Reklama

Zielono-czarni wrócą na właściwe miejsce

- W środowisku trenerskim, nigdy nie powinno się mówić nigdy. Jestem otwarty na propozycje, jeśli oczywiście takowe się pojawią – podkreśla Jerzy Rot, którego starachowiccy fani futbolu pamiętają doskonale, kiedy ten prowadził Star, a później Juventę, z którą świętował awans do III ligi małopolsko-świętokrzyskiej. Czy wkrótce ponownie usiądzie na ławce, w roli szkoleniowca ekipy z miasta ciężarówek?

TYGODNIK: Przed rozpoczęciem rundy jesiennej, po tym jak z prowadzenia zespołu zrezygnował Zdzisław Spadło pana nazwisko wymieniane było w gronie głównych kandydatów do objęcia stanowiska trenera Staru. Rzeczywiście było coś na rzeczy?

J. ROT, B. TRENER JUVENTY I STARU: - Na pewno nie jest to plotka. Rzeczywiście kontakt z przedstawicielami Staru był. Faktem jest, iż osoba, która rozmawiała ze mną nie do końca, była zorientowana jakie za kilka tygodni będą losy klubu. Chaos organizacyjny przeszkodził w tym, by podjąć pracę w klubie z ul. Szkolnej. Zdawałem sobie sprawę, że dla działaczy ze starachowickiego środowiska sportowego jestem postacią znaną. W przeszłości byłem przecież związany zarówno ze Starem jak i Juventą. Sentyment do tamtejszego futbolu pozostał do dziś. Życie pokazało jednak, że ze Starem nic nie wyszło. Prowadziłem wówczas Neptuna Końskie i trudno było nagle powiedzieć: pas, dziękuję, odchodzę do Staru.

Przypomina pan sobie sytuację, w której działacze, w sumie za pięć dwunasta dzwonią do trenerów i namawiają ich na przyjście do klubu?

- Mam swoje lata i z przykrością stwierdzam, że w piłce na poziomie okręgówki, IV i III ligi jest coraz więcej niepokojących zjawisk, których kiedyś nie było. Ludzie funkcjonujący w tym środowisku bardziej się szanowali. Przykład? Pracując jako trener Juventy, współpraca z kierownictwem klubu na czele z prezesem Krzysztofem Chają układała się wzorowo. Każdy znał swoje miejsce w szyku. Nie można ciągle funkcjonować na wariackich papierach. Zdaję sobie sprawę, że kluby dziś nie są stabilne organizacyjnie i finansowo. Sponsoring jest przypadkowy, albo odbywa się na zasadzie takiej, że ktoś da parę groszy na futbol i myśli, że załatwi sprawę. W dodatku chciałby być alfą i omegą. Młodzi trenerzy, którzy czasami chcą zaistnieć w zawodzie, decydują się na bycie marionetką w rękach włodarzy, którzy za nich wystawiają skład. To dzieje się nagminnie. Z jednej strony się nie dziwię, bo każdy chce pracować, zarabiać pieniądze. Z drugiej, jeśli ktoś jest niezależny od układów, nie może liczyć na zatrudnienie.

Starachowicki futbol w wydaniu seniorskim wróci na właściwe mu miejsce?

- Życzyłbym sobie tego, ale przede wszystkim miejscowym fanom by tak się stało. Pewne sprawy po drodze zostały zaniedbane. Jakie? Organizacyjne przede wszystkim. Nie mnie je oceniać. Może o tym, że Star walczy dziś o punkty w okręgówce, zamiast rywalizować z ekipami z III ligi zadecydowało starachowickie piekiełko. Tak zresztą jak w większości podobnych miast. Była III liga i można było wszystko poukładać na nowo. Wystarczyło zmienić szyld i grać, jako Star. Stało się inaczej, ale nie znaczy lepiej. Dziś drużyna Artura Anduły znajduje się w czołówce tabeli i moim zdaniem ma szanse powalczyć o coś więcej niż tylko miejsce w pierwszej piątce. Wierzę w to, że ten klub się odbuduje.

Na czym opiera pan optymizm?

- W ościennych klubach gra wielu wychowanków. Gdyby dziś pozbierać ich i stworzyć im warunki, szanse na awans z pewnością byłyby jeszcze większe. Słyszałem o zainteresowaniu firmy Cerrad. Jest pomysł by sponsor wszedł do klubu z przytupem. Jeśli rzeczywiście działaczom Staru udałoby się nawiązać współpracę z wymienionym przedsiębiorstwem, można to porównać do dostarczenia organizmowi krwi albo tlenu. Bez pieniędzy dziś trudno o jakąkolwiek rywalizację nawet na poziomie klasy okręgowej. Zawodnicy mają swoje wymagania, a zasada jest taka, że za darmo jest tylko wschód i zachód słońca. Niestety. W większości o wielu rzeczach decyduje pieniądz. Jeśli Star pozyska sponsora, jestem przekonany, że za chwilę pojawią się nowi zawodnicy, którzy będą chcieli umierać za zielono-czarne barwy. Ze swej strony mogę zadeklarować, że jeśli nadarzyłaby się okazja do powrotu do Starachowic, chętnie bym z niej skorzystał. Mam w tym mieście wielu znajomych (śmiech).

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama