
Przeciwko obecnej polityce płacowej zaprotestowali pracownicy Zakładów MAN Bus w Starachowicach. Domagając się podwyżek wynagrodzeń wyszli na ulicę.
Około tysiąc osób - pracowników starachowickich zakładów MAN zaprotestowało wychodząc na ulice wobec braku porozumienia między zarządem zakładu a pracownikami w sprawie podwyżek wynagrodzeń. Członkowie "Solidarności" domagają się 200 zł podwyżki i włączenia do podstawy premii miesięcznej z wyrównaniem od początku tego roku. Tymczasem Zarząd firmy oferuje 200 zł od lipca, bez premii do podstawy.
Uliczna pikieta była kolejnym ruchem ze strony niezadowolonych związkowców, po tym jak wcześniej oplakatowali zakład. W piątek, po pierwszej zmianie grupa pracowników MAN zebrała się przed budynkiem głównym MAN.
- Jestem bardzo zadowolony z dużej frekwencji, choć nie cieszy mnie fakt, że musimy w ten sposób dochodzić swoich praw - mówił Jan Seweryn, szef z MANowskiej "Solidarności". - Podczas rozmów zasugerowano nam, że jeżeli nie przyjmiemy warunków pracodawcy, to produkcja zostanie przeniesiona w inne miejsce, prawdopodobnie do Turcji. Rozumiemy sytuację. Zrezygnowaliśmy z postulatu podniesienia płacy o stopień inflacji, ale chcemy, aby i nasze oczekiwania zostały spełnione.
Spór z zarządem dotyczy również elastycznego czasu pracy w przyszłym roku. Przewodniczący Seweryn uważa, że rozmowy w tym temacie można podjąć w listopadzie, kiedy będą plany produkcyjne na przyszły rok.
- Jeżeli w przyszłym tygodniu nie uda się podpisać porozumienia z pracodawcą, to protest przybierze na sile - zapowiada przyjazd do Starachowic związkowców z innych miast.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Związkowcy "stołkowcy"