"Nie chcemy nikomu nic zabrać"

Konferencja z udziałem doktora Grzegorza Dzika, szefa Centrum Kardiologiczno-Angiologicznego PAKS w Starachowicach to pokłosie doniesień medialnych, które rozgorzały wokół przyszłości kardiologi w Starachowicach. W obliczu mającej wejść od 1 października br. sieci szpitali, przyszłość Klinik stanęła pod znakiem zapytania. Chęć nawiązania współpracy w zakresie usług kardiologicznych z powiatowym szpitalem w Starachowicach, odbiła się gromkim echem, która zdaniem szefostwa klinik serca, daleka jest od prawdy.

- Dotychczasowe doniesienia medialne są fałszywe. Nic nikomu nie chcemy zabrać - zapewnił doktor Dzik. - Ze względu na zmiany w systemie szpitalnictwa, istnieje konieczność odpowiedzi na pytanie, czy PAKS ma tu istnieć? Czy jesteśmy tu w ogóle potrzebni? A może wręcz szkodliwi? - pytał retorycznie.

Jaka jest prawda?

Próbą odpowiedzi na te pytania miały być wyjaśnienia doktora Dzika.

- Centrum kardiologiczne PAKS przyjmuje ok. 2500 pacjentów. Podobnie oddział kardiologiczny starachowickiego szpitala. Problem nie leży w likwidacji jednego z tych oddziałów, bo ich dorobek jest tak duży, że zamknięcie jednego z nich, nie zastąpi drugiego. Ten, który zostanie, nie przyjmie 5000 pacjentów - przekonuje G. Dzik, dodając, że nowy system organizacji pracy szpitalnej daje nowe możliwości. - Pierwsza to zawiązanie konsorcjum, druga to podwykonawstwo, czyli oddanie drogą cesji naszego kontraktu dla szpitala powiatowego. Takie propozycje były formułowane przez nas już w 2015 roku, wobec ówczesnego starosty Dariusza Dąbrowskiego i dyrektora szpitala Sebastiana Petrykowskiego. Wydawało się, że propozycja spotkała się z życzliwym odbiorem, ale nie znalazła kontynuacji u ówczesnego kierownictwa szpitala. Co więcej, pojawiło się twierdzenie, że chcemy zabrać szpitalowi mityczne 20 mln zł. Wchodząc do sieci, oba podmioty miałyby zapewnione finansowanie na poziomie kontraktu z 2015 roku, który był bardzo dobry. Tworząc konsorcjum z PZOZ, wnieślibyśmy do kontraktu szpitala 18-24 mln zł. Cała idea nie miała na celu zabranie choć złotówki, ale oddanie tego co wypracowaliśmy w 2015 roku. Wyeliminowanie jednego podmiotu znacząco pogorszy zakres świadczonych usług. Negatywnie odbije się również na leczeniu pacjentów, gdyż trudno planować długotrwałe leczenie, nie mając pewności co do przyszłości. W przypadku zamknięcia PAKS pieniądze nie trafią do szpitala w Starachowicach.

Być albo nie być

Doktor Dzik nie ukrywa, że autonomiczne istnienie PAKS w perspektywie sieci szpitali nie jest możliwe. Wobec niechęci szpitala do współpracy, Kliniki biorą pod uwagę dwa rozwiązania: udział w konkursie lub współpraca z inną placówką. Niewykluczone jest przeniesienie Klinik do innego miasta.

- Proponowany przez nas sposób przejścia przez zmiany systemowe gwarantuje istnienie PAKS. To zapewnia nam przetrwanie i gwarancję leczenia ludzi stąd - wyjaśnia dalej doktor Dzik. - Istotą szpitala jest leczenie ludzi. Naszą pracą jest leczenie pacjentów. Abyśmy mogli funkcjonować musi być zapewnione finansowanie. Nie da się leczyć ludzi bez pieniędzy. To dotyczy każdej jednostki, od przychodni po szpital. Współpraca nie miała naruszyć niczyich interesów a jedynie zapewnić funkcjonowanie naszej jednostce. Jeżeli z przyczyn organizacyjnych nie będzie istnieć, nie będziemy leczyć ludzi. Przemawia za nami 9-letnie doświadczenie - dodaje.



Spotkanie z PAKS
- Czy społeczeństwo: obywatele i pacjenci życzą sobie, by Kliniki nadal świadczyły swoje usługi na rzecz pacjentów z powiatów starachowickiego i skarżyskiego? Będzie można wypowiedzieć się na ten temat podczas spotkania, które zostało zaplanowane na 27 kwietnia (czwartek) o godz. 17.00 w Starachowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej (ul. Wojska Polskiego 9). Będzie w nim uczestniczyć kierownictwo PAKS oraz zaproszeni parlamentarzyści