Reklama

Śmierć na starachowickim SOR. Jest reakcja rzecznika

Artykuł TYGODNIK-a, a także portalu starachowicki.eu, opisujący tragiczne wydarzenie, do którego doszło pod koniec lipca br. na terenie szpitalnego oddziału ratunkowego w Powiatowym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Starachowicach, odbił się głośnym echem. Jak poinformował Departament Dialogu Społecznego i Komunikacji, w tej bulwersującej historii postępowanie wyjaśniające wszczął rzecznik praw pacjenta.


W piątek (23 sierpnia) otrzymaliśmy wiadomość mailową. Z przekazanych informacji wynika, iż sprawa trafiła pod lupę rzecznika praw pacjenta.


Prowadzone postępowanie ma na celu sprawdzenie czy w Powiatowym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Starachowicach nie zostały naruszone prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych jakie wynikają z art. 8 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta – poinformował Departament Dialogu Społecznego i Komunikacji biura RPP. - Rzecznik wystąpił do szpitala z prośbą o wyjaśnienia oraz do prokuratury z prośbą o informacje dotyczące podjętych czynności. W chwili obecnej rzecznik oczekuje na odpowiedzi. Ocena czy prawa pacjenta zostały naruszone będzie możliwa dopiero po zakończeniu postępowania wyjaśniającego – czytamy w nadesłanej korespondencji.


O historii, jaka wydarzyła się na szpitalnym oddziale ratunkowym starachowickiego PZOZ, pisaliśmy pod koniec poprzedniego miesiąca. W nocy z 23 na 24 lipca, w niejasnych okolicznościach zmarł mężczyzna. Jedna z osób najbliższych zmarłemu, kilka godzin później złożyła w sprawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez personel medyczny szpitala. Śledczy z miejscowej Prokuratury Rejonowej, zabezpieczyli m.in. dokumentację medyczną, nagrania z kamer monitoringu na SOR, a także przebieg leczenia osoby zmarłej.

Zwłoki mężczyzny zostały natomiast zabezpieczone, celem wykonania sekcji. Ta odbyła się w Krakowie.

Ostatnie godziny życia



– Mój dziadek miał skierowanie od lekarza, żeby zgłosił się do szpitala na oddział chirurgii. Więc się zgłosił. Lekarz stwierdził, że nie wymaga on leczenia na oddziale chirurgii, lecz na oddziale wewnętrznym i polecił mu, by udał się do lekarza rodzinnego po następne skierowanie. Wieczorem stwierdziliśmy, że nie będziemy chodzić od lekarza do lekarza. Wezwaliśmy pogotowie – relacjonował w rozmowie z TYGODNIK-iem, wnuczek zmarłego mężczyzny.

Jak dodał, jego dziadek w szpitalu czekał 2 godziny na badania. – Gdy się źle poczuł, to nagle lekarze się nim zainteresowali. Zawieźli go na USG, a potem na oddział resuscytacji na SORze. Wyszedł do nas lekarz i powiedział, że pacjent umiera i zostawili go tam samego. Interweniowaliśmy, by coś z nim zrobili, skoro nie ma dla niego chirurga na oddziale, to niech przewiozą go karetką do Kielc. Po uproszeniu przez nas, lekarz zadzwonił po karetkę i powiedział, że przewiozą dziadka do Kielc – dodał.

Co działo się później? – Weszli do niego, zamknęli drzwi. Po chwili wyszedł lekarz i powiedział, że pacjent zmarł – relacjonował wnuczek zmarłego.

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do