Starachowice. Szczepienia o podwyższonym stopniu ryzyka?

- Tam, gdzie powinno być najbezpieczniej, można mieć obawy o swoje zdrowie - uważa Czytelnik, który w ub. tygodniu został wezwany na szczepienie do starachowickiego szpitala.

Z prośbą o interwencję zwrócił do redakcji Czytelnik, który miał zastrzeżenia do organizacji szczepień w starachowickim szpitalu. - Dostałem smsem powiadomienie, że mam być w czwartek, na godz. 8.00 w PZOZ przy ul. Radomskiej 70, gdzie mam zostać zaszczepiony przeciwko COVID-19. We wskazanym terminie udałem się we wskazane miejsce. Byłem zszokowany widząc tłumy zgromadzone przed budynkiem Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Dosłownie ludzie ocierają się jeden obok drugiego. Żadnego reżimu sanitarnego. Wszyscy się tłoczą, bo wszyscy chcą być zaszczepieni od ręki. Tymczasem wszędzie ograniczenia. Jeszcze tydzień temu zamknięte galerie handlowe, hotele, wszędzie trzeba nosić maseczki. Mówi się o zagrożeniach z powodu zakażania. Ale jak ma ich nie być, skoro dochodzi do takich sytuacji i to pod budynkiem służby zdrowia. Nie dziwią mnie te statystyki - mówi Czytelnik sugerując, by pacjenci byli wyczytywani po nazwisku, co pozwoliłoby uniknąć podobnych sytuacji.

Jak mówi Katarzyna Ofman, rzecznik prasowy Powiatowego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Starachowicach, chaos przed budynkiem SOR powodują sami pacjenci, którzy nie przestrzegają wyznaczonych godzin szczepień.

- Powszechny punkt szczepień działa w godz. 8.00 - 18.00, ale każdy ma wyznaczoną godzinę szczepienia. Większość osób przychodzi z samego rana, by jak najszybciej załatwić sprawę. Ale przyjęcie wszystkich jest niemożliwe, stąd takie sytuacje. Do budynku, gdzie odbywa się kwalifikacja do szczepień i pacjenci są szczepieni wpuszczanych jest po 6 osób i wszelkie zasady reżimu sanitarnego są zachowane - dodaje