Jak pacjenci traktują rejestratorki: kulisy pierwszej linii frontu - święte krowy i świnie na porządku dziennym

"Święte krowy, świnie, żebyś zdechła" – te i inne niewybredne epitety padają pod adresem pań rejestratorek w przychodniach. Choć mają świadomość, że system służby zdrowia w Polsce pozostawia wiele do życzenia, one nie oczekują wiele – tylko odrobiny zrozumienia i empatii ze strony pacjentów, których zachowania stają się coraz bardziej agresywne.

Pierwsza linia frontu

To, że pacjenci narzekają na służbę zdrowia, wiemy nie od dziś. Ale żeby personel narzekał na pacjentów – tego jeszcze nie było. A jednak. Panie z rejestracji starachowickiej przychodni postanowiły podzielić się tym, jak wygląda ich praca od kuchni. Pozornie lekkie, miłe i przyjemne zajęcie z dnia na dzień staje się coraz bardziej nie do zniesienia. Dlaczego? Z czym muszą mierzyć się na co dzień?

– Panie rejestratorki są na tzw. pierwszej linii frontu, jeśli chodzi o kontakt z pacjentem. Czasem są to osoby młode, choć doświadczone i przygotowane do tej pracy, ale postawa pacjentów, z którymi mają kontakt, powoduje, że zrażają się do zawodu. Zwłaszcza gdy słyszą teksty typu: "ja cię załatwię" itp. One po prostu się boją – mówi przełożona rejestratorek.

Agresja i brak szacunku

– Do przychodni przychodzą najczęściej osoby starsze, często z opiekunem. Nieraz zdarza się, że pacjent pojawia się pod wpływem alkoholu. Kiedy ktoś zwróci uwagę, trzeba liczyć się z ripostą. Słyszymy: "dokąd będę stał i czekał, a wy będziecie siedziały".

W sieci aż huczy od niepochlebnych komentarzy na temat personelu, lekarzy wymienianych z imienia i nazwiska. – My nie możemy odpowiedzieć na uwagi czy próbować tłumaczyć sytuacji, bo RODO. A pacjent jest bezkarny. Nawet nie mamy możliwości wykazać swoich racji, bo to pacjent ma zawsze rację... A możliwości są takie, jakie są. Są limity, ograniczenia i musimy się ich trzymać. To, że przykładowa placówka jest niepubliczna, nie oznacza, że ma dodatkowe zyski. Nasze usługi są tak samo wyceniane, jak w przypadku publicznych podmiotów.

Najgorsze słowa padają od starszych pacjentek

Cały tekst w poniedziałkowym wydaniu Tygodnika Starachowickiego