Reklama

Przez "czerwień" poniosły mnie nerwy

Karę zakazu przebywania na ławce rezerwowych w dwóch kolejnych meczach, nałożył na Adriana Sobczyńskiego, szkoleniowca Kamiennej Brody Wydział Dyscypliny Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej. To efekt zajścia, do jakiego doszło podczas spotkania 6. kolejki, w którym jego podopieczni zmierzyli się z ŁKS-em Łagów.

Spotkanie w Łagowie choć zakończyło się podziałem punktów, spokojny przebieg miało tylko z założenia. Na murawie sentymentów nie było. Zwłaszcza w sytuacji z 27. minuty, kiedy kapitan Kamiennej, Karol Gruszka otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Goście prowadzili wówczas 1:0 po trafieniu Konrada Kijanki i dzielnie bronili rezultatu. Do 61. minuty kiedy stan rywalizacji wyrównał Szymon Bochniak. Sobczyński po czerwonym kartoniku dla jednego z filarów defensywy, zagotował się, a sędzia Damian Niebudek usunął go ze strefy technicznej. Sprawa tego, jak szkoleniowiec beniaminka IV ligi zachowywał się na ławce, była przedmiotem analizy członków Wydziału Dyscypliny ŚZPN. Ten na byłego gracza GKS-u Bełchatów, Ruchu Chorzów czy Pogoni Szczecin nałoży karę 2 meczów zakazu przebywania na ławce. Sobczyński oficjalnie nie mógł dyrygować poczynaniami zespołu w pojedynku z Klimontowianką Klimontów (2:0) oraz Lubrzanką Kajetanów.

Koloryt rozgrywek


- Decyzją Wydziału Dyscypliny nie byłem zaskoczony. Po prostu poniosły mnie emocje – tłumaczy swoje postępowanie trener ekipy z Brodów. – Pewne rzeczy nawarstwiły się nie tylko we mnie, ale także w samych zawodnikach. Chciałem dać im sygnał do walki, bo po to jest szkoleniowiec mimo tego, że stoi z boku. Nie mogłem pogodzić się z faktem, że ktoś chciał nas skrzywdzić. Uważałam, że właśnie w taki sposób postąpił rozjemca – zaznaczył opiekun Kamiennej.

W wygranym 2:0 starciu z teamem Grzegorza Klepacza, Sobczyńskiego zabrakło na ławce. Co nie zmienia faktu, że był w tym dniu z zespołem. - Nawet po zwycięstwie z Klimontowianką nie byłem do końca zadowolony, z tego jak prezentowaliśmy się na murawie. Będąc mądrzejszy o doświadczenia nie negowałem pracy arbitrów. Faktem jest, iż trzeci kolejny mecz kończyliśmy, walcząc w dziesięciu. W pozostałych sędziowie napominali nas czerwonymi kartkami. Z reguły działo się to, kiedy Kamienna prowadziła. Straciliśmy przez to kilka punktów, które zapewne wywindowałyby drużynę w tabeli – dodaje Sobczyński.

- Z tygodnia na tydzień presja na arbitrów wzrasta. Słyszeliśmy o tym, co działo się po meczu Neptuna Końskie z MKS-em Busko Zdrój (17-latek uszkodził samochód sędziego głównego – przyp.red.). Takie sytuacje, szczególnie w niższych ligach gdzie nie ma odpowiedniego zabezpieczenia się zdarzają. To tylko dodaje kolorytu rozgrywkom – kończy trener Kamiennej.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do