
- To historyczne spotkanie do którego, jeszcze nie raz będziemy zapewne wracać. Być tam na miejscu i przeżywać takie emocje, to coś wspaniałego – podkreśla w rozmowie z TYGODNIK-iem i portalem starachowicki.eu Dariusz Olender. Starachowiczanin wraz z małżonką Agnieszką z trybun Stadionu Śląskiego w Chorzowie obserwował potyczkę piłkarskiej reprezentacji Polski ze Szwecją. Biało-czerwoni we wtorkowy wieczór pokonali rywali 2:0 i wywalczyli przepustkę na tegoroczny Mundial.
- Nie mogło nas tam zabraknąć. Kiedy tylko nadarzyła się odpowiednia ku temu okazja kupiliśmy bilety i z wielką niecierpliwością czekając na mecz i pierwszy gwizdek arbitra – stwierdził nasz rozmówca, który regularnie pojawia się na spotkaniach narodowej kadry. Dariusz Olender był m.in. świadkiem starcia na PGE Narodowym w Warszawie, kiedy kilka miesięcy temu nasza ekipa rywalizowała w meczu eliminacyjnym o punkty z reprezentacją Austrii. Wówczas pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem. W miniony wtorek, drużyna Czesława Michniewicza zadbała nie tylko o wielkie emocje ile przede wszystkim o bramki.
- Pokonując ostatnie metry przed wejściem na stadion, rozmawialiśmy z wieloma kibicami, którzy przyjechali do Chorzowa z rożnych zakątków kraju. Każdy chciał zobaczyć, jak zaprezentuje się nasz zespół pod wodą nowego selekcjonera. Był niepokój o to, co wydarzy się na boisku. Świeżo w pamięci mieliśmy bowiem mecz, rozegrany w trakcie finałów mistrzostw Europy w 2021 r. Wówczas musieliśmy pożegnać się z turniejem. Przyszedł czas na rewanż – zaznaczył kibic ze Starachowic, który jak zwykle trzymał mocno kciuki za postawę gospodarzy.
Po pierwszej, bezbramkowej połowie niewiele zapowiadało, że po przerwie padną gole. Na szczęście początek drugiej części, okazał się kluczowy do tego, by ostatecznie Polacy schodzili z murawy w fantastycznych nastrojach. Strzałem w 10 okazała się roszada personalna. Mającego na swoim koncie żółtą kartę Jacka Góralskiego zastąpił Grzegorz Krychowiak. To po faulu na nim, arbiter wskazał na punkt oddalony od szwedzkiej bramki o 11 metrów. Karnego w swoim stylu, pewnie i z zimną krwią wykorzystał kapitan Robert Lewandowski.
- Na trybunach zapanowała euforia. Ludzie rzucali się sobie w ramiona. Radość z bramki na 1:0 była ogromna. Wiedzieliśmy wówczas, iż na naszych oczach dzieje się coś wyjątkowego. To historyczny gol, który pozwolił nam realnie myśleć o finałach Mundialu w Katarze – zaznaczył starachowiczanin.
Kiedy w 72. minucie Piotr Zieliński, po błędzie defensora Szwecji po raz drugi wpakował futbolówkę do siatki stało się, że biało-czerwoni nie wypuszczą wygranej z rąk. – Byłem na wielu meczach polskiej kadry, ale wtorkowej atmosfery w słynnym Kotle Czarownic nic nie jest w stanie zastąpić. Bawiliśmy się kapitalnie. Doping i to, co działo się na trybunach na pewno zostanie w naszej pamięci na długo – dodał nasz rozmówca.
Olender liczy teraz na udany start w najważniejszej imprezie piłkarskiej w tym roku. - MŚ w Katarze będą dla nas nie lada wyzwaniem. Jestem jednak dobrej myśli - zakończył.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie