transakcję do końca września.

Kiedy ruszą poza covidem?

Choć wydaje się, że koronawirus jest w odwrocie, zdaniem Jolanty Kręckiej, dyrektor Powiatowego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Starachowicach, nie wiadomo co się wydarzy w przyszłości i na wszelką ewentualność trzeba być przygotowanym.

- Taki odrębny budynek z dojazdem i parkingiem to lepsze rozwiązanie niż budowa szpitala tymczasowego, co jest kosztowne. Czekamy na decyzję wojewody i premiera, czy te pieniądze się znajdą - mówi J. Kręcka. - Praca szpitala w warunkach covidowych powoduje, że następuje jego degradacja. Młodzi lekarze chcą odchodzić do pracy w normalnych warunkach a niepokojące jest to, że wojewoda zamierza odcovidowić nasz szpital w ostatniej kolejności.

Dyrekcja lecznicy przygotowuje się jednak na powrót do pracy w normalnym trybie.

- Już moglibyśmy działać hybrydowo. Mam nadzieję, że w ciągu miesiąca uda nam się uruchomić okulistykę, w dalszej kolejności kardiologię i neurologię, na końcu byłaby interna. Tworzymy listy pacjentów do zabiegów ortopedycznych planowych. Pracujemy nad poszerzeniem działalności poradni specjalistycznych, chcemy aktywnie uczestniczyć w akcjach profilaktycznych, co zostało to zaniedbane, m.in. w zakresie onkologii, bezpłatnych badań mammograficznych i USG piersi. Zarówno poradnia, jak i ośrodek onkologii nie są w pełni wykorzystane.         

Mniej pacjentów z covid i co dalej?

Pocieszające są informacje dotyczące liczby pacjentów zakażonych COVID-19.

- Ta liczba spada, jest ich aktualnie 180, spada zużycie tlenu. Ale każdy dzień jest drogi, ja liczę dni kiedy będziemy normalnie pracować. Jeśli wojewoda nie zdecyduje się na odcovidowienie, to pacjentów spoza powiatu z wynikiem negatywnym będziemy kierować do leczenia do placówek macierzystych - mówi dyrektor Kręcka dodając, że obawia się jeszcze innego scenariusza. - Jest obawa o to, co się dzieje za wschodnią granicą kraju, czy szpital covidowy nie stanie się wojenny. Tego też się obawiam.

- Nawet gdyby do tego doszło, nie stanie się tak, że szpital nie będzie dostępny dla pacjentów powiatu starachowickiego - zapewnia starosta Ambroszczyk.