Reklama

Punkty, które dali sobie wyrwać w końcówce

O takich meczach, jak niedzielne starcie Klimontowianki Klimontów z Kamienną Brody (IV liga świętokrzyska) jeszcze długo będzie się mówić. Goście prowadzili już różnicą dwóch goli, a bramkę wyrównującą stracili w doliczonym czasie. - Po meczu w naszej szatni było gorąco. Zamieniliśmy się w świętych Mikołajów, którzy sprawili rywalowi prezent – powiedział Krzysztof Trela, szkoleniowiec przyjezdnych. Swój dotychczasowy dorobek strzelecki poprawili futboliści Łysicy, którzy pokonali 5:0 Unię Sędziszów.


Do 72. minuty wydawało się, że ekipie z Brodów nie ma prawa stać się nic złego. Rzeczywistość dla Kamiennej okazała się jednak bardziej brutalna. - Już do przerwy powinniśmy wygrywać 3:0. Podczas ostatnich treningów pracowaliśmy przede wszystkim nad skutecznością, która wymagała poprawy – stwierdził Krzysztof Trela, który ponownie w tej rundzie postawił na sprawdzony wariant z Damianem Bidzińskim między słupkami. - Nie po to przez cały tydzień pracujemy nad wykańczaniem naszych akcji, by w ważnym meczu o punkty nie trafiać do siatki – mówił trener Kamiennej. Drużyna z powiatu starachowickiego w niedzielę zapłaciła wysoką cenę, za niewykorzystane okazje.


Niestety w życie wszedł czarny scenariusz o którym bym nawet nie pomyślał. Prowadziliśmy 2:0, ale końcówka spotkania w naszym wykonaniu była fatalna – zaznaczył szkoleniowiec Kamiennej. Najpierw Klimontowianka zdobyła gola kontaktowego, a 93. minucie doprowadziła do remisu. - Jeśli chcemy utrzymać się w rozgrywkach, na taki sposób grania nie można sobie pozwolić. Nie ukrywam, że niedzielny mecz będzie jeszcze siedział w głowie. Wracamy w złych nastrojach, ale przede wszystkim wściekli sami na siebie. W szatni, po ostatnim gwizdku było gorąco – zaznaczył trener Trela.


Rywal na kolanach



W niedzielnej konfrontacji w Bodzentynie, nie trudno było wskazać faworyta. Łysica w końcu przełamała passę i zainkasowała pełną pulę. Bodzentynianie do przerwy zaaplikowali przeciwnikowi dwa gole. Po zmianie stron dołożyli kolejne trafienia. - Zwycięstwo na pewno cieszy i przede wszystkim podbudowuje nas. Po ostatnich meczach nie było zbyt wielu powodów do świętowania – podkreślił Waldemar Rak, trener gospodarzy, który posadził na ławce Sebastiana Hajduka. Środkowy pomocnik na murawie pojawił się w drugiej części i odpłacił się trafieniem na 4:0.

Na miano jednego z bohaterów konfrontacji zasłużył Mirosław Kalista. Król strzelców poprzedniego sezonu IV ligi dał o sobie znać dwukrotnie. W końcówce jego bramka postawiła kropkę nad i. - Nasz snajper od początku rundy jest w dobrej dyspozycji. Dzisiaj to tylko potwierdził – mówił szkoleniowiec Łysicy.

IV liga świętokrzyska
13. kolejka (21 października)
KLIMONTOWIANKA KLIMONTÓW – KAMIENNA BRODY 2:2 (0:0)
0:1 Przemysław Rzepa (52), 0:2 Albert Pocheć (72)
Sędziował: Szczepan Górczyński (Kielce)
KAMIENNA: Bidziński - Niedbała, Kudriawcew, Jagieła, Małaczek, Dziewięcki, Franus, Tymoszuk (80. Dziedzic), Jakubowski (70. Pocheć), P. Nowak (65. Zalewski), Rzepa. Trener: Krzysztof Trela.
ŁYSICA BODZENTYN – UNIA SĘDZISZÓW 5:0 (1:0)
1:0 Damian Detka (20), 2:0 Mirosław Kalista (60), 3:0 Mariusz Jaros (65), 4:0 Sebastian Hajduk (73), 5:0 Mirosław Kalista (85)
Sędziował: Paweł Wysocki (Kielce)
ŁYSICA: Wróblewski - Cielibała, Czerkaszyn, Dulęba, Detka, Ryba (46. Hajduk), Pietrzyk (75. Wojton), D. Chrzanowski (80. Grudziecki), Rak, Kalista, Jaros (70. Stodulski). Trener: Waldemar Rak.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do